Polska walczy o stocznie

Plany restrukturyzacji stoczni uwzględniają prywatyzację i wejście do nich inwestorów branżowych - poinformował wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz. Tymczasem prestiżowy "Financial Times" odniósł się do wątpliwości Komisji Europejskiej dot. pomocy państwa dla polskich stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.

Wg komentatora można zrozumieć determinację Polski, by zapewnić przyszłość jej stoczniom. Jednak dotowanie tych zakładów jest marnowaniem pieniędzy i narusza prawo unijne. KE słusznie dała władzom RP czas do końca bieżącego tygodnia na uzasadnienie pomocy państwa dla stoczni poprzez przedstawienie planów restrukturyzacyjnych mających na celu zapewnienie stoczniom rentowności.

W żywotnym interesie Polski leży utrzymanie stoczni przy życiu. Łącznie zatrudniają one 16 tys. ludzi i dają pracę 80 tysiącom pracujących w innych firmach. Stocznia Gdańska jest też kolebką "Solidarności". Stocznie polskie nie są skazane na upadek. Polski przemysł stoczniowy jest pod względem wielkości piąty na świecie, a drugi w Europie, za Niemcami. Do niedawna wszystkie trzy polskie stocznie przynosiły zyski. Ich aktualne trudności biorą się z zamówień dokonanych tuż przed obecnym boomem w światowym przemyśle stoczniowym, gdy ceny były jeszcze niekorzystnie niskie.

Reklama

Powinno być możliwe wykorzystanie powrotu globalnej dobrej koniunktury w przemyśle i stworzenie w Polsce sektora stoczniowego na mocnych podstawach. Nie da się jednak tego osiągnąć bez poważnej restrukturyzacji. Kolejnym rządom RP brakowało woli po temu. Restrukturyzacja niemal na pewno oznaczałaby dalszą redukcję zatrudnienia, ale - jak pokazują dane KE - koszty utrzymywania status quo są wysokie. Stocznia Gdańska wymaga szczególnej rozwagi. Upamiętnienie jej historycznej roli nie oznacza jednak konieczności budowania statków ze stratą. Gdańsk jest dynamicznym miastem i jego nabrzeże mogłoby się przekształcić w nowoczesne centrum przemysłowe i/lub handlowe, w którego sercu istniałoby muzeum "Solidarności". KE musi dać Polsce czas na znalezienie własnych rozwiązań w tej sprawie. Musi jednak również skłonić Polskę do przestrzegania reguł unijnych - dla dobra Polski i całej UE.

Strategia dla przemysłu

Plany restrukturyzacji stoczni uwzględniają prywatyzację i wejście do nich inwestorów branżowych - poinformował wiceminister gospodarki Paweł Poncyljusz. Strategia dla przemysłu stoczniowego ma być, jeszcze we czwartek, przyjęta przez rząd w trybie obiegowym. Wiceminister powiedział, że dokumenty zostaną niezwłocznie wysłane do Komisji Europejskiej.

KE od roku domaga się od Polski przesłania planów restrukturyzacji oraz informacji o potencjalnych inwestorach. To warunek udzielenia zgody na pomoc, która może zadecydować o przetrwaniu zakładów. Komisarz UE ds. konkurencji Neelie Kroes napisała pod koniec lipca w liście, że oczekuje od strony polskiej informacji m.in. o wysokości pomocy publicznej, której rząd udzielił i którą zamierza przyznać w przyszłości. Sprawa kwestionowanej przez Komisję Europejską pomocy publicznej dla polskich stoczni - Gdańsk, Gdynia i Szczecin - pojawiła się podczas środowego spotkania w Brukseli premiera Jarosława Kaczyńskiego z przewodniczącym KE Jose Barroso.

Komisja Europejska ogłosiła w poniedziałek, że Polska musi do końca sierpnia przedstawić plan restrukturyzacji stoczni. Od tego zależy, czy KE zatwierdzi sięgającą miliardów złotych pomoc publiczną dla tych firm. KE zgodzi się na pomoc wtedy, gdy będzie jej towarzyszył "wiarygodny plan restrukturyzacji, który przyniesie trwałe skutki ekonomiczne".

"Rezygnujemy ze scenariusza, w którym liczyliśmy na to, że własnymi siłami, siłami państwa, spółek Skarbu Państwa, uda się uzyskać rentowność dla stoczni" - powiedział w czwartek Poncyljusz dziennikarzom.

"Wygląda na to, że jedyną szansą, by w polskich stoczniach były budowane statki, jest wprowadzenie inwestorów branżowych" - powiedział. Dodał, że nie muszą to być inwestorzy większościowi. Wiceminister powiedział, że najwięcej jest problemów w przypadku Stoczni Gdynia, bowiem dopiero we wtorek zostały otwarte koperty z propozycjami inwestorów. "Do tego trwały uzgodnienia między resortami gospodarki, skarbu i finansów w sprawie pokrycia zobowiązań Stoczni Gdynia" - powiedział. Według Poncyljusza, potencjalni inwestorzy Stoczni Gdynia nie chcą pokryć jej zobowiązań, jednak "ktoś te zobowiązania musi zapłacić". Rozważana jest - jak się wyraził - "kwestia zapisania" możliwości pokrycia zobowiązań stoczni przez Skarb Państwa.

Poncyljusz powiedział, że KE będzie pracowała nad polskimi planami restrukturyzacji stoczni do listopada i być może trzeba będzie je uzupełnić. "Nie możemy obiecać, że to co przedstawimy, będzie się w stu procentach podobało Komisji" - dodał

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »