Partyjny pakt trojga budzi niepokój

Zapisy umowy są niekonkretne, a realizacja wszystkich proponowanych ustaw niebezpieczna dla gospodarki - oceniają ekonomiści.

Podpisana w minionym tygodniu umowa stabilizacyjna PiS, Samoobroną i LPR zawiera listę ponad 150 projektów ustaw, do poparcia których zobowiązali się sygnatariusze.

Lista życzeń

W części "twardej" paktu znalazły się m.in. pomysły obarczenia NBP obowiązkiem dbania o wzrost gospodarczy, corocznej waloryzacji rent i emerytur o inflację z uwzględnieniem wzrostu płac (dziś następuje w roku, w którym skumulowana inflacja przekroczy 5 proc. i nie uwzględnia wskaźnika płac). Kolejne pomysły to wprowadzenie Urzędu Nadzoru Finansowego (w miejsce KNUiFE, KPWiG i KNB), zwrot akcyzy na paliwa dla rolników, wydłużenie urlopów macierzyńskich i zmiany w podatkach. Umowa przewiduje także uchwalenie ustaw wspierających inwestycje infrastrukturalne i mieszkaniowe, przepisów ułatwiających wykorzystanie unijnych funduszy i dotyczących zamówień publicznych.

Reklama

Część "miękka" paktu wylicza pomysły, o których trzy partie będą jeszcze rozmawiały. Przewiduje wprowadzenie m.in. zapomóg (tzw. senioralnego), zasiłków dla bezrobotnych (którzy nie mają pracy nie z własnej winy), podatku obrotowego i ustawy o biopaliwach.

Koszty to zagadka

"Na razie to lista życzeń, które muszą być przekute na twardy język liczb. Tak na prawdę nie wiemy wiele więcej o przyszłej polityce gospodarczej, niż przed podpisaniem paktu. Obliczenie, nawet z grubsza, kosztów tych ustaw to dziś mission impossible" - ocenia Marcin Mróz, główny ekonomista Societe-Generale. Jego zdaniem, niektóre proponowane rozwiązania mogą budzić niepokój rynków finansowych, który pewnie wzrośnie podczas prac nad konkretnymi rozwiązaniami. "Kierunek zmian zarysowany przez pakt stabilizacyjny zapowiada raczej dryf fiskalny, a nie reformy" - dodaje Marcin Mróz. Dla Piotra Bielskiego, ekonomisty BZ WBK, niepokojące jest przesłanie paktu: sygnatariusze zgodzili się, by w razie poprawy stanu finansów publicznych realizowane były kosztowne ustawy. "W sytuacji szybkiego wzrostu gospodarczego powinno się raczej obniżać podatki. Tymczasem pakt zakłada, że zamiast tego wprowadzone będzie np. berecikowe, które co prawda poprawi sytuację niektórych ludzi, ale będą to działania doraźne, w dłuższej perspektywie nie służące wzrostowi gospodarczemu" - uważa Piotr Bielski.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: niepokój | pakt | pomysły | budzenie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »