Polska tylko trochę opóźniona

Wejście Polski w 1989 r. na drogę demokratycznych i rynkowych przemian ujawniło skalę opóźnień rozwojowych w stosunku do Wspólnoty Europejskiej i innych krajów zachodniego świata.

Wyraźnie uwidoczniły się reguły przyspieszenia wzrostu gospodarczego i podniesienia poziomu życia ludności, a w efekcie zmniejszenia dystansu cywilizacyjnego Polski wobec krajów rozwiniętych.

W porównaniu z innymi krajami naszego regionu, Polska relatywnie szybko - bo już w 1995 r. nadrobiła spadek PKB, jaki miał miejsce w pierwszych latach transformacji. Węgry, Słowacja i Czechy poziom PKB z 1989 r. przekroczyły dopiero w roku 2000. Najwyższe tempo wzrostu PKB polska gospodarka osiągnęła w latach 1995-1997, a ostatnio - w roku 2004.

Reklama

Widoczny jest znaczny postęp, jakiego dokonała Polska w okresie transformacji. W 1991 r. PKB na mieszkańca Polski szacowano na 28 proc. średniego PKB Wspólnoty, a w 1995 r. już 37 proc. średniego PKB UE-15.

Ocenia się, że wypracowany PKB per capita w 2005 r. wynosił 11,6 tys. euro (licząc wg siły nabywczej waluty), co stanowiło blisko 50 proc. przeciętnego poziomu UE-25 wynoszącego 23,3 tys. euro (w UE-15 - 25,2 tys. euro).

Pod tym względem Polska znajdowała się na przedostatnim miejscu wśród krajów UE (10,8 tys. euro odnotowała Łotwa). Trzeba przy tym pamiętać, że udział krajów Europy Środkowo-Wschodniej (UE-8) w wartości łącznego PKB UE-25 stanowi zaledwie 4,5 proc., z tego połowa przypada na Polskę.

W omawianym okresie tempo wzrostu PKB w krajach UE-15 wzrastało z relatywnie niskiego poziomu średnio 1,5 proc. w latach 1991-1995 do średnio 2,8 proc. w latach 1996-2000 (najwyższe tempo 3,9 proc. uzyskano w 2000 r.), a następnie zmniejszyło się do 1,1 proc. w latach 2002-2003.

Przytoczone dane wskazują na ciągle niskie tempo wzrostu w "starych" krajach UE. Jego przyczyną jest niewielki przyrost popytu konsumpcyjnego (o 1,5 proc. w 2005 r.), jak też inwestycji (o 1,7 proc.). Rozwojowi gospodarczemu nie sprzyjały też wysokie koszty związane z utrzymywaniem europejskiego modelu społecznego, jak też relatywnie nie najwyższy poziom nowoczesności produkcji.

Ocenia się, że obok problemów strukturalnych wzrost gospodarczy utrudniały restrykcyjne zasady Paktu Stabilności i Wzrostu, obowiązujące w krajach UE. Przestrzeganie 3 proc. limitu deficytu finansów publicznych, w warunkach słabej koniunktury, nie pomagało osiągnięciu ożywienia gospodarczego. Wzrost gospodarczy był też hamowany przez utrzymujący się wysoki kurs euro do USD (mimo lekkiej deprecjacji euro w 2005 r.), czego jednak przyczyną była nie tyle silna gospodarka krajów strefy euro, ile kłopoty gospodarki amerykańskiej.

Wśród przyczyn wolniejszego tempa wzrostu wskazuje się również wysokie ceny ropy naftowej, jak też spowolnienie w handlu światowym (wg MFW spadek tempa z 10,3 proc. w 2004 r. do 7 proc. w 2005 r.).

Zmniejszyło się tempo wzrostu eksportu (w strefie euro z 7,2 proc. w 2004 r. do 3,5 proc. w 2005 r.), choć eksport nadal miał duży udział w podtrzymaniu wzrostu gospodarczego - w szczególności w Republice Federalnej Niemiec. Jednakże właśnie gospodarka RFN od kilku lat notuje niskie tempo wzrostu i największe problemy strukturalne.

W pogoni za USA

Warto zaznaczyć, że gospodarka Unii Europejskiej ciągle odstaje od poziomu USA. PKB na mieszkańca w krajach UE-15 stanowi około 71 proc. poziomu USA, przy czym wzrost gospodarczy w USA w latach 2004-2005 szacuje się odpowiednio na 4,2 proc. i 3,5 proc., a krajów UE-15 na 2,3 proc. i 1,5 proc., co oznacza, że dystans między UE a USA zwiększa się.

Świadomość konieczności wzmocnienia potencjału wzrostu i konkurencyjności gospodarki wobec wyzwań globalizacyjnych (w tym także ekspansji ze strony Chin i innych krajów azjatyckich) skłoniła UE do modyfikacji Paktu Stabilności i Wzrostu oraz odnowienia Strategii Lizbońskiej. Decyzje w tych sprawach, podjęte przez Radę UE w marcu 2005 r., mają ułatwiać proces dochodzenia do stabilności finansów publicznych poprzez uwzględnianie stanu koniunktury gospodarczej danego kraju oraz kosztów ponoszonych reform strukturalnych (zwłaszcza emerytalnych).

Z kolei celem nowej Strategii Lizbońskiej jest wzrost gospodarczy i tworzenie miejsc pracy. Zakłada ona zwiększenie roli rządów państw członkowskich w programowaniu i realizacji reform nakierowanych głównie na dalszą liberalizację rynków. Według badań Komisji Europejskiej, pełna realizacja reform może przyczynić się do zwiększenia tempa wzrostu PKB o 1 punkt procentowy.

W tym kontekście proces nadrabiania zapóźnień rozwojowych Polski wobec krajów "starej" UE nabiera nowego wymiaru. Kraje UE-15 będą zdeterminowane w walce o pozycję na rynku światowym, co może utrudniać proces "doganiania" przez kraje nowego rozszerzenia, w tym Polskę. Aby zmniejszać istniejący dystans konieczne jest zapewnienie takiego tempa wzrostu PKB w Polsce, aby znacznie wyprzedzało tempo wzrostu w innych krajach UE.

Najbliżej do Portugalii

Analizując możliwości osiągnięcia przez Polskę średniego poziomu PKB per capita w krajach UE-25 przyjęliśmy uproszczone założenia symulacyjne. Jeżeli kraje UE-25 rozwijałyby się w średnim tempie takim, jaki notowano w latach 2000-2005 (tj. 2,0 proc.), Polska osiągnęłaby przeciętny poziom PKB per capita tych krajów za dwadzieścia kilka lat, o ile rozwijałaby się w tempie 5 proc. średniorocznie. Przy tym tempie wzrostu Polska najszybciej - bo w 2015 r. - dogoniłaby Portugalię.

Wspomniany rozwój Polski i UE-25 pozwoliłby osiągnąć 75 proc. średniej UE przed rokiem 2020, co - przy obecnych zasadach - ograniczyłoby możliwość korzystania z funduszy unijnych (poziom ten osiągnęlibyśmy jeszcze wcześniej, zważywszy że średnią UE obniży rozszerzenie Unii w 2007 r. o Rumunię i Bułgarię).

Trzeba jednak uwzględnić, że - z jednej strony - wiele "starych" krajów UE najprawdopodobniej przełamie spowolnienie wzrostu z ostatnich lat i zwiększy swą dynamikę rozwoju, z drugiej zaś - że w rzeczywistości wzrost PKB per capita w Polsce będzie nieco wyższy niż prognozowany wzrost PKB ogółem, ze względu na spodziewany spadek liczby ludności.

Wg prognozy demograficznej GUS, ludność Polski zmniejszy się z 38,2 mln w 2002 r. do 37,9 mln 2010 r. i 36,6 mln w roku 2025. W krajach UE-15 liczba ludności będzie wzrastała z 384,5 mln w roku 2005 do 398,8 mln w roku 2025, głównie w rezultacie napływu imigrantów, po czym będzie następował jej spadek. W krajach UE-25 liczba ludności będzie rosła odpowiednio z 458,5 mln do 470,1 mln, a w następnych okresach będzie malała.

Jeśli natomiast przyjąć założenia ze zaktualizowanego w styczniu 2006 r. Programu Konwergencji tj.:
- tempo wzrostu PKB w Polsce w latach 2006-2008 wynosiłoby 4,6 proc., a w latach następnych 5 proc., a
- tempo wzrostu w UE-25 w tych okresach będzie kształtowało się na poziomie odpowiednio 2,3 proc. i 2,5 proc.,

to Polska osiągnie 75 proc. przeciętnego poziomu PKB per capita UE-25 w 2022 r., a osiągnięcie średniej UE nastąpiłoby w 2034 roku. Ale również i tu należałoby uwzględnić procesy demograficzne.

Nadrabianie zaległości

Scenariusze nadrabiania zaległości przez kraje nowego rozszerzenia przygotowała też Komisja Europejska w raporcie z 2004 r. "Nowe partnerstwo dla spójności...".

Według pierwszego scenariusza, gdyby wzrost we wszystkich "nowych" krajach UE kształtował się w przyszłości o 1,5 pkt proc. powyżej wartości w pozostałej części UE (np. 4 proc. rocznie - przy wzroście wynoszącym 2,5 proc. rocznie w UE-15), Polska uzyskałaby 75 proc. średniego PKB per capita UE-27 (tj. razem z Rumunią i Bułgarią) w roku 2035, a więc w okresie blisko trzydziestu lat.

W przypadku drugiego scenariusza, gdyby wzrost utrzymywałby się na poziomie znacząco wyższym tj. 2,5 pkt proc. powyżej średniej dla UE-15 (przyjęto tu ponad 5 proc. w skali roku - przy poziomie wzrostu dla UE-15 wynoszącym 2,5 proc.) - oczekiwana konwergencja dokonałaby się w ciągu krótszego okresu.

W przypadku Polski przy takiej stopie wzrostu doścignięcie poziomu 75 proc. średniej unijnej PKB na mieszkańca zajęłoby dwadzieścia lat, a osiągnięcie tej średniej znacznie więcej. Jednocześnie liczba regionów w krajach akcesyjnych, które wymagałyby strukturalnej pomocy (z uwagi na poziom PKB na mieszkańca wynoszący poniżej 75 proc. unijnej średniej), zmniejszyłaby się. Nie oznacza to, że wzrost na poziomie 4 proc. czy 5 proc. rocznie miałby być jakimś granicznym pułapem oczekiwań.

Raport podkreśla doświadczenie Irlandii, które ukazuje, jak wysoki postęp może być osiągnięty. Przez wiele lat Irlandia notowała tempo wzrostu w granicach 8-11 proc. rocznie. Po drugie, w rezultacie zastosowania polityki spójności UE, możliwość wzrostu w nowych krajach członkowskich wzmocniona będzie coraz silniejszym rynkiem kapitałowym.

Moim zdaniem, trzeba też pamiętać o innych czynnikach trudnych do wymiernego określenia i przewidzenia, np. rozwój przedsiębiorczości, czy też szybki postęp naukowo-techniczny i organizacyjny. Mogą to być atuty Polski, które powinny być wzmacniane poprzez instrumentarium, jakie pozostaje w dyspozycji polityki państwa.

Mobilizację wewnętrznych czynników wzrostu wymusza też szybki rozwój krajów nowego rozszerzenia. Może niepokoić, że spośród krajów UE-8 tempo wzrostu gospodarczego Polski w latach 2000-2005 było najniższe.

Dokonane symulacje wskazują na zagrożenie opóźnienia rozwoju Polski, gdyby nie wzrosło średnie tempo PKB. W takich warunkach w 2020 r. poziom rozwoju Polski zbliżałby się do 60 proc. średniego poziomu Unii. Również i te symulacje należałoby uzupełnić o demograficzny efekt statystyczny, jak też czynniki przedsiębiorczości i postępu, wpływające na zwiększenie tempa doganiania Unii.

Analizy te potwierdzają, że zmniejszanie różnic rozwojowych wobec UE będzie procesem wieloletnim i uzależnionym przede wszystkim od utrzymania trwałej, wysokiej dynamiki wzrostu gospodarczego w naszym kraju. To z kolei wymaga jak najlepszego wykorzystania atutów i szans rozwojowych polskiej gospodarki, w tym wynikających z integracji europejskiej, a jednocześnie przezwyciężenia zagrożeń i słabości strukturalnych i systemowych.

Co zrobić, żeby było lepiej?

W celu zmniejszania dystansu rozwojowego konieczne jest przede wszystkim:

- tworzenie warunków dla rozwoju przedsiębiorczości i innowacji, wzrostu inwestycji i zwiększenia miejsc pracy poprzez dalsze zmiany regulacji systemowych,
- dobre wykorzystanie unijnych środków na działania strukturalne i spójność społeczno-gospodarczą (w latach 2007-2013 mają one sięgać 91 mld euro, z tego około 60 mld z funduszy strukturalnych i spójności). Obecnie finalizowane są prace nad wymaganymi przez UE Narodowymi Strategicznymi Ramami Odniesienia, które programowo określają polską strategię wydatkowania unijnych funduszy,
- zapewnienie napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych rzędu 10 mld USD rocznie, w rezultacie promocji gospodarczej Polski i aktywnej polityki przyciągania inwestorów,
- dalsze reformy finansów publicznych, tak aby przygotować możliwość akcesji do Unii Gospodarczej i Walutowej (strefy euro),
- usuwanie barier i rozwój sieci infrastrukturalnych,
- wykorzystanie szans związanych z rozwojem gospodarki opartej na wiedzy, w tym wzrost nakładów na badania, rozwój i edukację.

Wiele działań w tym zakresie przewiduje Krajowy Program Reform na lata 2005-2008 realizujący cele Strategii Lizbońskiej, który Rada Ministrów przyjęła w grudniu 2005 roku. Założenia rozwoju gospodarczego na dłuższy okres formułowane są w ramach trwających obecnie prac nad Strategią Rozwoju Kraju, która zastąpi tworzony wcześniej Narodowy Plan Rozwoju. Oczekuje się, że działania te zaktywizują potencjał wzrostowy, co może być widoczne już w roku bieżącym.

Produkt krajowy brutto na mieszkańca jest najbardziej syntetycznym miernikiem rozwoju kraju. Pozytywną wymowę ma analiza innych wskaźników, zwłaszcza bezpośrednio charakteryzujących poziom życia ludności. Kilka z nich np. opisujących wyposażenie gospodarstw domowych wskazuje, że już osiągamy przeciętny poziom UE-25, a w przypadku niektórych krajów go przekraczamy. Dotyczy to np. wyposażenia w telewizory, magnetowidy, dostępu do telewizji kablowej i satelitarnej, czy nawet internetu.

Relatywnie dobrą pozycję Polski na tle innych krajów charakteryzuje Wskaźnik Rozwoju Społecznego (Human Development Index), który za rok 2003 szacowany jest na 0,858, przy czym szczególnie korzystnie na jego wysokość wpływa poziom edukacji. Chociaż tylko kilka krajów z UE-25 ma gorszy wskaźnik od Polski, to dystans w stosunku do takich krajów jak Portugalia, Grecja, czy Hiszpania nie jest odległy.

Stanisław J. Sudak

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: dystans | PKB | wzrost gospodarczy | USA | 1989 | gospodarka | Polskie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »