Polska - nowy pieniacz Europy?
Uparta, postawa Warszawy i jej coraz częstsze "nie" dla wspólnych unijnych planów powoduje w Brukseli coraz większe poirytowanie. Przedstawiciele Polski przy UE czują się niepewnie i izolują się od innych kolegów z pozostałych krajów UE - stwierdził niedawno wysoki rangą dyplomata.
Zapowiedź polskiego weta wobec negocjacji Unii z Moskwą w sprawie nowego porozumienia o współpracy odbiła się szerokim echem w całej Europie. Przeważają raczej głosy nieprzychylne, niektóre są nawet bardzo ostre. Do kąta stawia nas prasa austriacka. Zresztą poniekąd słusznie.
"Die Presse" pisze, że Polska staje się enfants terribles" Unii Europejskiej. Swoim wetem Polacy niemalże jednym uderzeniem niweczą wszystkie dotychczasowe starania fińskiej prezydencji, zmierzające do nakłonienia wszystkich krajów UE do jednolitej postawy przy drażliwym temacie stosunków z Rosją - ostrzega gazeta. Polska bezkompromisowość jest samobójczym strzałem, ostrzegają przedstawiciele Unii. Z podziałów w Unii skorzysta tylko Rosja.
Polska chce pokazać siłę
Dlaczego więc Polska postępuje w tak nierozsądny sposób? "Die Presse" znajduje następujące wytłumaczenie. Narodowo-konserwatywnemu rządowi premiera Jarosława Kaczyńskiego i jego bratu, prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu chodzi głównie o to, by pokazać w unijnym klubie swoją siłę. Warszawa, według dyplomatów, uważa, że nie jest dość poważnie traktowana, mimo że należy do największych krajów UE.
Szczególnie trudne są stosunki z Niemcami. I tak nowy polski ambasador w Brukseli nie raczył złożyć swojemu niemieckiemu koledze wizyty wstępnej. Z dużą nieufnością spotyka się w Warszawie przyjazna wobec Rosji polityka Niemiec, przyszłego przewodniczącego Rady Europejskiej, symbolizowana m.in. poprzez planowaną, omijający Polskę, niemiecko-rosyjski gazociąg przez Bałtyk.
Drażliwa Warszawa
Gazeta wyciąga nam też inne grzeszki: Warszawa zareagowała wzburzeniem i określiła to jako mieszanie się w sprawy wewnętrzne innego kraju po tym, jak unijny komisarz Almunia udzielił Polsce upomnienia z powodu jej wysokiego zadłużenia wewnętrznego. Niewiele później zapowiedziano przeprowadzenie referendum w sprawie euro, które jest, wg ekspertów KE z zakresu prawa, właściwie nic nieznaczące. Gdyż jak wszystkie inne nowe kraje UE także Polska zobowiązała się w podpisanym przez siebie Traktacie Akcesyjnym do wprowadzenia, w momencie spełnienia przez kraj stosownych kryteriów, jednolitej waluty unijnej.
Także Austria odczuła już na swojej skórze polską krnąbrność - pisze "Die Presse". Na samym początku austriackiej prezydencji w UE Polska próbowała blokować z trudem wynegocjowany kompromis w sprawie redukcji stawek podatku od towarów i usług oraz zażądała dla siebie wyjątków. Minister finansów K.-H.Grasser utyskiwał na panujący w polskim rządzie chaos i skarżył się na upieranie się przy narodowych interesach. Tymczasem Polska czuje się chronicznie źle traktowana. I tak Polsce przyznano zbyt mało - w stosunku do tego, ile powinno się temu krajowi należeć - stanowisk urzędniczych w unijnych instytucjach - to jeden z punktów krytyki. Także przesunięcie terminu rozszerzenia strefy Schengen postrzegane jest w Polsce jako polityczny policzek.