Nikaragua: Amerykanie dostali srogą nauczkę
Nikaragua ogłosiła wczoraj o rozpoczęciu budowy kanału między Oceanami Atlantyckim i Spokojnym. Inwestycja ma być gotowa do 2019 r., jest warta 50 mld USD.
Nikaragua ogłosiła w poniedziałek czasu lokalnego rozpoczęcie budowy kanału między Oceanami Atlantyckim i Spokojnym. Liczący 278 km długości kanał będzie dłuższy, głębszy i szerszy od Kanału Panamskiego. Inwestycja ma być gotowa do 2019 r., jest warta 50 mld USD.
Na uroczystości inauguracji prac wiceprezydent Nikaragui Omar Halleslevens powiedział, że projekt zmieni historię i gospodarkę kraju, jednego z najuboższych państw Ameryki Łacińskiej.
Prace rozpoczęły się w mieście Brito, około 5 km od wybrzeża Pacyfiku, gdzie zostanie zbudowany pierwszy port. Według władz kanał będzie w pełni operacyjny do 2019 roku - podaje agencja Associated Press. Reuters pisze, że najpewniej będzie to 2020 rok.
Szef firmy realizującej projekt, chińskiego konsorcjum z Hongkongu HKND Group, Wang Jing mówił, że moment ten zapisze się w historii kraju, ale i państw regionu. Wang jest mało znanym chińskim potentatem w branży telekomunikacyjnej, powiązanym ze światem polityki w ChRL - pisze Reuters.
Agencja wskazuje, że kanał daje Państwu Środka główny punkt zaczepienia w Ameryce Łacińskiej, od lat zdominowanej przez wpływy USA, które przed stu laty ukończyły Kanał Panamski.
Krytycy projektu obawiają się jednak negatywnego wpływu na środowisko i wątpią w jego opłacalność i zyski gospodarcze. Zdaniem ekologów kanał stanowić będzie duże zagrożenie dla jeziora Nikaragua, które będzie fragmentem kanału. Przepływające przez to jezioro duże statki, a zwłaszcza tankowce, mogą bezpowrotnie zniszczyć środowisko naturalne.
Wciąż pozostaje również otwarta kwestia, kto ma finansować inwestycję. Jak poinformował rzecznik prezydenta Daniela Ortegi, "większość środków" będzie pochodziła z publicznych i prywatnych pieniędzy chińskich; nie podał jednak żadnych konkretów.
Dodał, że Nikaragua zabiega o międzynarodowe finansowanie, a nie przez same Chiny. Projekt jest wart 50 mld USD, około czterokrotność PKB Nikaragui.
Zdaniem analityków rynku transportowego, projekt ma tło polityczne, a jego główną motywacją jest stworzenie alternatywnej drogi morskiej poza kontrolą USA. Jak podała Rzeczpospolita umowa z inwestorem chińskim jest bardzo niekorzystna dla rządu Nikaragui który na 100 lat traci kontrolę nad inwestycją. Co więcej inwestorzy nie ponoszą odpowiedzialności za skutki - ekonomiczne albo ekologiczne - swojej działalności.