Polski przemysł ma pięć lat na transformację. Inaczej straci rynki zbytu

Polski przemysł musi się transformować szybciej niż systemowa energetyka. Zmiany muszą nastąpić w ciągu pięciu lat, w przeciwnym razie krajowe produkty stracą rynki zbytu ze względu na wysokie koszty wytworzenia i ślad węglowy. Firmy chcą stawiać własne farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Apelują o likwidację barier w rozwoju OZE i maksymalne skrócenie procedur formalnych. Biznes liczy też na dofinansowanie kosztownych inwestycji związanych z transformacją.

Polityka energetyczna Polski do 2040 r. nie zakłada rozwoju źródeł bezemisyjnych w takim tempie, by odpowiedzieć na potrzeby polskiego przemysłu.

- Energetyka systemowa potrzebuje czasu na transformację, a my tego czasu nie mamy. Nasza perspektywa to pięć lat - mówił Henryk Kaliś, szef Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu, podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Gospodarki Zeroemisyjnej i Europejskiego Zielonego Ładu.

Atom ma pojawić się w 2033 roku

Termin ten jest wciąż podtrzymywany przez krajowe władze, mimo że eksperci wskazują na brak działań i przewidują opóźnienia. Planowana jest też budowa dużych mocy wiatrowych na Bałtyku, ale i te inwestycje zajmą sporo czasu. Rozwój wiatraków lądowych wciąż jeszcze blokuje zasada 10H, a farmy fotowoltaiczne spotykają się z nagminnym odrzucaniem wniosków o przyłączenia dużych instalacji ze względu na ograniczenia sieciowe.

Reklama

- Musimy skądś wziąć energię odnawialną. Od dwóch-trzech lat staramy porozumieć z producentami zielonej energii. To nie wygląda dobrze. Korzystnie jest wytwórcom sprzedać energię z OZE na giełdzie, część firm ma poblokowane kontrakty umowami długoterminowymi. Nie jesteśmy w stanie kupić tej energii wyraźnie taniej niż to, co jest na giełdzie - mówił.

Obecnie łączna moc zainstalowana źródeł OZE wynosi ok. 17,4 GW, z czego pogodozależne źródła wiatrowe i fotowoltaiczne stanowią 15,2 GW.

Polskim firmom grozi upadek?

Kaliś przekonywał, że brak wystarczających wolumenów zielonej energii doprowadzi krajowe firmy do upadku. Realizacja celów zgodnych z wymogami europejskiego rynku oznacza konieczność budowy przez firmy przyłączonych do własnej sieci odnawialnych źródeł energii, zlokalizowanych bezpośrednio przy zakładach. To ważne również z punktu widzenia efektywności. Z jednej strony przyłączanie źródeł bezpośrednio do sieci zakładowej odciąży krajową sieć przesyłową, z drugiej - pozwoli uniknąć strat na przesyle szacowanych na około 10 proc.

Kaliś zaznacza, że konieczne jest zniesienie barier rozwoju OZE. Zarówno tych najbardziej oczywistych, jak zasada 10H, która praktycznie zablokowała rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, jak i skrócenie procedur oraz ułatwienia inwestycyjne. Niezbędne jest też wprowadzenie regulacji, która pozwoli na bezpośrednie dostawy energii z OZE "linią bezpośrednią."

Deklarował, że przemysł gotów jest wziąć na siebie bilansowanie zmiennej produkcji ze źródeł odnawialnych, by nie przenosić tego obowiązku na krajowy system. - Jesteśmy na to przygotowani. Chcemy rozmawiać o regulacjach, które wprowadzałyby możliwość dostarczania energii elektrycznej dla przemysłu z pominięciem barier, w poszanowaniu prawa, ale bez ograniczeń wydłużających proces inwestycyjny. Taki model gwarantuje przemysłowi utrzymanie produkcji, gwarantuje zbywalność towarów, a krajowemu systemowi energetycznemu zapewni bezpieczeństwo - informował.

Warunek utrzymania konkurencyjności

Ograniczenie śladu węglowego i spadek kosztów produkcji pozwoliłoby polskim produktom na utrzymanie konkurencyjności. Dodatkowo biznes zamierza zmieniać procesy technologiczne,  dekarbonizując produkcję i ograniczając zużycie energii, ale też stawiając na odzysk ciepła i budowę magazynów energii.

Udział popytu zagranicznego we wzroście polskiego PKB wynosi ok. 50 proc. Największym partnerem handlowym Polski są kraje Unii. Coraz większy jest nacisk ze strony kontrahentów, by obniżać ślad węglowy produktów. I tak na przykład producenci szyb samochodowych sygnalizują już, że koncerny motoryzacyjne ogłosiły, że w 2025 roku 100 proc. energii zużywanej przez ich dostawców musi pochodzić ze źródeł zielonych. Firmy muszą podjąć działania jak najszybciej, by nie stracić rynków zbytu.

Przedstawiciele przemysłu poinformowali, że najlepszym, najbardziej efektywnym rozwiązaniem będzie maksymalne wykorzystywanie na bieżąco energii odnawialnej. Nazwali to produktowym magazynowaniem energii. Zakłady musiałyby zwiększyć zdolności produkcyjne. Obecnie firmy energochłonne notują stały pobór energii w każdej godzinie doby. Po zmianach, dzięki zwiększonym zdolnościom produkcyjnym, mogłyby elastycznie zarządzać produkcją, zwiększając ją gdy dostępność energii z OZE byłaby największa.

Biznes apeluje o uruchomienie programu, który pomógłby sfinansować zwiększenie mocy przemysłowych instalacji produkcyjnych. Środki na ten cel powinny pochodzić zarówno ze źródeł krajowych jak i unijnych. Argumentuje, że to pomogłoby realizować krajowe cele w obszarze ograniczania emisji.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »