Początek końca leczenia za darmo?

Menedżerowie prywatnych firm chcą, aby NFZ płacił za każdą usługę pozaszpitalną. To byłby początek końca bezpłatnej służby zdrowia.

Ogólnopolski Związek Pracodawców Prywatnej Służby Zdrowia (OZPPSZ) wystąpi do ministra zdrowia o zmiany w ustawie o świadczeniach zdrowotnych. W przygotowanym projekcie menedżerowie prywatnych firm postulują, aby każdy pacjent leczący się w prywatnych przychodniach mógł otrzymywać z NFZ zwrot części kosztów - bez względu na to, czy NFZ kontraktuje usługi w placówce, która zrealizowała świadczenie (o kontraktacji usług w niepublicznych szpitalach więcej w poniedziałkowym w "PB").

Być albo nie być

"Chcemy zrównania praw wszystkich podmiotów, które działają w sektorze opieki ambulatoryjnej, czyli pozaszpitalnej" - mówi Andrzej Ryś, dyrektor OZPPSZ.

Reklama

"Prywatne podmioty - przychodnie, spółdzielnie czy spółki lekarskie - zyskałyby stabilność, bo dziś kontrakt, który przyciąga pacjentów, bo usługa jest bezpłatna, oznacza dla wielu firm 'być albo nie być'. Lekarze nie dostaną oczywiście gwarancji przychodów, ale przynajmniej możliwość konkurowania na jednakowych zasadach. Teraz NFZ zawiera kontrakty z wyselekcjonowanymi świadczeniodawcami. Rocznie około 30 proc. ubiegających się o umowę zostaje odprawionych z kwitkiem" - wyjaśnia Adam Kozierkiewicz, ekspert OZPPSZ z Instytutu Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego zdaniem, taka zmiana w polskim prawie byłaby zgodna z unijną zasadą swobody świadczenia usług.

Koniec epoki

Jednak możliwość refundowania usług prywatnych gabinetów lekarskich oznacza równocześnie koniec bezpłatnego leczenia w placówkach publicznych. Kołdra finansowa NFZ jest za krótka. Fundusz nie przeznaczy na opiekę ambulatoryjną więcej niż do tej pory, będzie więc musiał zmienić system finansowania usług. Część płatności obciąży kieszeń pacjenta. Nie wiadomo jeszcze, jak bardzo. "Szacujemy, że w prywatnych gabinetach lekarskich Polacy zostawiają rocznie około 4 mld zł, z czego 600 mln zł w przychodniach sieciowych. NFZ na leczenie ambulatoryjne przeznacza około 7 mld zł. Wprowadzenie współpłacenia zaowocuje zmniejszeniem popytu na część usług, które dziś są bezpłatne. Dzięki temu dopłata pacjenta nie będzie duża, bo pula pieniędzy dziś wydawanych na świadczenia publiczne wystarczy też na pokrycie część kosztów leczenia prywatnego" - mówi Adam Kozierkiewicz

Lekarze są na tak

Projekt prywatnych pracodawców popierają lekarze zatrudnieni w publicznych placówkach. Podoba im się, że świadczeniodawca może uniezależnić się od kaprysów płatnika. "Gdyby pieniędzy w systemie publicznym starczało na wszystko, to leczenie może nadal być bezpłatne. Jednak nie starcza, a w tej sytuacji mamy tylko dwa rozwiązania: albo limitowanie - tak jak obecnie - i czasami wielotygodniowe oczekiwanie na konsultację specjalisty, albo współpłacenie. To zmiana rewolucyjna, ale opłacalna dla pacjentów. Otworzy rynek, zwiększy konkurencyjność, a przez to wpłynie na obniżenie cen" - uważa Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Katarzyna Kozińska

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zdrowie | darmo | służby. | za darmo | lekarze | Narodowy Fundusz Zdrowia | początki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »