Nie dajmy się uśpić

Ponad pięcioprocentowy wzrost gospodarczy jest faktem. Bezrobocie spada. Inwestycje zagraniczne napływają. Inflacja jest utrzymywana w ryzach. Eksport wzrasta. Konsumpcja rośnie.

To wszystko cieszy. Ale także usypia. Przede wszystkim rządzących. Myślą oni nawet, że to ich zasługa. A jest to następstwo bardzo wielu czynników, które zaistniały, i to nie w ostatnim roku, lecz w ciągu minionego 16-lecia, tak ochoczo krytykowanego przez promotorów IV RP.

Co więcej - jest to skutek decyzji i działań, wobec których odtwarzana na nowo koalicja PiS, Samoobrony i LPR była i jest mocno sceptyczna, czy wręcz wroga. Unia Europejska, prywatyzacja, inwestorzy zagraniczni, niezależność Banku Centralnego, ostateczność orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego, autonomia władz lokalnych, to przecież zawołania, których krytyka konstytuuje tożsamość ekipy obecnie rządzącej. Czy jednak ta dobra obecnie koniunktura gospodarcza będzie trwać wiecznie?

Reklama

- "Już od tygodnia Polsce brakuje jednej trzeciej gazu z importu".
- "Prezydent powiedział, że w sprawie euro zostanie zorganizowane w Polsce referendum. (ok. 2010 roku - podkr. JK). Zaskoczył tym Komisję Europejską".
- "Dochody z prywatyzacji zrealizowane zostaną na poziomie plus-minus 15% w stosunku do zaplanowanych".
Czytamy w doniesieniach prasowych.

Te wybiórczo przytoczone sygnały dowodzącą, że szybko możemy przestać cieszyć się z gospodarczego rozwoju. Tymczasem, aby przez kolejne lata wzrost gospodarki na poziomie 5 - 8% był realny, nie wolno spocząć na laurach. Niezbędne zatem jest zmniejszenie, a nie utrzymywanie na poziomie 30 mld złotych deficytu budżetowego.

Istotne jest dokończenie prywatyzacji. Ważna jest restrukturyzacja branż niekonkurencyjnych obecnie na rynkach międzynarodowych (górnictwo, kolej, poczta, drogownictwo, stocznie, zbrojeniówka). Przed nami uelastycznienie i otwarcie rynku pracy. Lepsze wykorzystanie funduszy unijnych. Zapewnienie niezależności Banku Centralnego. Poprawa funkcjonowania agend rządowych w drodze wdrożenia nowoczesnych, zinformatyzowanych systemów zarządzania. Klarowny plan wprowadzenia euro, prowadzący do zmniejszenia ryzyka finansowego i zwiększający bezpieczeństwo obrotu gospodarczego.

Ale kto o tych sprawach poważnie w chwili obecnej mówi poza publicystycznymi wypowiedziami. Nie ma debaty na te tematy w kręgach politycznych. Wiemy, co zdominowało obecnie nasze życie publiczne: lustracja, dekomunizacja, infiltracja, wzajemne porachunki, prowokacje i brak politycznej stabilności. Te kwestie wypłynęły na pierwszy plan i, aczkolwiek są ważne dla narodowej pamięci, to nie one będą decydowały o konkurencyjności polskiej gospodarki. I tak, jak o charakterze stosunków Rosji ze starymi krajami UE, a w szczególności z Niemcami, decyduje obecnie gospodarka, a nie polityka, na co słusznie zwrócił uwagę Marek Ostrowski w artykule "Zachód kusi Rosję" zamieszczonym w "Polityce" z dn. 14 października br., tak o pozycji Polski w UE i w świecie też decydować będzie poziom naszego gospodarczego rozwoju.

I jeżeli zastanowimy się nad przyczynami tej tak masowej emigracji młodych Polaków na zachód, to u jej źródła leżą problemy ekonomiczne, z jakimi się borykają, a nie polityczne. Obecny kształt polityki polskiej może jedynie dodatkowo zachęcać do emigracji, bo atmosfera naszego życia publicznego jest bardzo duszna.

Miałem ostatnio okazję i przyjemność uczestniczyć w serii Regionalnych Forów Gospodarczych organizowanych przez renomowaną, światową firmę audytorsko-doradczą Ernst & Young. W Poznaniu, Wrocławiu, Katowicach i Krakowie toczona była debata, jak dodatkowo wzmocnić szanse poszczególnych regionów i miast. Przedstawiciele władz lokalnych, biznesu i organizacji przedsiębiorców spierali się, jak, w jaki sposób i w jakim kierunku prowadzić regionalny rozwój i co stoi na jego przeszkodzie.

Charakterystyczne dla tych spotkań było mocne liczenie na własne siły, pomysłowość i współpracę. Problemami, które najmocniej dają się we znaki, był niedorozwój infrastrukturalny oraz coraz częstszy brak wysoko kwalifikowanych pracowników. Dobitnie zwracano uwagę na potrzebę poziomej, bliskiej współpracy wszystkich aktorów uczestniczących w procesie kształtowania oblicza poszczególnych obszarów naszego kraju. Myślenie konstruktywne przeważało nad krytyką i narzekaniem. Debaty wolne były od jakichkolwiek akcentów partyjnych i politycznych, co dowodzi, że można rozmawiać i myśleć o gospodarce w oderwaniu od bieżących politycznych zawirowań.

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: deta | danie | inwestycje zagraniczne | Dana
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »