Polski odbiorca zapłacił 2 mld zł za rosyjski gaz. Embargo to zmieni?
20 grudnia 2024 r. w Unii Europejskiej w życie wchodzi embargo na import LPG z Rosji. Jak przekazała Polska Organizacja Gazu Płynnego, od stycznia do października za rosyjski gaz LPG polscy odbiorcy zapłacili około 2 mld zł. W listopadzie około 25 proc. gazu płynnego LPG pochodziło z Rosji. Niemniej skutki embargo na rosyjski gaz mogą być znacznie łagodniejsze dla polskiego rynku niż wcześniej zakładano.
Embargo na import LPG z Rosji stało się faktem. Przepisy zaczęły obowiązywać w piątek 20 grudnia. Paliwo wykorzystywane do samochodów oraz do ogrzewania nie może pochodzić już z Moskwy. Okazuje się jednak, że w ostatnim czasie Polska wydała na surowiec spore pieniądze.
Polacy mimo trwającej wojny w Ukrainie importowali rosyjski gaz nad Wisłę. Kwoty dotyczące transakcji robią wrażenie. Polska Organizacja Gazu Płynnego w komentarzu dla Polskiej Agencji Prasowej przekazała, że w ciągu 10 miesięcy, a dokładnie od stycznia do października, polscy odbiorcy zapłacili za rosyjski gaz około 2 mld zł.
Drugie miejsce pod względem wydatków na import LPG zajmuje łączna suma należności zapłacona przez Polskę na rzecz Szwecji. W tym przypadku w okresie styczeń-październik polski odbiorca wydał na surowiec 1,1 mld zł. Z kolei import norweskiego gazu pociągnął za sobą wydatek rzędu 340 mln zł, a amerykańskiego 283 mln zł.
Kilka dni wcześniej POGP szacowała w komentarzu dla PAP, że w listopadzie ok. 25 proc. importu LPG nadal pochodziło z Rosji. Jeszcze w I połowie 2024 r. udział rosyjskiego LPG w imporcie do Polski wzrósł z 50 do 53 proc. Zmiana nastąpiła od sierpnia, gdyż wówczas import spadł do 37,5 proc.
Dyrektor generalny POGZ Bartosz Kwiatkowski wskazał, że najnowsze oficjalne dane dotyczące importu rosyjskiego gazu są dowodem na kontynuację odwrotu od rosyjskiego LPG. "We wrześniu udział rosyjskiego paliwa w strukturze polskiego importu wyniósł ok. 37,5 proc., w październiku zmniejszył się do 31 proc., a w listopadzie, według nieoficjalnych informacji, spadał dalej" - wyjaśnił Bartosz Kwiatkowski.
Niemniej, chociaż to import LPG ze Szwecji osiągnął najwyższy poziom od listopada 2022 r. z wynikiem 71 tys. ton, co stanowi 29 proc. ogółu importu, to dyrektor generalny POGZ zwraca uwagę na fakt, iż podium wśród krajów, z których importujemy gaz, zamykają Stany Zjednoczone z udziałem 9,6 proc.
"Rola amerykańskiego gazu na polskim rynku rośnie, co może być ważną kartą w relacjach polsko-amerykańskich po przejęciu władzy przez nową administrację w Waszyngtonie" - wskazał Bartosz Kwiatkowski.
Nie tylko wiadomość, że polski odbiorca zapłacił za rosyjski gaz około 2 mld zł, może być dla części osób szokiem. Okazuje się, że mimo obowiązującego od 20 grudnia embarga na płynne LPG pochodzące od Moskwy, surowiec ten nadal będzie pojawiać się na europejskim rynku.
POGP wskazała bowiem , że w październiku 14,2 proc. (11 tys. ton) rosyjskiego importu LPG stanowił produkt o kodzie CN29011000, który jest zwolniony z rozporządzenia sankcyjnego. Organizacja zaznaczyła, że udział tych substancji w rosyjskim imporcie systematycznie rośnie, a w 2025 r. będą mogły być one nadal legalnie wwożone na terytorium Unii Europejskiej. "Można oczekiwać w tej sytuacji, że ok. 10 proc. przyszłorocznego importu gazu płynnego do Polski będzie realizowane zgodnie z polityką sankcyjną z kierunku wschodniego" - stwierdził Bartosz Kwiatkowski.
Kwestią problematyczną w temacie embarga na rosyjski gaz jest fakt, iż w 2023 oraz w 2024 r. rosyjscy producenci zaczęli szukać sposobów na obejście sankcji i rosyjska ropa w zwiększonym stopniu eksportowana była do Turcji i Indii. Później już same produkty jej przetwarzania z tureckich rafinerii trafiały na rynek europejski. Dyrektor POGP wskazuje, że analogiczna sytuacja może spotkać kwestię eksportu gazu płynnego LPG, który mimo embarga nadal będzie tylnymi drzwiami trafiał do Unii Europejskiej.
Niemniej dobrą wiadomością są szacunki mówiące, że skutki embargo na rosyjski gaz mogą być znacznie łagodniejsze dla polskiego rynku, niż wcześniej zakładano. Bartosz Kwiatkowski wyjaśnił, że świadczy o tym dobre przygotowanie firm wynikające między innymi ze słabej koniunktury w zachodniej części Europy. Dodatkowo po stronie producentów ilość dostępnego gazu szacowana jest jako duża.