Polski Ład nie pomoże osiągnąć 7 proc. PKB na zdrowie
Dopiero na początku kwietnia będzie można przedstawić realne szacunki ile pieniędzy trafi do systemu ochrony zdrowia na skutek zmian wprowadzonych przez Polski Ład. Rząd założył jesienią, że będzie to nieco ponad 7 mld zł w tym roku. Ale podając te kwotę tylko oszacował ilu przedsiębiorców wybierze określoną formę opodatkowania, a tym samym określony sposób płacenia składki zdrowotnej. Właśnie to, czy szacunki się sprawdziły, wiadomo będzie na początku II kwartału.
Poniedziałek był ostatnim dniem, w którym osoby prowadzące działalność gospodarczą mogły wybrać sposób, w jaki będą w tym roku rozliczać podatek PIT. Nie było to łatwe ze względu na nowe zasady obliczania składki zdrowotnej dla przedsiębiorców i osób samozatrudnionych.
Wprowadzono Polski Ład. Jednym z jego filarów - jak od wielu miesięcy przedstawia to rząd - jest zwiększenie pieniędzy przeznaczonych na ochronę zdrowia.
Tadeusz Kościński, były minister finansów, w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" przyznał jednak, że przy Polskim Ładzie błędem było połączenia koncepcji "przywrócenia sprawiedliwości podatkowej" z potrzebą dofinansowania sektora zdrowia.
- Gdyby w jednym miesiącu ogłoszono podwyżkę składki zdrowotnej, to wszyscy by pokrzyczeli, ale większość społeczeństwa zrozumiałaby, że trzeba bardziej finansować służbę zdrowia. W dodatku sprawiedliwie, bo wszyscy płaciliby procentowo tyle samo. Miesiąc później można było zaś na osłodę ogłosić, że będzie wyższa kwota wolna od podatku - stwierdził.
Ze słów Kościńskiego wnioskować można, że Polski Ład wprowadził powszechne podniesienie składki zdrowotnej.
Tak nie jest - większość, przede wszystkim pracownicy, osoby na umowach zleceniu, płacą taką samą składkę jak w zeszłym roku, czyli 9 proc. swojego wynagrodzenia. Różnica w ich wynagrodzeniu w styczniu i w lutym wynika stąd, że zlikwidowano ulgę podatkową związaną ze składką zdrowotną, czyli płacą większy podatek, a ten zmienia wysokość płacy netto.
Zmiana sposobu obliczania wysokości składki zdrowotnej przez przedsiębiorców dać ma według jesiennych szacunków resortu zdrowia nieco ponad 7 mld zł w tym roku. Według zaś nieoficjalnych szacunków po uwzględnieniu wpływu inflacji i wysokiego nominalnego wzrostu płac rząd szacuje, że może być to ok. 10 mld zł. Oczywiście pod warunkiem, że sprawdzą się założenia przyjęte przy szacunkach dotyczące tego ilu przedsiębiorców zmieni formę opodatkowania na ryczałt, ile zamiast podatku liniowego zacznie płacić PIT według skali podatkowej (tak jak pracownicy ), a ilu zdecyduje się na CIT.
Na informację o tym ile pieniędzy ze składek wpłynie do NFZ w lutym i w marcu czeka dr Małgorzata Gałązka-Sobotka, ekonomistka i wiceprzewodnicząca Rady Narodowego Funduszu Zdrowia. Wielu przedsiębiorców już w grudniu zapłaciło składkę za styczeń, zrobili to więc według zasad z zeszłego roku, a dane za luty mogą bardziej pokazywać zawirowania ze zrozumieniem zagmatwanych przepisów, niż odzwierciedlać rzeczywistą wysokość składek. Według obecnych nieoficjalnych szacunków do NFZ w tym roku mamy wpłacić ok. 130 mld zł, w tym z Polskiego Ładu około 10 mld zł.
Ekonomistka przyznaje, że równoczesne mówienie o konieczności zwiększenia nakładów na zdrowie i sytuacja, w której wiele osób otrzymało w styczniu inną pensję netto niż w grudniu, mogło wywołać wrażenie, że właśnie wzrosła składka zdrowotna.
- Eksperci mówiąc o potrzebie podniesienia nakładów na ochronę zdrowia proponowali, by był to proces ewolucyjny, wprowadzany stopniowo, a nie na raz. Rząd zdecydował inaczej i doprowadził do uchwalenia zmian akurat w czasie globalnego kryzysu wywołanego pandemią, wysokiej inflacji, wzrostu cen energii elektrycznej. W takiej sytuacji podniesienie danin podatkowo - składkowych jest destabilizujące dla finansów prywatnych wielu osób. Podniesienie jakości dostępu do usług zdrowotnych mogłoby zadziałać łagodząco dla ocen tych zmian - uważa Małgorzata Gałązka-Sobotka. Ma jednak wiele obaw czy tak się stanie.
Ekspertka przypomina, że obowiązuje ustawa, na mocy której w 2027r. na ochronę zdrowia przeznaczonych ma być 7 proc. PKB.
Na tę ustawę zwracają uwagę także inny ekonomiści. Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji Obywatelskiego Rozwoju, uważa, że Polski Ład wprowadził galimatias do sposobu obliczana składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
- Istnieją trzy sposoby i trzy stawki płacenia składki zdrowotnej wynikające z formy opodatkowania. Identyczne firmy mogą płacić składkę dwa razy wyższą lub dwa razy wyższą. Dodatkowo rząd wykorzystał składkę zdrowotną do tego, by podwyższyć podatki. - tłumaczy ekonomista.
I on i Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich, zwracają uwagę, że wzrost składek po wprowadzeniu Polskiego Ładu nie wystarczy na to by zwiększyć w ciągu trzech lat nakłady na zdrowie do 7 proc. PKB.
- Polski Ład dużo mówi o składce, natomiast sama wartość pieniędzy przekazywanych do NFZ nie zmienia się wyraźnie - tłumaczy Łukasz Kozłowski. - Zmiana dotyczy głównie osób prowadzących działalność gospodarczą, które płacą składkę od dochodów, a nie zryczałtowaną. 2027 roku będzie to ok. 11,4 mld zł - dodaje.
Jego zdaniem, jeśli rząd nie wprowadzi dodatkowych składek lub opłat, to z budżetu państwa, czyli z podatków ogólnych, płynąć będzie ok. 30 proc. kwot - ponad 40 mld zł - przeznaczonych na zdrowie za pięć lat. - Zmieni się model finansowania: z ubezpieczeniowego na ubezpieczeniowo - budżetowy. Jest to o tyle niebezpieczne, że może być nieprzewidywalne na co politycy będą przeznaczali te pieniądze. Mogą to być na przykład pieniądze przeznaczone na kształcenie kadry medycznej, na oferowanie jej świadczeń, a nie na zwiększenie pieniędzy przeznaczonych na zapłatę za usługi medyczne - uważa Łukasz Kozłowski.
Bolesław Piecha, poseł PiS i wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Zdrowia uważa, że cześć dofinansowania budżetowego będzie mniejsza. Jego zdaniem ze względu na dobrą sytuację na rynku pracy kwoty wynikające z opłacania składek będą w najbliższych latach wyższe niż to dotąd prognozowano. Broni też koncepcji likwidacji ulgi podatkowej związanej ze składką zdrowotną: - Dotąd składka była integralną częścią PIT, a tak być nie powinno - mówi poseł i żałuje, że w Polsce składkę płacą tylko pracownicy, a nie, że jest podzielona pomiędzy pracownika a pracodawcy.
Pierwsze "twarde" dane o wysokości składek za luty - marzec ważne są więc nie tylko dla finansów NFZ w tym roku, ale także w kolejnych.
Aleksandra Fandrejewska
Zobacz również: