Poczta Polska - muzeum absurdu
"Skoro politycy uważają, że państwowy monopol na dostarczanie poczty jest korzystny dla klienta, to dlaczego monopoliści za wszelką cenę próbują uniemożliwić wejście konkurencji na rynek? Przecież klienci nie będą wybierali tego, co jest dla nich niekorzystne". Kpiące słowa Miltona Friedmana idealnie pasują do polskiej rzeczywistości pocztowej.
Dla niej czas zatrzymał się w latach 80. - sfrustrowani klienci, długie kolejki, "nieczynne" okienka i sterty listów. Dodając obecne 2 mld przesyłek rocznie, 90 tys. pracowników, 8 tys. placówek oraz znikomą konkurencję, nasz rodzimy pocztowy dinozaur w dalszym ciągu tworzy całkiem przyzwoity monopol.
Według zapowiedzi i Poczty, i jej rywali, w styczniu 2013 r. czeka nas rewolucja. Jest o co się bić - wartość polskiego rynku pocztowego to (bagatela!) 7 miliardów złotych.
W dobie internetu i bankowości elektronicznej niestety każdy z nas, przynajmniej od czasu do czasu, zmuszony jest zmierzyć się z niedostarczoną przesyłką, zostawionym awizo, karteczką "przerwa obiadowa", czy nader nieuprzejmą panią w okienku.
Za niedościgniony wzór można uznać Royal Mail - angielska pocztę królewską, nowoczesny skandynawski Posten, jak i niemieckie Deutsche Post. Ta pierwsza, oficjalnie powstała w XVII wieku, ma ok. 14 tys. lokalizacji, mimo, że od 2006 roku brytyjski rynek pocztowy jest w pełni otwarty. Jako silna pocztowa marka obecna jest również obecna na rynku przesyłek kurierskich aż w 34 krajach poza Wielką Brytanią.
Z kolei w Norwegii czy Szwecji usługi pocztowe dostępne są w centrach handlowych lub nawet w supermarketach. Natomiast Deutsche Post jako jedna z największych na świecie organizacji pocztowych, przynosząca kilkudziesięciomilionowe dochody, wykazuje pełną automatyzację i bieżący monitoring sprawności systemu. Mimo że narzekanie to podobno narodowe hobby Polaków, to o swoje przesyłki obawiają się również Włosi. Poste Italiane wciąż gubi zagraniczne przesyłki, chociaż po restrukturyzacji w 1998 roku zaczęła przynosić zyski i z roku na rok poprawia swoją funkcjonalność. Poza tym inwestuje w usługi finansowe, które są najbardziej zyskownym obszarem jej działania.
W Polsce państwo uporczywie dba o monopol Poczty Polskiej, która funkcjonuje jako przedsiębiorstwo użyteczności publicznej (tzw. PUP). Skutkuje to nie tylko złą jakością usług, ale i ich ceną. W Unii Europejskiej, patrząc proporcjonalnie do zarobków, płacimy najwięcej. No ale kto inny jak nie klienci zapłaci za przerosty zatrudnienia, tak bardzo typowe dla państwowych monopolistów, oraz utrzymywanie nieefektywnej biurokracji.
Innym problemem są nagminnie ginące przesyłki, które w większości przypadków powinny być traktowane jako skradzione - w końcu "w powietrzu się nie rozpływają". Co więcej, podobno towar z okradanych na poczcie paczek świetnie sprzedaje się na aukcjach w internecie.
Nie zadowala również terminowość dostarczania przesyłek, a raczej ich nieterminowość. Mało która z usług Poczty Polskiej spełnia wytyczne narzucone przez Urzędu Komunikacji Elektronicznej (organ regulujący działalność pocztową i telekomunikacyjną) (patrz: Wykres.1).
Warto również wspomnieć o automatyzacji systemów i elektronicznym monitoringu przesyłek. Poczta nie przejmuje się za bardzo statusem wysłanego listu czy paczki. Z doręczeniem jest podobnie. Listonosze, za którymi stoją silne związki zawodowe, inaczej niż sugeruje nazwa ich zawodu, listów nie noszą, zostawiając jedynie awizo. Tym samym, my - klienci, na razie możemy zapomnieć o powszechnej w prywatnych kurierskich firmach usłudze, jaką jest dzwonienie do klientów i uzgadnianie z nimi godziny dostarczenia przesyłki.
Reklamacje raczej problemów nie rozwiążą, bowiem Poczta ma do nich dość obojętny stosunek. W 2010 roku klienci zareklamowali ponad 322 tys. usług pocztowych, z czego ponad 230 tys. było usługami Poczty Polskiej. Co więcej, u operatorów niepublicznych odsetek reklamacji uznanych jest bardzo wysoki - blisko 54 proc. reklamacji zostało u nich uwzględnionych, podczas gdy w przypadku narodowego operatora współczynnik ten wyniósł niespełna 18 proc.
Wiele kontrowersji wywołują również zlecenia dla państwowej Poczty. Chociażby umowa z ZUS-em na dostarczanie rent i emerytur, czy usługa Poczty - "Przesyłka Aglomeracja" - zwolniona z podatku VAT, przez co operator posądzany jest o jawny dumping.
Mimo fatalnej opinii klientów powszechnie dostępny operator zdaje się funkcjonować doskonale. Co przekłada się na dane finansowe i prawie 4,3 mld zł przychodu.
Gra toczy się o niemałą stawkę, a mianowicie o 7 mld zł. Właśnie na tyle szacowana jest wielkość polskiego rynku pocztowego. Duży popyt i wysoka rentowność usług jeszcze bardziej zwiększają atrakcyjność. Nie dziwi więc zainteresowanie niepublicznych operatorów pocztowych. Według danych za rok 2010, zarejestrowanych jest aż 244 operatorów niepublicznych, z czego jedynie 152 świadczy usługi (w 2009 roku było ich zaledwie 125).
W 2010 roku operatorzy niepubliczni uzyskali przychody w wysokości ponad 1,3 mld zł (z tego niemal 79 proc. w obrocie krajowym). Przy czym w obrocie krajowym największy udział pod względem wolumenu mają druki bezadresowe (94,2 proc.), które jednak nie odgrywają tak znaczącej roli w przychodach operatorów (11,9 proc.). W 2010 roku Poczta Polska zdecydowanie dominowała w obszarze przesyłek z korespondencją (91,1 proc. rynku) oraz przesyłek reklamowych (92,2 proc.). W segmencie paczek rokrocznie zmniejsza swoją przewagę na rzecz operatorów niepublicznych, którzy w 2010 roku zajęli aż 47,2 proc. obszaru tego rynku1.
Zmiany rynkowe nadchodzą na mocy unijnej dyrektywy z 2008 roku, zgodnie z którą dalszy rozwój konkurencji jest procesem nieuniknionym. W Polsce wdrażanie odpowiednich przepisów ma miejsce od 2008 roku i musi zakończyć się do 31 grudnia 2012. Rzecz dotyczy w szczególności obszarów działania zastrzeżonych dla publicznego operatora, np. przesyłek do 50 g. Choć i w tej dziedzinie konkurencja stara się konkurować z monopolistą. Absurdalnie, ale konkuruje - dociążając listy metalowymi blaszkami lub papierowymi notesikami, czy używając tekturowych kopert.
Poczta Polska nie śpi, a jej głównym celem jest utrzymanie pozycji lidera chronionych usług. Stąd i natychmiastowa reakcja w przypadku najlżejszych przesyłek. W 2008 roku Poczta skierowała do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez jednego z największych niepublicznych operatorów - krakowską firmę InPost. Sprawę jednak przegrała.
Podział polskiego rynku usług pocztowych na dobrych i złych jest daleki od ideału. Prywatne firmy coraz bardziej się rozleniwiają, a klienci coraz częściej narzekają na nieterminowość. Poczta Polska na pewno wygrywa pod względem lokalizacji, przede wszystkim obsługując tereny miejskie, jak i wiejskie. Poczta dociera do odbiorców w całym kraju, a na tym z reguły zależy dużym nadawcom, np. bankom, czy instytucjom publicznym.
Poza tym planowany jest nowy system płac i szkoleń, czy budowa 24-godzinnych pocztowych punktów samoobsługowych. Konkurencja również się rozwija i dostosowuje do potrzeb. Polska Grupa Pocztowa już specjalizuje się w ofercie dla klientów biznesowych. Z kolei wspomniany wcześniej InPost, niemiecki DHL, czy czyhający na polski rynek zagraniczny giganci inwestują w e-usługi.
Polski rynek usług pocztowych stopniowo ewoluuje, otwierając się na konkurencję i zmniejszając liczbę usług zastrzeżonych dla narodowego operatora. Szczególnie po wejściu do Unii Europejskiej, gdzie usługi pocztowe stanowią jedno z ważniejszych ogniw rynku wewnętrznego.
Mimo to w Polsce, dzięki powszechnie dostępnej infrastrukturze i przychylności prawa pocztowego, głównym graczem nadal pozostaje Poczta Polska. Dlatego też liberalizacja rynku pocztowego i przygotowanie narodowego molocha na działanie konkurencji figuruje na liście zadań specjalnych nowego Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji (MAiC).
Zamiar prywatyzowania Poczty Polskiej jest gorącym tematem już od ponad 20 lat, a konkretnie od momentu rozdzielenia jednostki "Polska Poczta, Telegraf i Telefon"2. Wyłączona wówczas Telekomunikacja Polska raz lepiej, raz gorzej radzi sobie z konkurencją, często także "lądując na dywaniku" w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Podobnie naszego narodowego operatora czeka walka z "niewidzialną ręką rynku". Pytanie, czy rzeczywiście pierwszego stycznia przyszłego roku obudzimy się w nowym, lepszym, zrewolucjonizowanym pocztowo świecie? Poczekamy, zobaczymy...
Marta Czekaj
1. Dane nt. rynku pocztowego w Polsce występujące w tekście pochodzą z "Raportu prezesa UKE o stanie rynku usług pocztowych w Polsce w roku 2010 (rok wydania: 2011)"
2. W 1991 roku ze struktury państwowej jednostki organizacyjnej Polska Poczta, Telegraf i Telefon wyłączono część zajmującą się usługami telekomunikacyjnymi i utworzono Telekomunikację Polską