Na Kubie pogłębia się kryzys gospodarczy. "Zapomniałam już, czym jest mleko"

Na Kubie pogłębia się kryzys gospodarczy. Na największej z wysp Karaibów brakuje podstawowych produktów, m.in. chleba i mleka. Tamtejszy rząd importuje ponad 70 proc. żywności, nawet cukier, którego Kuba była największym na świecie producentem. Tymczasem w kasie państwa nie ma dewiz - oficjalnie ogłosiło Ministerstw Gospodarki i Planowania. Kupno żywności stało się dla 79 proc. Kubańczyków priorytetem - wynika z badań przeprowadzonych przez Kubańskie Obserwatorium Praw Człowieka (OCDH).

„Uwaga. Chleb będzie wydawany wyłącznie dzieciom w wieku od zera do 14 lat. Administracja.” - taką informację otrzymali mieszkańcy Pinar del Río, najbardziej wysuniętego na zachód regionu Kuby. Na dzienną rację pieczywa mogą tam też liczyć kobiety w ciąży i chorzy. Chleba i podstawowych produktów, m.in. mleka, brakuje też w innych rejonach wyspy. 

Od 61 lat żywność na kartki

Od 1963 r. żywność jest na Kubie reglamentowana. Podstawą zaopatrzenia jest tam tzw. książeczka żywieniowa, w której zapisywane są produkty z każdego miesiąca. Na jej podstawie można kupować jedzenie w tzw. "bodegas" - państwowych centrach dystrybucji. Kubanka, którą cytuje portal sandiegouniontribune.com wspomina, jak przed laty korzystała z książeczki, aby kupić wszystko - od tortów weselnych, hamburgerów, ryb i czekolady po mleko skondensowane, zapałki, piwo, mąkę, a nawet szczoteczki do zębów.

Reklama

Jak wielokrotnie podkreślał lider rewolucji kubańskiej, Fidel Castro, ten mechanizm dostarczania żywności i innych subsydiowanych produktów każdemu Kubańczykowi, bez różnicy wykształcenia i pochodzenia, miał łagodzić problemy ekonomiczne i był kluczowym elementem modelu socjalistycznego. Miał też być gwarancją, że Kubańczycy nie będą cierpieli głodu. 

Jednak z roku na rok dotowanych przez rząd produktów jest coraz mniej. - W lutym, zanim rozpoczęły się problemy z zaopatrzeniem, miesięczna racja stanowiła kilka kilogramów ryżu, fasolę, biały i ciemny cukier, sól, butelkę oleju, dwie puszki mielonki, paczkę kiełbasy i dwie paczki proszku do prania. Do tego jeden bochenek chleba na osobę dziennie - wylicza cytowana przez portal kobieta. Teraz - narzeka - wszystko przychodzi z opóźnieniem i jest wydzielane na sztuki. - Jesteśmy w wielkiej potrzebie. Zapomniałam już, czym jest mleko - mówi Kubanka.

Rząd od jesieni uprzedza

Do problemów żywieniowych od miesięcy przygotowywał mieszkańców Kuby tamtejszy rząd. Pod koniec września minister gospodarki i planowania Alejandro Gil publicznie oświadczył, że w kasie państwa brakuje obcej waluty i trzeba ograniczyć import produktów, które Kubańczycy nabywają po subsydiowanych cenach. Hawana bowiem importuje 70 proc. żywności, co rocznie kosztuje rząd ponad 2 miliardy dolarów. Najwięcej, 714 mln dol. przeznacza na zakup zboża i przetworów zbożowych, 431 mln dol., wydaje na mięso i produkty mięsne, a na jaja i produkty mleczne prawie 219 mln dol. - wynika z danych za 2019 r. 

Ministerstwo Handlu Wewnętrznego (MINCIN) poinformowało, że w ramach podstawowego koszyka, w niektórych miastach wstrzymano dostarczanie konserw z kurczaka i mięsa. Dla dzieci i chorych sprzedawana jest wołowina. Brakuje kawy i oliwy. W wielu centrach dystrybucji nie ma już ryżu. Jeśli chodzi o cukier, którego Kuba była największym na świecie eksporterem, miesięczny przydział czterech funtów (ok. 2 kg), zmniejszono do trzech. - Jak dotąd mogłem kupić w tym miesiącu ryż i cukier. Wciąż nie dostałem kawy za maj, a mój wnuk przysługujących mu kompotów za lipiec - narzeka cytowany przez niezależny Diario de Cuba mieszkaniec kraju. 

Kiepska alternatywa

Alternatywą do publicznych centrów dystrybucji żywności są tzw. Mipyme - autoryzowane przez rząd prywatne sklepy. Jednak na zrobienie w nich zakupów stać przede wszystkim zagranicznych turystów, którzy odwiedzają wyspę. Średnia pensja wynosi na Kubie 7600 peso, równowartość 758 zł lub 63,33 dolarów, bo zgodnie z decyzją rządu, 1 dolar kosztuje 120 peso. Za kilogram kurczaka trzeba zapłacić w Mipyme 680 peso, niewiele mniej za kilogram makaronu a 990 peso za kilogram oleju. Najdrożej - 1670 peso - kosztuje kilogram mleka w proszku. 

Z danych Kubańskiego Obserwatorium Praw Człowieka (OCDH) wynika, że ubóstwo i coraz trudniejsza sytuacja żywnościowa dotyka na Kubie 88 proc. gospodarstw domowych. “Przyczynami kryzysu żywnościowego jest brak środków liberalizacji gospodarki, niskie inwestycje w rolnictwo i żywność oraz przeszkody biurokratyczne. Reżim w dalszym ciągu twierdzi, że siła socjalizmu tkwi w socjalistycznym przedsiębiorstwie państwowym, co jest prawdziwym szaleństwem” - uzasadnia cytowany przez El Mundo Yaxys Cires, dyrektor ds. strategii OCDH. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Kuba | chleb | mleko | kryzys żywnościowy | reglamentacja żywności
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »