PiS: Wyższe płace i spożycie
O poparcie dla projektu budżetu na 2007 rok "do wszystkich sił reprezentowanych w parlamencie" zaapelowała posłanka Aleksandra Natalli-Świat (PiS) podczas środowej debaty w Sejmie.
Chęć pracy nad poprawkami do rządowego projektu budżetu na 2007 r. zadeklarował w środę klub parlamentarny Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) podczas debaty nad przyszłorocznym budżetem.
Najpoważniejszy zarzut PSL pod adresem rządowego projektu to fakt, iż - zdaniem klubu - nie odpowiada on bieżącemu stanowi prawnemu. Jak wyjaśnił Łopata, projekt uwzględnia zaakceptowany w tym tygodniu przez rząd projekt nowelizacji finansów publicznych, ale jeszcze nie przekazany do parlamentu.
Poseł przypomniał ponadto, że projekt zawiera planowane w przyszłości zmiany w pakiecie podatków PIT, CIT, VAT, który - zdaniem PSL - do końca roku nie ma szans na uchwalenie.
"Ustawa budżetowa musi odpowiadać stanowi prawnemu w momencie jej uchwalania, sama przecież niczego nie reformuje" - podkreślił Łopata.
Zdaniem PSL, jest to też projekt ryzykowny, bo zakłada wysoki wzrost gospodarczy w 2007 r., ale nie tworzy podstaw do trwałego wzrostu gospodarczego w przyszłości. Projekt zakłada wzrost PKB na poziomie 4,6 proc. w 2007 r.
Jak powiedział Łopata, prognozy wpływów podatkowych do budżetu w 2007 r. są "zbyt optymistyczne". Założonego w projekcie przyszłorocznego budżetu dziesięcioprocentowego wzrostu dochodów z PIT nie uzasadnia - zdaniem PSL - ani dynamika zatrudnienia, ani wynagrodzeń, ani przychodów przedsiębiorców z działalności gospodarczej.
Podobnie zbyt optymistyczna jest rządowa prognoza dochodów w zakresie CIT i VAT - dodał Łopata.
Zdaniem PSL, rządowy projekt nie jest także oszczędny i prorozwojowy. "Projekt zakłada obniżkę o 5 proc. w 2007 r. (w porównaniu z 2006 r.) kosztów obsługi zadłużenia krajowego, a jednocześnie wzrost o 30 proc. kosztów zadłużenia zagranicznego" - mówił Łopata. Skierował do Gilowskiej pytanie, dlaczego rząd w takim stopniu korzysta z zadłużenia za granicą, skoro w porównaniu z długiem krajowym jest ono tak drogie.
"Założony w projekcie wzrost wydatków budżetowych w porównaniu z ubiegłym rokiem to m.in. skutek zaniechania reformy finansów publicznych i to trzeba zmienić" - uważa Łopata. Dodaje jednak, że "nie jest tak źle, jak mówi opozycja", dlatego klub PSL nie odrzuca projektu rządu.
"Polska nie musi być ani radykalna, ani liberalna. Może i powinna być normalna; w obszarze budżetu również. (...) Deklarujemy chęć dalszej pracy nad budżetem w komisjach sejmowych" - podsumował poseł PSL.