Polska wkrótce przejmie rolę po Węgrzech. To dla naszego kraju "być albo nie być"
Nigdy jeszcze narodowy interes Polski i interes całej Europy nie były tak zbieżne. Dla Europy bezpieczeństwo, jedność, wspólna odpowiedź na rosyjskie zagrożenie i odzyskanie globalnej konkurencyjności to kwestia "być albo nie być". Dla Polski - też. Od początku przyszłego roku Polska obejmie w Unii prezydencję i można już domyślać się, jakie będą jej priorytety.
Tym razem jest inaczej. Pięć lat temu fundacja CASE opublikowała zbiór esejów polskich naukowców podsumowujących 15-lecie po akcesji. W jednym z artykułów profesor ekonomii Paweł Wojciechowski podkreślał, że unijna jedność ma dla Polski "egzystencjalne znaczenie". Innymi słowy - albo Polska będzie w coraz ściślej jednoczącej się Unii, albo istnienie naszego państwa jest fundamentalnie zagrożone. Jak bardzo jest zagrożone - pokazała napaść Rosji na Ukrainę.
Tym razem jest inaczej, bo o "egzystencjalnych wyzwaniach" mówiła podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. W ciągu pięciu lat świadomość dylematu "być albo nie być" dotarła na szczyty unijnej władzy. Jaka jest na to odpowiedź?
- Rozwiązaniem jest jedność europejska - powiedziała w Katowicach przewodnicząca KE.
Tymczasem od 1 stycznia 2025 roku Polska obejmie prezydencję w Unii Europejskiej. Oczekiwania są bardzo duże, tym bardziej, że Polska przyjmie tę rolę po Węgrzech. Choć nie wiemy jeszcze, jakie priorytety dla Unii ogłoszą Węgry, można się spodziewać, że nie będą mieć na celu ani wzmocnienia jedności Unii, ani utrwalenia jej stanowczego poparcia dla Ukrainy, ani też wzmacniania potencjału obronnego Wspólnoty wobec rosyjskiego zagrożenia. Ze słów premiera Donalda Tuska podczas majowego Kongresu w Katowicach można już wnioskować, jakie będą najważniejsze punkty agendy polskiej prezydencji.
Polska prezydencja rozpocznie się tuż po ukonstytuowaniu się nowej Komisji Europejskiej, powołanej po czerwcowych eurowyborach. Agenda prezydencji może mieć niepowtarzalną synergię z programem nowej Komisji i nadać polityce Unii kierunek, w jakim będzie zmierzać przez kolejne pięć lat. W ten sposób Polska może stać się jednym z najważniejszych europejskich graczy. To oczywiście na razie tylko hipotezy, ale po raz pierwszy od akcesji pojawia się realna szansa, żeby zostały wypełnione treścią.
Dlatego to, co mówili w Katowicach przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i premier Donald Tusk może mieć - przy założeniu pomyślnych rezultatów eurowyborów dla partii szerokiego europejskiego centrum - fundamentalne znaczenie dla europejskiej polityki przez najbliższe pięć lat. Premier wcale tego nie ukrywał.
- Mówimy o planie dla Europy (...) myślimy o tym samym i mamy bardzo podobne plany - powiedział Donald Tusk na otwarciu EKG tuż po wystąpieniu Ursuli von der Leyen.
Najważniejszym punktem polskiej agendy będzie bezpieczeństwo - Polski i Europy.
W tym zakresie najważniejszymi z wymienionych przez Ursulę von der Leyen i Donalda Tuska konkretów będą powołanie komisarza ds. obronności, który ma zdiagnozować, w jakim zakresie Europa jest przygotowana na odparcie możliwej agresji, gdzie powinna inwestować, ile musi zainwestować i jak najlepiej tego dokonać. Kolejnymi - budowa "kopuły" nad Europą oraz powołanie funduszu na rzecz bezpieczeństwa w wysokości 100 mld euro, który dodatkowo zaabsorbuje niewykorzystane przez państwa członkowskie środki z Funduszu NextGeneration EU.
- Europa ma wszystkie dane do tego, żeby być nie tylko najlepszym miejscem do życia na Ziemi, ale musi być przygotowana na to, że żadna siła na świecie nie odważy się podnieść ręki na Europę - mówił Donald Tusk.
- Europa nie może pozostawać w tyle, kiedy zaczyna się wyścig zbrojeń (...) Musimy budować następną generację zdolności operacyjnych poprzez przewagę technologiczną. Europa musi wydawać więcej, lepiej i wydawać środki europejskie - powiedziała Ursula von der Leyen.
Unię czeka wielka praca nad znalezieniem synergii i możliwości kooperacji w europejskim przemyśle obronnym i prawdopodobnie będzie to zadanie dla nowego komisarza. W opublikowanym niedawno raporcie "Przyspieszyć rozwój Europy: Konkurencyjność w nowej erze" McKinsey Global Institute zwraca uwagę, że choć wspólny rynek działa w wielu obszarach, europejski przemysł jest rozdrobniony, działa na terenach zamkniętych granicami państw, a nawet duże korporacje nie wykorzystują efektu skali.
Fragmentacja rynku to - według MGI - jedna z przyczyn "luki konkurencyjności", w jakiej pozostaje europejska gospodarka. Firmy z takich branży jak telekomunikacja, lotnictwo i obronność działają na skalę krajową, a nie europejską, wskutek czego mają o 30 proc. mniejsze przychody na przedsiębiorstwo w porównaniu z amerykańskimi. I dlatego trudniej im o kapitał.
- Sektor obronny będzie tworzył nowe miejsca pracy (...) Jako przewodnicząca zaproponuję kilka projektów obronnych wdrażanych na europejskiej ziemi - powiedziała przewodnicząca KE.
Dodajmy, że podczas EKG przemysł obronny i wydatki na obronność były w centrum wielu dyskusji. Krzysztof Kluza, profesor finansów z SGH przyjrzał się polskim planowanym wydatkom obronnym powyżej 10 mld zł i okazało się, że cztery największe umowy zawarte jeszcze przez rząd PiS przewidują import z USA, kolejne trzy - z Korei Południowej, a następna - z Wielkiej Brytanii. Słowem - pieniądze wydawane przez Polskę będą zasilać gospodarkę amerykańską, koreańską i brytyjską. Ani polskiej ani europejskiej - nie.
- Sposób wydatkowania tych pieniędzy nie wskazuje, żeby mogły budować potencjał gospodarczy i rozwojowy (...) W tej formule bardzo mało trafia do polskiego przemysłu - mówił podczas jednej z debat Krzysztof Kluza.
Drugi priorytet, jaki Donald Tusk wymienił w Katowicach, to bezpieczne terytorium i bezpieczne granice Europy. Chodzi o wykorzystywanie migracji jako broni, do hybrydowej agresji przez wrogie Europie reżymy, jak Białoruś. Hasło "bezpieczna, strzeżona europejska granica", obejmujące zarówno walkę z prywatnym handlem ludźmi (jak dzieje się to na Morzu Śródziemnym), jak i tym usankcjonowanym państwowo. Nie można wykluczyć, że pociągnie za sobą dążenie Polski do rewizji niedawno przyjętego "Paktu migracyjnego". Polska w Radzie Europejskiej głosowała przeciw paktowi.
Trzeci priorytetem będzie ochrona europejskiego rynku i rodzimej przedsiębiorczości przed zewnętrzną konkurencją. Chodzi o to, by Unia przemyślała, które regulacje unijne stają się nieuzasadnionym źródłem przewagi dla przedsiębiorców spoza Unii.
- Nie możemy być ofiarami nierównych warunków konkurencji spowodowanych naszymi działaniami - powiedział Donald Tusk.
Niewykluczone, że polska prezydencja na agendę wpisze także rewizję niektórych elementów europejskiego Zielonego Ładu. Powiedzmy od razu - to globalny projekt cywilizacyjny, który znalazł naśladownictwo w USA i w Chinach. Problem polega na tym, że mniej lub bardziej uzasadnione są obawy o to, że koszty transformacji poniosą europejskie społeczeństwa lub różne grupy społeczne.
- Europa musi być dla ludzi, transformacja musi być sprawiedliwa - mówił otwierając EKG były premier, były przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek.
- Ważne jest, żeby ludzie chcieli to robić, a nie musieli to robić - mówił o zielonej transformacji Donald Tusk.
Wykorzystanie potencjału, jaki ma Europa, będzie jednym z najważniejszych obszarów starań nowej Komisji Europejskiej. Na potrzebę lepszego wykorzystania tego potencjału w swoim raporcie zwraca uwagę MGI. Jednym z projektów, który MGI uznaje za przełomowy w tym zakresie jest unia rynków kapitałowych. Projekt ten realizowany jest już blisko dekadę, lecz ciągle tkwi w powijakach. Chodzi w nim o udrożnienie możliwości finansowania za pośrednictwem rynku kapitałowego na całym obszarze Unii. Dokończenie i wdrożenie unii rynków kapitałowych tak, żeby faktycznie przynosiła korzyści może być jednym z priorytetów nowej KE.
- Każdego roku poza Unię wypływa ponad 300 mld euro. Lepiej zintegrowany rynek kapitałowy może wygenerować do 470 mld euro w postaci dodatkowych inwestycji w Europie (...) Musimy zapewnić naszym firmom dostęp do kapitału - powiedziała Ursula von der Leyen.
Przewodnicząca KE mówiła też o powyborczym planie politycznym. Wiadomo, że największym zagrożeniem dla Unii byłoby zwycięstwo ugrupowań skrajnych, populistycznych, nacjonalistycznych i antyeuropejskich. Plan jest taki, żeby po eurowyborach zbudować szeroką koalicje europejskiego centrum, na wzór polskiej Koalicji 15 października.
- Te wybory mają na celu przeciwstawienie się wrogom, którzy są na zewnątrz i chcą nas rozerwać ale także przeciwstawieniu się marionetkom, które od wewnątrz chcą nas podzielić - mówiła Ursula von der Leyen.
- Ważne, żeby centrum trzymało się mocno i nie pozwalało na polaryzację społeczeństwa przez skrajności - dodała.
Choć od budowy jedności Europy nie ma już odwrotu, trzeba pamiętać, że znajdujemy się dopiero w punkcie startu. Kluczowo ważne jest w tym procesie, żeby obywatele Unii rozumieli, iż pogłębianie integracji będzie działać na ich korzyść.
Jacek Ramotowski