NIK: A-1 - droga nieprawidłowości
Nierzetelne opracowanie planów i harmonogramów budowy autostrady A-1 stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli. NIK wskazała też na nieprawidłowości przy zawarciu umowy na budowę i eksploatację drogi.
NIK przedstawiła w czwartek druzgocący raport na temat budowy autostrady A-1 z Grudziądza do Torunia. Inspektorzy przeprowadzili kontrolę w Ministerstwie Infrastruktury oraz w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Objęła ona lata 2003-I połowa 2005. Nieprawidłowości stwierdzono na kilku etapach, począwszy od planowania budowy, a skończywszy na zawarciu umowy na budowę i eksploatację drogi. Jak ustaliła NIK, plany i harmonogramy budowy sporządzano nierzetelnie, nie określono też w miarę dokładnie kosztów realizacji poszczególnych odcinków drogi. Z dużymi opóźnieniami realizowano wykup gruntów i badania archeologiczne.
Za pieniądze podatnika
Raport NIK-u to gwóźdź do trumny koncesyjnego programu budowy autostrad. PiS od dawna opowiada się za porzuceniem go na rzecz systemu tradycyjnego, w którym inwestycje drogowe finansuje, realizuje i nadzoruje państwo. Kilka miesięcy temu premier Kazimierz Marcinkiewicz zwrócił się z apelem do firmy budującej Autostradę Wielkopolską o rezygnację z koncesji i oddanie budowy pod nadzór rządu.
Tydzień temu rząd zgodził się ze stanowiskiem Ministerstwa Transportu, że odcinek autostrady A1 z Grudziądza do Torunia trzeba odebrać inwestorowi i wybudować z systemie tradycyjnym. Według Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, państwo zaoszczędzi w ten sposób sporo pieniędzy. Inwestor - Gdańsk Transport Company - wyliczył koszt budowy jednego kilometra autostrady na 7 mln euro. Ministerstwo twierdzi, że zrobi to samo za 5-6 mln euro.
Co wykryła NIK
W swoim raporcie Izba pisze, że od podjęcia w 1993 roku przez rząd decyzji o budowie autostrady A- 1, żaden z programów jej budowy nie został zrealizowany i nie rozpoczęto w zaplanowanym terminie ani jednego z etapów tej inwestycji. Szacunkowe straty tylko z powodu mniejszego ruchu w portach Trójmiasta mogą wynosić około 250 mln USD rocznie.
Harmonogramy budowy tej drogi sporządzane były nierzetelnie i nierealistycznie, a terminy rozpoczęcia kolejnych budów w ramach tej inwestycji były przesuwane na kolejne lata.
Nierzetelnie prowadzona była w GDDKiA ewidencja kosztów poniesionych na przygotowanie budowy A-1. Szacunkowe koszty wykonania prac, w kwocie około 280 mln zł, nie odzwierciedlały rzeczywiście poniesionych nakładów.
NIK negatywnie oceniła przetarg na wyłonienie koncesjonariusza budowy i eksploatacji północnego odcinka autostrady (Gdańsk - Toruń), wygrany przez spółkę Gdańsk Transport Company (GTC). W sierpniu 2004 r. zawarto umowę z GTC, w której ustalono cenę budowy jednego kilometra drogi na 5,6 mln euro, mimo opinii doradców, że cena jest za wysoka.
Umowę o budowę i eksploatację autostrady z GTC minister infrastruktury podpisał bez uzgodnienia z ministrem finansów zobowiązań finansowych Skarbu Państwa. Wymóg ten został spełniony dopiero w lipcu 2005 roku, czyli po niemal roku od daty zawarcia umowy - podała NIK w raporcie z kontroli.
Inwestor się broni
Aleksander Kozłowski z rady nadzorczej GTC uważa, że cena 5,6 mln euro za kilometr nie jest zawyżona i była efektem kompromisu między GTC a przedstawicielami administracji. Jego zdaniem, w Polsce są drogi budowane o wiele drożej, np. obwodnica Poznania. Droższych jest również wiele dróg współfinansowanych przez Europejski Bank Inwestycyjny.
Kozłowski twierdzi również, że minister infrastruktury uzgodnił w sierpniu 2004 r. z ministrem finansów postanowienia umowy o budowę i eksploatację autostrady. Kozłowski poinformował, że dysponuje kopią stosownego pisma.