Nowy podatek uderzy głównie w kredytobiorców?

Przywódcy Niemiec i Francji zaproponowali wczoraj opodatkowanie transakcji na rynkach finansowych. Padły również propozycje konstytucyjnego ograniczenia długu publicznego oraz utworzenia europejskiego rządu gospodarczego.

Po wczorajszym spotkaniu kanclerz Niemiec Angeli Merkel i prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego politycy zaproponowali, aby instytucje finansowe płaciły podatek od każdej transakcji na rynku. Padły również propozycje konstytucyjnego ograniczenia długu publicznego oraz utworzenia europejskiego rządu gospodarczego.

Zdaniem Marka Wołosa, głównego ekonomisty domu maklerskiego TMS Brokers zaproponowane przez przywódców Niemiec i Francji opodatkowanie transakcji na rynkach finansowych zostanie przez banki przerzucone na klientów i nie poprawi sytuacji finansowej państw europejskich.

Reklama

- Zamiast wspomagać rozwój europejskiej gospodarki, nowy podatek hamowałby go, a banki i tak znajdą sposób na ominięcie obciążeń lub przerzucenie ich na swoich klientów - uważa Wołos. Również do propozycji utworzenia rządu gospodarczego ekspert odnosi się sceptycznie. Jego zdaniem takie rozwiązanie będzie miało sens, jeśli, co również zaproponowano po spotkaniu, do europejskich konstytucji zostaną wpisane maksymalne limity zadłużenia.

Ekonomista wskazuje, że obserwowane dziś spadki na europejskich giełdach dowodzą ostrożności inwestorów wobec zaproponowanych rozwiązań. Jedynym dobrym akcentem dla rynków było zaniechanie wprowadzenia euroobligacji, na co umocnieniem zareagowała wspólna europejska waluta.

Zmyślnie pomyślany podatek

Ekonomista Banku BPH Adam Antoniak o propozycji Niemiec i Francji dotyczącej wprowadzenia ujednoliconego podatku od transakcji finansowych w strefie euro:

"Można powiedzieć, że pomysł dotyczący tego podatku ma dwa wymiary. Po pierwsze, jest to sposób na odzyskanie, przynajmniej części, środków, które budżety musiały wyłożyć na ratowanie sektora finansowego.

Kolejna sprawa, to kwestia ograniczenia skali sektora finansowego. W wielu gospodarkach sektor ten rozrósł się bardzo mocno, przykładem mogą być Irlandia i Islandia. Chodzi też o to, aby częściowo ograniczyć skalę transakcji spekulacyjnych.

Trzeba przyznać, że pomysł jest zmyślnie pomyślany, bo mowa jest o podatku od transakcji, a nie od wyników. Budżet miałby źródło dochodów niezależnie od sytuacji finansowej tego sektora.

Dużym znakiem zapytania jest jednak to, jakie będą wpływy z tego podatku. Może się, bowiem okazać, że jeśli transakcje spekulacyjne zostaną ograniczone, to wpływy będą dużo mniejsze, niż początkowo się spodziewano.

Trudno też ocenić, czy pomysł jest dobry, bo nigdy coś podobnego nie było testowane w praktyce. Jest duża niepewność jak mogłoby to wpłynąć na funkcjonowanie rynku finansowego. Czy rzeczywiście uda się zrealizować cele tego pomysłu, czy jednak część tych transakcji (spekulacyjnych) nie będzie prowadzona w inny sposób. Istnieje ryzyko, że część z nich będzie dokonywana na rynkach pochodnych, a tam będzie większy problem z ich opodatkowaniem i nadzorem."

Podatek od transakcji nie zmniejszy wahań na rynku

Ekonomista Invest-Banku Adam Czerniak o propozycji Niemiec i Francji dotyczącej wspólnego podatku od transakcji finansowych dla strefy euro:

"Opodatkowanie transakcji w strefie euro, to z jednej strony podatek, jak każdy inny - zwiększa dochody budżetowe, co w sytuacji konsolidacji fiskalnej, w zasadzie we wszystkich krajach eurolandu, może być sensowne.

Z drugiej strony celem pośrednim wprowadzenia podatku jest zwiększenie kosztów transakcyjnych w obrocie instrumentami finansowymi, czyli de facto zmniejszenie motywacji inwestorów do dokonywania częstych transakcji. Miałoby to w efekcie ukrócić - przynajmniej częściowo - wahania na rynku związane z kapitałem spekulacyjnym.

Moim zdaniem pod tym względem będzie to średnio skuteczne narzędzie. Rynki finansowe znają wiele sposobów na obejście różnych legislacji, co było widoczne przy okazji ostatniego kryzysu finansowego.

Największy problem, jaki widzę w tej propozycji, to sam sposób wprowadzenia jednolitego podatku i kogo miałby on dotyczyć. Pamiętamy, jakie problemy wywołało wprowadzenie zakazu krótkiej sprzedaży. Nie wiadomo było, jakich instrumentów miał ten zakaz dotyczyć, czy np. francuskich, belgijskich spółek notowanych na giełdzie w Londynie.

To, co zostało zaproponowane, to w większości temat zastępczy zamiast euroobligacji, których rynek oczekiwał. Trzeba było rynkowi "coś" dać, żeby można było o czymś porozmawiać i pokazać, że politycy nie siedzą na laurach. Moim zdaniem dopóki nie poznamy konkretów propozycji, to odłożyłbym je na półkę z życzeniami największych krajów strefy euro".

Podatek od transakcji wymaga analizy

Marcin Jabłczyński z Deutsche Bank Securities o propozycji Niemiec i Francji dotyczącej wspólnego podatku od transakcji finansowych dla strefy euro:

"Pomysł podatku od transakcji finansowych Unii Europejskiej wymaga szczegółowej analizy. Wydaje się, że jeśli objąłby wymianę walut oraz handel na przykład akcjami - może mieć dobre strony dla dochodów państw, ale bardzo wysokim kosztem odbiorców usług bankowych. Ponieważ banki będące jego płatnikiem z pewnością byłyby zmuszone przerzucić koszty proponowanego podatku na klientów.

Same banki także mogłyby finansowo ucierpieć na zmniejszonych obrotach handlu. Należy jednak poczekać na szczegóły dotyczące tej propozycji. Istotne będzie m.in. to, czy podatkiem będą objęte również transakcje długoterminowe.

W kontekście polskiego sektora finansowego warto podkreślić, że nasze banki nie czerpią znaczących dochodów z transakcji finansowych, poza segmentem spreadów przy walutowych kredytach hipotecznych (przy czym ta dziedzina doczekała się w ostatnim czasie legislacji), więc wpływ na sektor bankowy w Polsce będzie znikomy, znacznie mniejszy, niż np. potencjalne koszty ewentualnego podatku bankowego".

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »