Polski nie stać na pełną waloryzację
Wskaźnik waloryzacji rent i emerytur w wysokości 1,4 proc. został wyliczony w sposób "łączony i jest wskaźnikiem, na który Polskę stać" - poinformowała w Sejmie wicepremier, minister finansów Zyta Gilowska.
"Staraliśmy się zaproponować wariant łączony, który z jednej strony odnosi się do wskaźnika wzrostu cen, a z drugiej do wskaźnika wzrostu wynagrodzeń. Przyjęliśmy za punkt wyjścia wzrost cen dla gospodarstw domowych emeryckich w wysokości 1,2 proc. Dodaliśmy do tego 0,2 proc. zwyżki z tytułu wzrostu wynagrodzeń" - wyjaśniła Gilowska, odpowiadając na pytania posłów.
Gilowska uważa też, że emeryci i renciści będą mieli lepszy dostęp do świadczeń opieki zdrowotnej.
W środę w Sejmie dobiega końca debata nad projektem przyszłorocznego budżetu. Pytania do wicepremier skierowało ponad 70 posłów.
Wiele pytań dotyczyło możliwości wykorzystania przez Polskę środków z Unii Europejskiej oraz zabezpieczenia w budżecie krajowym odpowiednich kwot, które dadzą gwarancję na wykorzystanie unijnego wsparcia. Odnosząc się do perspektywy finansowej na lata 2004-2006, z której pieniądze będą napływały do Polski jeszcze przez około 2 lata, Gilowska powiedziała, że "jesteśmy rozpędzeni, programy są zaawansowane, wiemy jak pisać wnioski i kwoty przewidziane na 2007 r. są w najwyższym stopniu pewne, dlatego że w większości są to refundacje wydatków poniesionych wcześniej".
"Ale o perspektywie finansowej na lata 2007-2013 musimy już teraz myśleć tak, abyśmy zachowali płynność w wykorzystaniu funduszy po 2007 roku. Tempo z jakim uczymy się aplikowania o środki z Unii jest zgodne z oczekiwaniami Komisji Europejskiej. Jest ono wysokie i dobrze rokuje, ale po 2007 roku już takiej pewności nie mamy, wiele zależy od środowisk zainteresowanych" - dodała.
Pytania posłów dotyczyły też ograniczania wydatków na administrację publiczną. Brak waloryzacji wynagrodzeń dla sfery budżetowej (w tym dla administracji) był - według wicepremier konieczny, bo inaczej "nie bylibyśmy w stanie wygospodarować 12 mld zł na zwiększenie bezpieczeństwa wewnętrznego, zewnętrznego, zdrowotnego oraz na obsługę członkostwa w Unii" - tłumaczyła.
Dodała, że jej zdaniem należy - tam gdzie jest to możliwe - powstrzymywać wzrost wydatków i - tam gdzie to możliwe - starać się zapewniać lepsze warunki pracy urzędników.
Michał Stuligrosz (PO) chciał wiedzieć czy w budżecie na 2007 r. przewidziane są pieniądze na rekompensaty dla Zabużan. Gilowska przypomniała, że w projekcie przewidziany jest fundusz rekompensacyjny. "Planowane przychody tego funduszu w 2007 r. wyniosą ponad 700 mln zł, w tym środki z budżetu mogą sięgnąć 301 mln 482 tys. zł" - powiedziała. Natomiast Adam Szejnfeld (PO) zadał - zdaniem wicepremier - pytanie egzystencjalne, dlaczego rosną wydatki sztywne. "To Wysoka Izba usztywnia wydatki i Wysoka Izba może je odsztywnić. Rząd wykonuje ustawę" - odpowiedziała Gilowska. Wydatki sztywne to wydatki zapisane w ustawach przyjmowanych przez Sejm.