Kosmos jest przestrzenią neutralną, wolną od konfliktów zbrojnych, można go wykorzystywać jedynie do celów pokojowych - tak przynajmniej mówi prawo. Traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku, który podpisała także Polska, nadal obowiązuje. Dziś jednak jesteśmy w zupełnie innym momencie. Rozumie to np. prezydent Francji Emmanuel Macron, który 12 listopada zapowiedział przeznaczenie dodatkowych 4,2 mld euro na finansowanie działań militarno-kosmicznych do roku 2030, co łącznie da kwotę 10 mld euro.
Francja chce zbroić się w kosmosie
- Dzisiejsza wojna toczy się już w kosmosie, a jutrzejsza wojna rozpocznie się w kosmosie - powiedział Macron w Tuluzie, w centrum kosmiczno-lotniczym, gdzie znajduje się nowe centrum dowodzenia wojskowego w kosmosie. Ocenił wprost, że "kosmos nie jest już sanktuarium, stał się polem bitwy".
Francuski przywódca jest zdania, że nie ma co polegać na firmach z USA, jak SpaceX czy Blue Origin. - Inwestujemy w działania na Ziemi i w kosmosie, przestrzegając przy tym prawa międzynarodowego, ale bez żadnej naiwności - powiedział.
Co więcej, wprost oskarżył Rosję o działalność szpiegowską w kosmosie po wybuchu wojny w Ukrainie. Wskazał, że rosyjskie statki kosmiczne monitorowały francuskie satelity, co skutkowało także zakłócaniem sygnałów GPS.
Europejskie państwa stawiają na nowe satelity
Jeśli chodzi o Europę, Francja jest liderem w sektorze kosmicznym. Nie chodzi tylko o rekordową składkę do Europejskiej Agencji Kosmicznej, w 2025 roku wyniosła ona ponad miliard euro (polski wkład to niecałe 200 mln euro), które wracają do kraju w postaci kontraktów z firmami. Francja próbuje dać Europie niezależność w dostępie do przestrzeni kosmicznej m.in. poprzez starty rakiet Ariane.
Francja mocno stawia na obronność kosmiczną dotyczącą kwestii obronności. We Francuskich Siłach Zbrojnych działają Siły Powietrzne i Kosmiczne, których zadaniem jest m.in. obserwacja przestrzeni kosmicznej oraz wykorzystywanie danych satelitarnych, w tym monitorowanie zagrożeń. Wojsko współpracuje z Narodowym Centrum Badań Kosmicznych, agencją rządową, która posiada także swój kosmodrom w Gujanie Francuskiej.
Również Niemcy zbroją się w kosmosie. We wrześniu br. niemiecki minister Boris Pistorius zapowiedział, że kraj wyda 35 mld euro na zwiększenie bezpieczeństwa poprzez nowe satelity czy możliwość wynoszenia ładunków na orbitę. To właśnie z Niemcami Francja będzie rozwijać systemy ostrzegania, wzmacniając nadzór kosmiczny za pomocą systemu radarowego Aurore.
Bezpieczeństwo kosmiczne w Polsce raczkuje
W przypadku Polski kwestia wzmocnienia bezpieczeństwa kosmicznego dopiero się kształtuje. Choć w informacji przesłanej nam przez Ministerstwo Obrony Narodowej czytamy, że resort "od 2020 roku prowadzi prace zmierzające do implementacji domeny operacyjnej przestrzeni kosmicznej w działalności Sił Zbrojnych RP", nie wynika z niej jasno, że Polska chce pójść w ślady Francji czy USA, które mają oddzielny komponent wojskowy skupiony na domenie kosmicznej.
W praktyce MON prowadzi "proces obejmujący m.in. pozyskiwanie i budowę zdolności, w tym zwłaszcza wojskowych systemów satelitarnych, uwzględnienie kwestii domeny kosmicznej w szkoleniu i ćwiczeniach, rozwój doktryn i koncepcji czy rozwój współpracy międzynarodowej z kluczowymi partnerami. Jednym z kierunków działań w ramach ww. procesu jest także budowa struktur odpowiedzialnych za kompleksowe zarządzanie domeną operacyjną przestrzeni kosmicznej, w tym zapewnienie realizacji zapotrzebowania Sił Zbrojnych RP na dane, produkty i usługi dostarczane za pomocą zdolności kosmicznych".
W 2024 roku powołano Agencję Rozpoznania Geoprzestrzennego i Usług Satelitarnych. Jej proces tworzenia trwa, jednak MON zapewnia, że "już obecnie jest zdolna do zapewnienia Siłom Zbrojnym RP niezbędnego wsparcia związanego z domeną kosmiczną". W praktyce chodzi o zabezpieczenie od zagrożeń z przestrzeni kosmicznej wpływających na systemy wojskowe czy zapewnienie ciągłości usług świadczonych z orbity.
Polska potrzebuje kosmicznego czempiona?
O ile Francja ma swoją kosmiczną wizytówkę na rynku w postaci ArianeGroup, w Polsce nie ma jednej dużej firmy - także z udziałem Skarbu Państwa - w tym sektorze. W rozmowie z Interią Biznes Łukasz Wilczyński, prezes Europejskiej Fundacji Kosmicznej ocenia, że pojawienie się publicznego podmiotu miałoby jednak dwie strony.
- Z doniesień i analiz wynika, że państwowa spółka mogłaby stabilizować długoterminowe projekty infrastrukturalne (rozpoznanie, łączność, segment naziemny), ale groziłoby to wypychaniem prywatnych firm z rynku, jeśli dostałaby monopol. Coraz częściej pojawia się więc postulat modelu mieszanego: ograniczona, celowa obecność Skarbu Państwa w krytycznych obszarach i jednocześnie szerokie otwarcie dużych przetargów na prywatnych integratorów i dostawców - tłumaczy.
I dodaje, że w Polsce nadal brakuje narodowych rozwiązań w łączności i pełnego systemu zarządzania ruchem oraz zagrożeniami na orbicie.
- Według najnowszych analiz mamy już ponad 400 firm z sektora kosmicznego, jednak większość to małe podmioty działające jako podwykonawcy - brakuje dużych, dobrze dokapitalizowanych integratorów i przewidywalnych zamówień publicznych, które pozwoliłyby im urosnąć do roli partnerów pierwszego wyboru dla państwa - podkreśla.
MON chce rozwijać się w kosmosie
MON ocenia, że "Polska w ciągu najbliższych lat dołączy do państw UE i NATO z najbardziej rozbudowanymi własnymi wojskowymi zdolnościami kosmicznymi" - nie chodzi tu wyłącznie o budowę samych zdolności, ale także struktur wojskowych czy działania szkoleniowe. W kwestii bezpieczeństwa kosmicznego rząd stawia zarówno na bezpieczny i niezakłócony dostęp do danych satelitarnych, jak i budowę "narodowych zdolności do obserwacji, rozpoznania i monitorowania przestrzeni kosmicznej, identyfikacji i prognozowania zagrożeń w przestrzeni kosmicznej, w tym dla naszej infrastruktury kosmicznej".
Resort wskazuje, że przez zbliżającą się Radą Ministerialną Europejskiej Agencji Kosmicznej prowadzone były rozmowy z Ministerstwem Rozwoju i Technologii. Choć ESA nie jest skupiona stricte na obronności, decyzja ws. składki członkowskiej, jaka zapadnie w przyszłym tygodniu, będzie mieć odzwierciedlenie w kontraktach ze spółkami, które współpracują także z wojskiem.
"Prezentowana w trakcie tych konsultacji opinia MON opiera się na dostrzeżeniu kluczowej roli ESA w zakresie akceleracji rozwoju polskiego sektora kosmicznego i wskazaniu na obszary i zagadnienia w pracach ESA priorytetowe z punktu widzenia interesów bezpieczeństwa RP" - wskazuje resort obrony w przesłanym Interii komentarzu.
Wojsko zyska zaawansowaną technologię
Jednym z głównych priorytetów dla Sił Zbrojnych RP jest obecnie wyniesienie pierwszego polskiego satelity wojskowego SAR (rozpoznanie radarowe), zbudowanego przez ICEYE, polsko-fińską spółkę. Ma on pozwolić na obserwację Ziemi w trybie ciągłym, bez względu na warunki pogodowe, co jest kluczowe dla zdolności obronnych. Polska armia otrzyma minimum trzy takie satelity. Oznacza to, że będzie dysponować jedną z najbardziej zaawansowanych technologii.
- Rozwiązanie opracowane przez Wojskowe Zakłady Łączności Nr 1 S.A. integruje systemy komunikacji i transmisji danych, systemy bezpieczeństwa, zasilania oraz system antenowy. Umożliwia szybki, skuteczny, a przede wszystkim odbywający się w czasie rzeczywistym, przekaz informacji do odbiorców na każdym szczeblu dowodzenia w Siłach Zbrojnych RP - powiedział prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej Adam Leszkiewicz podczas ubiegłotygodniowej prezentacji na wystawie w Muzeum Wojska Polskiego.
Państwo współpracuje z sektorem prywatnym
Łukasz Wilczyński jest zdania, że współpraca państwa i prywatnej spółki to dobra inwestycja.
- Kontrakt MON z ICEYE na trzy satelity radarowe z opcją kolejnych oraz budowę segmentu naziemnego pokazuje, że partnerstwo z sektorem prywatnym pozwala w kilka lat zbudować zdolności, które państwowe programy rozwijałyby znacznie dłużej. Tego typu umowy są dziś standardem w USA czy Europie Zachodniej, więc ich zwiększanie wydaje się naturalnym kierunkiem także dla Polski - wskazuje.
Podkreśla, że choć polskie konstelacje dopiero pojawią się na orbicie, a rynek usług satelitarnych szybko rośnie, jesteśmy w tyle za innymi państwami.
- Opóźnienia oznaczają, że musimy nadrabiać lukę wobec państw, które takie partnerstwa budują od dekady. Dla porównania podam ciekawy przykład z Hiszpanii, gdzie już nie tylko państwo, ale niektóre z regionów zamawiają własne satelity jak np. Wyspy Kanaryjskie - wyjaśnia.
Polskie satelity trafią na orbitę
Satelita od ICEYE nie jest jedynym z Polski, który znajdzie się wkrótce w kosmosie. Będzie ich łącznie pięć. Dla wojska będą pracować także wchodzące w skład konstelacji nanosatelitarnej PIAST trzy satelity optyczne stworzone m.in. przez polskie spółki kosmiczne, Centrum Badań Kosmicznych PAN i Wojskową Akademię Techniczną. Ponadto na orbicie znajdzie się komercyjny satelita zbudowany przez spółkę SatRev.
Zgodnie z aktualnym harmonogramem start misji Transporter-15 zaplanowany jest na 26 listopada z bazy wojsk USA Vandenberg Kalifornii (data może ulec zmianie). Nowy termin podała na stronie internetowej firma SpaceX. To kolejne już przesunięcie terminu.
Paulina Błaziak
















