Państwo prawa runie
Korekta akcyzy od aut z UE według innego kryterium niż cena zakupu pojazdu będzie sprzeczna z konstytucją - uważają prawnicy.
Jacek Dominik, wiceminister finansów, twierdzi, że niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS) w sprawie motoakcyzy pozwala fiskusowi na wsteczne weryfikowanie jej wysokości według wartości rynkowej aut. Wprowadzenie w życie takich zasad byłoby zwykłym barbarzyństwem prawnym i gwałtem na konstytucji - grzmią prawnicy. Kto więc manipuluje wyrokiem ETS i wprowadza w błąd społeczeństwo?
Cyniczny fiskus
Wiele osób złożyło już wnioski o zwrot nadpłaconej akcyzy od używanego auta sprowadzonego z Unii. Wiele waha się, a wręcz boi. Szczególnie ci, którzy zaniżyli cenę nabycia auta, by zapłacić jak najniższą akcyzę (liczy się ją od ceny zakupu). Wiceminister chce więc zweryfikować akcyzę, ale według cen rynkowych. Wtedy wiele osób nie dostałoby zwrotu, a nawet musiałoby dopłacić. Jacek Dominik uważa, że na takie działania pozwala mu wyrok ETS. Prawnicy - że wręcz przeciwnie.
- Trybunał uznał, że niezgodne z prawem unijnym były wysokie stawki akcyzy, a nie podstawa opodatkowania, czyli cena zakupu pojazdu. Ponadto angielska, francuska oraz niemiecka wersje językowe wyroku ETS mówią o cenie zakupu, a nie cenie rynkowej - mówi Jerzy Martini, doradca podatkowy z Baker & McKenzie.
Jego zdaniem, fiskus musi oddać nadpłaconą akcyzę.
- Obywatele płacili za wysoki podatek wbrew prawu UE, więc państwo musi nadpłaty oddać. To jednak nie działa w drugą stronę, tzn. resort finansów nie może powoływać się na tę niezgodność w celu doliczenia ludziom podatku - mówi Jerzy Martini.
To on wygrał z naszym rządem sprawę w ETS, podczas gdy przez 2,5 roku Ministerstwo Finansów (MF) przekonywało, że akcyza jest pobierana zgodnie z prawem UE.
Państwo prawa runie
Wiceminister Dominik w marcu ma przedstawić specustawę, pozwalającą fiskusowi na weryfikację akcyzy aut sprowadzonych od 1 maja 2004 r. (2,5 mln sztuk).
- Trybunał nie pozwolił, jak mówi wiceminister, na działanie prawa wstecz. Powiedział tylko, że zbyt wysokie stawki były bezprawne od początku, czyli wejścia Polski do UE. Zasady weryfikacji z pewnością zakwestionuje Trybunał Konstytucyjny - mówi Jerzy Martini.
Tak samo uważa prof. Witold Modzelewski, były wiceminister finansów.
- Przepisy działające wstecz na niekorzyść podatników to ewidentne złamanie konstytucji. Ministerstwo po prostu chce odwlec oddawanie akcyzy. Jeśli powstałaby specustawa, to biorąc pod uwagę procedury parlamentarne oraz czas oczekiwania na ewentualny wyrok TK, mogą minąć nawet dwa lata, nim fiskus znów się przekona, że nie ma racji - dodaje prof. Modzelewski.
MF szacuje, że zwrot akcyzy kosztowałby 500 mln zł.
Jarosław Królak