Spółka Nord Stream 2 złożyła wniosek o upadłość

Należąca do Gazpromu spółka Nord Stream 2 AG z siedzibą w Zug, która miała być operatorem gazociągu Nord Stream 2 łączącego Rosję z Niemcami, jest w stanie upadłości – podał we wtorek portal „Tages Anzeiger” (TA).

O upadłości spółki Nord Stream 2 poinformowała przedstawicielka szwajcarskiego kantonu Zug ds. gospodarczych (gdzie siedzibę ma NS2 AG) Silvia Thalmann-Gut.

W poniedziałek spółka zgłosiła do sądu wniosek o upadłość, a we wtorek otrzymała potwierdzenie tego zgłoszenia - dowiaduje się "TA".

Wcześniej we wtorek Agencja Reutera poinformowała, że spółka Nord Stream 2 AG rozważała złożenie wniosku o upadłość z powodu sankcji nałożonych przez USA na gazociąg. Spółka wyjaśniła, że "współpracuje z doradcą finansowym przy rozliczaniu części swoich zobowiązań i może formalnie rozpocząć postępowanie upadłościowe w szwajcarskim sądzie, już w tym tygodniu".

Reklama



Według Reutersa, Nord Stream 2 AG  wcześniej zwolniła już swoich 140 pracowników.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Nord Stream 2 AG należy do rosyjskiego Gazpromu i niedawno zakończyła budowę drugiej nitki gazociągu, prowadzącego z Rosji do Niemiec.

Kilka dni temu prezydent USA nałożył sankcję na tę spółkę oraz członków jej zarządu. Sankcje są efektem zbrojnej napaści Rosji na Ukrainę, do której doszło w ostatni czwartek. Ukraina od tamtego dnia odpiera rosyjskie ataki na ten kraj.

Niemcy z kolei ogłosiły wstrzymanie certyfikacji gotowego już gazociągu Nord Stream 2, którym rosyjski gaz miał być transportowany do Niemiec po dnie Bałtyku z pominięciem krajów tranzytowych.

W celu budowy i eksploatacji NS2 Gazprom założył w 2015 roku spółkę Nord Stream 2 AG z siedzibą w Szwajcarii. Pierwotnie w skład konsorcjum wchodziło pięć europejskich grup energetycznych: Engie (Francja), Shell (Wielka Brytania), OMV (Austria) oraz Wintershall DEA i Uniper (Niemcy). Jednak po tym, gdy Polska złożyła skargę do UE, firmy te wycofały się, pozostając w projekcie jako inwestorzy.

Łączny zakładany koszt projektu to ok. 10 mld euro, z czego połowę poniósł Gazprom (5 mld euro), a połowę pięć pozostałych firm (po 1 mld euro). W przypadku zamknięcia projektu Gazprom i pozostali interesariusze będą musieli uznać swój wkład finansowy za nie do odzyskania. Wczoraj o rezygnacji z udziału w projekcie NS2 poinformował już Shell.

Dwie nitki Nord Stream 2

Gazociąg Nord Stream 2 tworzą dwie nitki biegnących dnem Bałtyku, o łącznej przepustowości ok. 55 mld m sześc. gazu rocznie. Łączy on Rosję z Niemcami. Inwestycję rozpoczęto we wrześniu 2018 r. Problemów było wiele na różnych etapach inwestycji: brak zgody UOKiK na powołanie konsorcjum finansującego budowę, problemy z uzyskaniem pozwoleń na budowę, wprowadzenie przez UE dyrektywy gazowej zmniejszającej opłacalność projektu, gigantyczna kara od UOKiK. Najmocniejszym uderzeniem były jednak sankcje nałożone przez USA na podmioty zaangażowane w realizacje inwestycji. To ze względu na nie w grudniu 2019 r., gdy ułożonych było ponad 80 proc. rur, budowę wstrzymano. Prace wznowiono w grudniu 2020 r.

Budowie gazociągu od początku sprzeciwiała się Polska, Ukraina, państwa bałtyckie i Stany Zjednoczone, które nałożyły sankcje na podmioty zaangażowane w tę inwestycję. Przeciwnicy projektu podkreślali, że zwiększy on zależność Europy od rosyjskiego gazu.

Europa musi zmienić strategię

Stary Kontynent jest uzależniony od rosyjskiego gazu. Z tego kierunku pochodzi jedna trzecia zużywanego w Europie surowca.
Miniony rok był bardzo trudny dla europejskiego rynku gazu. Niskie temperatury, ożywienie gospodarcze po kryzysowym 2020 r., opustoszałe magazyny - wszystko to sprawiło, że zarówno w Europie jak i w Azji gwałtownie wzrosło zapotrzebowanie na gaz. Gazprom, który dostarcza surowiec do Europy, realizował w tym czasie wstrzemięźliwą politykę handlową. Wywiązywał się z umów długoterminowych, ale jednocześnie nie udostępniał dodatkowych wolumenów gazu na giełdzie, co zdusiło rynek. W efekcie ceny gazu poszybowały do góry. Pojawiały się komentarze, że Rosjanie chcieli w ten sposób "przekonać" Europę do szybkiego uruchomienia NS2.

Europa konkurowała więc z Azją o ładunki gazu skroplonego płynącego z USA i innych kierunków, jednak i w tym przypadku podaż jest ograniczona. Producenci gazu skroplonego z Kataru, USA i Australii realizują inwestycje, które mają zwiększyć ich moce, ale są one kosztowne i długotrwałe. Polska sprowadza LNG poprzez terminal w Świnoujściu, który jest obecnie rozbudowywany (z 5 do 7,5 mld m sześc.).

Trwa także budowa nowego gazociągu Baltic Pipe, łączącego złoża na Morzu Północnym z polskim systemem przesyłowym.

Inwestycja umożliwi transport gazu z Norwegii na rynek duński i polski, a także dalej, do sąsiadujących z Polską krajów. Ma on być ukończony do końca tego roku. Jego przepustowość wyniesie 10 mld m sześc. Polska chce, by nowe połączenie zastąpiło Kontrakt Jamalski, który wygasa z końcem tego roku. Nie planuje podpisywać kolejnej umowy z Gazpromem.

morb

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Nord Stream 2 | gazociag | ceny gazu | Niemcy | Rosja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »