Obama będzie partnerem Europy
Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA jest wydarzeniem bez precedensu w wielu wymiarach. Dla stosunków transatlantyckich oznacza zakończenie pewnego surrealistycznego ośmioletniego snu, w którym żyli przywódcy amerykańscy.
Wracamy teraz do sytuacji, gdy obaj partnerzy, Europa i Ameryka, są w stanie w normalny sposób rozmawiać ze sobą i rozwiązywać spory; których wcale jest niemało. Unia Europejska ma liczne spory handlowe z USA; obie strony prezentują inne podejście w negocjacjach w Światowej Organizacji Handlu, inaczej zapatrują się także na pomysł wysłania dodatkowych (tj. europejskich) sił do Afganistanu. Jednocześnie Europa i Ameryka po ośmioletniej przerwie zaczną ze sobą funkcjonować w zmienionej rzeczywistości międzynarodowej: siła USA znacząco osłabła, Europa znacząco się wzmocniła poprzez rozszerzenie i wewnętrzną debatę polityczną (choć wciąż niezakończoną sukcesem).
Największe zmiany zaszły poza światem zachodnim. Przez ostatnie osiem lat pozycja Chin wzrastała niemal z prędkością światła, na światową scenę weszły Indie i powróciła na nią Rosja. Tymczasem żadnego z problemów nie udało się rozwiązać, a pojawiły się nowe. Zmiany klimatyczne oraz uzależnienie od dostaw surowców energetycznych to tematy niezmiernie żywe po obu stronach Atlantyku.
Prawo międzynarodowe znajduje się na krawędzi załamania po sytuacji w Kosowie, Abchazji i Osetii Południowej, kryzys żywnościowy goni kryzys energetyczny, który goni kryzys finansowy, który powoduje kryzys ekonomiczny, który uniemożliwia rozwiązanie kryzysu demograficznego, który prowadzi do wzrastających migracji, a te do zamieszek w państwach imigracyjnych.
Procesy globalizacyjne doprowadziły do tego, że niemal nie sposób odseparować jeden element układanki od reszty; tak wszystko stało się ze sobą powiązane. W ciągu ostatnich ośmiu lat te procesy się nasiliły tak mocno, że dziś można z pewnością stwierdzić jedno: Stany Zjednoczone utraciły pozycję hegemona międzynarodowego, choć pozostają światowym liderem. Ich działanie może być wyłącznie skuteczne przy wsparciu Europejczyków; ale sojusz transatlantycki - warunek konieczny, ale już nie jedyny - nie gwarantuje odniesienia sukcesu.
A przecież nie sposób zagwarantować jedności transatlantyckiej w wielu kwestiach. Europę w najbliższych miesiącach czekają trzy poważne testy na jedność. Po pierwsze, czy i jak rozwiązać problemy afgańskie i jaki będzie wkład Europejczyków w to zadanie? Po drugie, czy Europejczycy będą w stanie utrzymać przywództwo światowe w globalnej walce z ociepleniem klimatu; czy też oddadzą palmę pierwszeństwa Ameryce Obamy? I po trzecie, czy Unia Europejska będzie w stanie dalej stać na czele koalicji państw zmierzających do systematycznego, regulacyjnego rozwiązania kryzysu finansowego, czy też - podobnie jak w poprzednim pytaniu - oddadzą pałeczkę Amerykanom?
Wybór Obamy to dla Europy więcej wyzwań nadchodzących ze strony kulejących Stanów Zjednoczonych. Ale jednocześnie zastąpienie suwerena partnerem, z którym się współpracuje, a nie który narzuca rozwiązania, alienuje przyjaciół i irytuje przeciwników. Nie sposób dziś odpowiedzieć na pytanie jak będzie, pozostaje jedynie wyrazić nadzieję, że introwertyczna Europa sprosta zadaniu.
Piotr Maciej Kaczyński
Autor jest analitykiem Centre for European Policy Studies w Brukseli
Artykuł opublikowany jest na Portalu Spraw Zagranicznych psz.pl