Papiery zalewają solankę
Lecznicze właściwości wody z Zabłocia na Śląsku Cieszyńskim znane są już od ponad stu lat. Tamtejsza solanka zawiera ogromną ilość jodu. Niestety jej wydobycie napotyka na przeszkody biurokratyczne, co opisuje "Dziennik Zachodni".
Działająca od dwóch lat w Jastrzębiu Zdroju spółka Solanka postanowiła odnowić korzystanie z zaniedbanego leczniczego źródła Korona. Otrzymała koncesję Ministerstwa Środowiska. Właściciele szykowali się do rozlewania wody z niespotykaną na świecie zawartością jodu do 2-litrowych butelek. Miała ona trafiać głównie do śląskich szkół, gdzie niedobór tego pierwiastka wśród dzieci jest dramatyczny.
Plany trzeba odłożyć do lamusa, bo spółka nie może poradzić sobie z biurokracją. - Problem w tym, czy ma to być produkt leczniczy, czy kosmetyk, mówi współwłaściciel firmy Bogusław Goik. - Jeśli solanka miałaby być produktem leczniczym, wymaga to mnóstwa formalności i zezwoleń. Musi spełniać wiele dodatkowych wymogów, na przykład zatrudnienia farmaceutów. Tego oczekuje ministerstwo zdrowia. Jednak, zgodnie z ustawą z 2006 roku, nasza woda jest lecznicza. Wpisana tam jest "imiennie", ale to dla niektórych za mało. Jest taki galimatias, że nie mogę nawet powiedzieć, że ja tę wodę sprzedaję, bo wciąż nie mam na to zezwolenia. Nadal załatwiamy formalności, dodaje Goik.
Dziennie solanki z dwóch odwiertów źródła Korona można wydobywać nawet 20 tys. litrów. Na razie wydobywa się jej śladowe ilości. Trafia do kilku sanatoriów, gdzie znalazły się osoby zdolne ocenić jej właściwości i zignorować brak legalizujących ją dokumentów. Właściciele spółki nie mówią jakie to sanatoria. Obawiają się, że wtedy z solanki już nikt nie skorzysta.
Niezależnie od obecnych kłopotów prowadzą rozmowy z inwestorem zagranicznym, skłonnym sfinansować budowę basenów solankowych w Strumieniu. Ich powstaniem zainteresowana jest też gmina. W parku miejskim ma powstać fontanna z obiegiem solanki. Rozpylana woda będzie tworzyć mgiełkę, a ludzie siedzący wokół będą mogli wdychać jod.