W skrócie
- Europa musi znacznie zwiększyć swoje inwestycje, aby utrzymać konkurencyjność w sektorze kosmicznym - ocenia szef Europejskiej Agencji Kosmicznej Josef Aschbacher.
- Podkreśla, że korzystanie z technologii kosmicznych jest niezbędne do budowania bezpiecznego państwa i wzmacniania obronności. - Satelita zbierający dane pogodowe może również dostarczać informacji wywiadowczych - wyjaśnia.
- Mocną stroną Europy są systemy nawigacyjne, jednak potrzeba rakiet nośnych wielokrotnego użytku czy systemu monitoringu wywiadowczego.
- Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą Polski i jej wartość PKB Polska mogłaby zainwestować w ESA około 700 mln euro - wskazuje Aschbacher. Dodaje, że nie jest to koszt dla państwa, a wkład finansowy, który wraca do kraju.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Paulina Błaziak, Interia Biznes: W listopadzie odbędzie się spotkanie Rady Ministerialnej ESA. Państwa członkowskie powinny priorytetowo traktować eksplorację kosmosu, w tym misje załogowe, czy może skupić się bardziej na rozwoju technologii kosmicznych?
Josef Aschbacher, dyrektor generalny Europejskiej Agencji Kosmicznej: - Czy ważniejsze są loty w kosmos, czy rozwój technologii? W rzeczywistości nie jest to scenariusz albo-albo. Oba cele są ze sobą powiązane i potrzebne.
- Z jednej strony musimy nadal rozwijać technologie kosmiczne, które służą codziennemu życiu. Chodzi np. o prognozowanie pogody, nawigację, a także kluczowe zastosowania w rolnictwie, leśnictwie, planowaniu przestrzennym, zarządzaniu kryzysowym i wielu innych dziedzinach. Technologie te są głęboko zintegrowane z naszą codziennością dzięki danym satelitarnym.

- Z drugiej strony eksploracja kosmosu, w tym misje załogowe, jest niezbędna do przesuwania granic innowacji. Na pokładzie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej astronauci przeprowadzają eksperymenty w stanie nieważkości, testując nowe materiały, leki czy procesy biologiczne. Eksperymenty te można przeprowadzać tylko w przestrzeni kosmicznej, gdzie brak grawitacji stwarza odpowiednie warunki do odkryć naukowych. Misje astronautów inspirują również młodych ludzi do studiowania fizyki, inżynierii i technologii informatycznych, pomagając w ten sposób w kształceniu kolejnego pokolenia naukowców i innowatorów. W tym sensie astronauci odgrywają dodatkową rolę: są ambasadorami kosmosu.
- Ostatecznie potrzebujemy zarówno rozwoju technologii kosmicznych, które przynoszą korzyści życiu na Ziemi, oraz eksploracji kosmosu, która napędza przełomy naukowe i technologiczne.
Jakiego rodzaje technologie podwójnego zastosowania są obecnie najważniejsze?
- Kosmos z natury ma podwójne zastosowanie - oznacza to, że niemal wszystko, co robimy w kosmosie, może służyć zarówno celom cywilnym, jak i wojskowym. Na przykład satelita zbierający dane pogodowe może pomóc rolnikowi w przygotowaniu pól, ale ten sam satelita może również dostarczać informacji wywiadowczych wspierających operacje sił powietrznych.
- Były Sekretarz Generalny NATO, Anders Fogh Rasmussen, trafnie zauważył: Europa cechuje się zarówno doskonałością, jak i posiadaniem specjalistycznej wiedzy. Mamy genialnych naukowców i inżynierów. Brakuje nam jednak odpowiedniego finansowania. W porównaniu ze Stanami Zjednoczonymi inwestycje Europy w kosmos są znacznie niższe.

- Jeśli zapytałaby mnie pani dlaczego SpaceX ma siedzibę w Stanach Zjednoczonych, a nie w Europie, odpowiedź jest prosta: kieruje się tam, gdzie są możliwości. NASA i Siły Kosmiczne USA oferują znaczne finansowanie. Europa również ma genialne umysły, ale musimy stworzyć im odpowiednią przestrzeń. Oznacza to finansowanie projektów, które przyciągną i zatrzymają najlepsze talenty.
Zatem jakie środki finansowe są zatem potrzebne Europie, aby móc konkurować z USA i Chinami w kosmosie?
- Obecnie globalne finansowanie sektora publicznego w zakresie przestrzeni kosmicznej wynosi około 122 mld euro. Z tego 60 proc. przypada na Stany Zjednoczone, 15 proc. na Chiny, a tylko 10 proc. na Europę, co oznacza, że europejskie inwestycje publiczne stanowią zaledwie jedną szóstą amerykańskich. Pięć lat temu Europa miała 15 proc. udziału. Podczas gdy bezwzględna wartość europejskich inwestycji wzrosła, ich względny udział spadł. To wyraźnie wskazuje, że Europa musi znacznie zwiększyć swoje inwestycje, aby utrzymać konkurencyjność.
- Jeśli weźmiemy pod uwagę całą europejską gospodarkę, stanowi ona ponad 20 proc. globalnego PKB. W kosmosie wydajemy 10 proc. Aby więc wydać kwotę odpowiadającą naszej sytuacji gospodarczej, powinniśmy co najmniej podwoić inwestycje, aby utrzymać ten sam poziom. Kosmos to strategiczny priorytet.
W jakie obszary Europa powinna się bardziej zaangażować i czy istnieje szansa na zbudowanie własnego potencjału w tym zakresie?
- Dzięki Galileo (system nawigacji satelitarnej - red.) jesteśmy jednymi z najlepszych na świecie w dziedzinie nawigacji. Posiadamy najlepszy na świecie system obserwacji Ziemi - Copernicus, program nazwany na cześć polskiego naukowca. Misje naukowe takie jak Gaia, Plato, JUICE i Euclid należą do najlepszych na świecie - nie tylko pod względem naukowym, ale także technologicznym. Biorąc pod uwagę stosunkowo skromne inwestycje Europy w kosmos nasze osiągnięcia na arenie międzynarodowej są naprawdę imponujące.

- Są jednak obszary, w których Europa musi nadrobić zaległości, zwłaszcza w zakresie rakiet nośnych wielokrotnego użytku. Obecnie nie dysponujemy takimi możliwościami, które będą niezbędne w miarę rozbudowy naszej infrastruktury satelitarnej - zwłaszcza w przypadku budowy dużych konstelacji. Innym strategicznym priorytetem jest wzmocnienie bezpiecznej telekomunikacji, zwłaszcza w kontekście rosnących potrzeb w zakresie bezpieczeństwa i obronności.
Czego jeszcze brakuje w zakresie jej poprawy?
- Potrzebujemy systemu monitoringu wywiadowczego - a konkretnie: konstelacji ISR (ang. Intelligence, Surveillance, and Reconnaissance) zdolnej do obserwacji dowolnego obszaru świata, najlepiej co 30 minut. System ten powinien dostarczać obrazy o bardzo wysokiej rozdzielczości w domenie radarowej, optycznej, być może także w podczerwieni, aby zapewnić naszym siłom zbrojnym i jednostkom zarządzania kryzysowego szybką reakcję.
- Taki system jest również niezbędny do reagowania na klęski żywiołowe. Na przykład w zeszłym roku Polska doświadczyła poważnych powodzi. W takich sytuacjach niezbędna jest częsta i ciągła obserwacja. Obecnie taki system nie istnieje, co stanowi istotną lukę. Aby temu zaradzić, na zbliżającej się Radzie Ministerialnej ESA w listopadzie zaproponuję nowy program: "Europejska Odporność z Kosmosu" (ang. European Resilience from Space, ERS), będący pierwszym krokiem w kierunku zbudowania takiej konstelacji.
Czy uważa pan, że Europa potrzebuje jednego centrum zarządzania operacjami satelitarnymi, być może w Polsce?
- Polska ma duże ambicje, aby utworzyć centrum koncentrujące się na bezpieczeństwie kosmicznym, jego podwójnym zastosowaniu, a także odporności i reagowaniu kryzysowym. Odbyłem bardzo konstruktywne spotkanie z ministrem finansów i gospodarki Andrzejem Domańskim, który jest również odpowiedzialny za działania w dziedzinie kosmosu. Proces jest w toku i nie chcę uprzedzać negocjacji, które wciąż muszą się odbyć, ale w pełni popieram tę ambicję. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mieli dobre wieści - jest to już zadeklarowany priorytet dla nas obu.

A co z przyszłą współpracą ESA z sektorem prywatnym?
- Na co dzień współpracujemy z firmami prywatnymi. Nasz tegoroczny budżet wynosi 7,7 mld euro, a 85 proc. jest wydawane przez sektor. Chociaż sami obsługujemy niektóre obiekty i infrastrukturę, zdecydowana większość naszych funduszy wraca do państw członkowskich za pośrednictwem kontraktów.
- ESA podpisuje średnio co godzinę kontrakt z sektorem. Jeśli podzielimy 1500 kontraktów przez 200 dni roboczych i 8-godzinny dzień pracy, to daje to mniej więcej jeden kontrakt na godzinę, co wyraźnie odzwierciedla nasze ciągłe zaangażowanie w branżę.
Mówimy o ilości, ale co z jakością?
- Naszym celem jest wsparcie rozwoju branży i pozyskanie finansowania ze źródeł prywatnych, w tym firm venture capital i innych podmiotów. Komercjalizacja jest najważniejszym priorytetem w Strategii ESA 2040, naszej wizji na najbliższe 15 lat. Aby to osiągnąć, utworzyliśmy specjalną Dyrekcję ds. Komercjalizacji i uruchomiliśmy Sieć Inwestorów ESA. Obejmuje ona obecnie 78 firm venture capital i banków. Tylko w ubiegłym roku umożliwiła ona przeznaczenie około 1,5 mld euro prywatnych inwestycji w sektor kosmiczny, oprócz finansowania publicznego.
- Uważam to za wyraźny sygnał, że kapitał prywatny napływa do branży kosmicznej i że skutecznie łączymy inwestorów z rozwijającymi się firmami z sektora, które potrzebują wsparcia w rozwoju.
Czy istnieje szansa na współpracę z innymi agencjami w przyszłości - czy też mamy do czynienia z wyścigiem w kosmosie, a może wręcz wyścigiem zbrojeń?
- Międzynarodowa współpraca w kosmosie jest niezbędna, a ESA intensywnie współpracuje z innymi agencjami kosmicznymi na całym świecie. Niedawno wróciłem z Międzynarodowego Kongresu Astronautycznego w Sydney, gdzie spotkałem się z liderami agencji z wielu krajów działających w sektorze kosmicznym - w tym ze Stanów Zjednoczonych, Japonii, Korei, Indii i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Podczas Kongresu rząd Australii ogłosił, że udzielił Australijskiej Agencji Kosmicznej mandatu do wynegocjowania w nadchodzących miesiącach wzmocnionych ram współpracy z ESA. Mogłoby to potencjalnie odzwierciedlać model, jaki funkcjonuje w ESA z Kanadą. Ma ona specjalny status tzw. państwa współpracującego, umożliwiający jej udział w programach ESA - jest to jedyny kraj spoza Europy posiadający taki przywilej.
- Uważam, że zainteresowanie wielu krajów współpracą z nami świadczy o rosnącej globalnej atrakcyjności ESA. Inne agencje cenią sobie współpracę z nami, doceniając nie tylko jakość naszych programów, ale także naszą niezawodność. Kiedy angażujemy się w partnerstwo - czy to w infrastrukturę satelitarną, czy w szerszą współpracę - wywiązujemy się z obietnic. ESA jest powszechnie postrzegana jako stabilny i zaufany partner na arenie międzynarodowej.
Co ESA może zaoferować Polsce w zamian za składkę członkowską w ciągu najbliższych lat?
- Wyjaśnię: to nie jest składka członkowska ani koszt - to inwestycja. Każde euro, które Polska, czy jakikolwiek inny kraj wpłaca do ESA, jest reinwestowane w programy i projekty wspierające krajowy przemysł poprzez programy europejskie. To prawdziwa inwestycja w przyszłość i w sektor, który dynamicznie się rozwija.

- Polska jest krajem nowoczesnym i przyszłościowym. Wasz wzrost gospodarczy i modernizacja infrastruktury są imponujące. Przestrzeń kosmiczna jest częścią tej transformacji, ponieważ obejmuje infrastrukturę krytyczną, która stanowi podstawę codziennych usług, od telekomunikacji po nawigację. Polska dobrze to rozumie i już podczas ostatniej konferencji ministerialnej i później zaangażowała się w ESA. Wsparcie dla lotu Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego jest bardzo widocznym dowodem tego zaangażowania. Mogę tylko zachęcić Polskę do dalszych, odważnych inwestycji, ponieważ jest to inwestycja w przyszłość. Pozycjonuje ona Polskę nie tylko jako globalnego gracza, ale także jako lidera w Europie, lidera w kluczowych dziedzinach.
- Polska jest szczególnie silna w dziedzinie obronności, z najwyższym udziałem PKB, jaki na nią przypada. Kosmos i obronność są ze sobą głęboko powiązane i strategicznie sensowne jest, aby Polska wspierała oba sektory. Właśnie taki dialog teraz prowadzimy, ponieważ Polska ma wiele do zaoferowania.
Niektórzy postrzegają inwestowaną kwotę jako koszt i zastanawiają się, jakie korzyści przynoszą nie firmom, a społeczeństwu.
- To zupełnie normalne. Ale zapewniam: kosmos to jeden z najszybciej rozwijających się sektorów gospodarki. Przy rocznych stopach wzrostu na poziomie około 10 proc. niewiele jest obszarów, które rozwijają się tak szybko. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia kosmos jest już atrakcyjnym obszarem inwestycyjnym, ponieważ sektor ten rozwija się globalnie bardzo szybko. Jeśli Polska będzie częścią tego programu, będzie mogła eksportować poza granice kraju i Europy, generując dochód dla kraju.
- Każde euro zainwestowane w nasze programy wraca do gospodarki narodowej. Dzieje się to różnymi kanałami - wpływami z podatków od firm, z którymi współpracujemy, tworzeniem nowych spółek i świadczeniem innowacyjnych usług.
- Oprócz korzyści ekonomicznych istnieje wymiar strategiczny. Jeśli chcemy bronić swojego kraju lub zrozumieć, co dzieje się wokół niego, należy pamiętać, że satelity należą do najskuteczniejszych źródeł informacji. Zapewniają one możliwości wywiadowcze, obserwacyjne i rozpoznawcze - niezbędne dla bezpieczeństwa i obronności.
Minister Domański powiedział, że nasze inwestycje w ESA będą wyższe. Obecnie wynoszą prawie 200 mln euro rocznie. To nie wystarczy?
- Biorąc pod uwagę sytuację gospodarczą Polski i jej wartość PKB Polska mogłaby zainwestować w ESA około 700 mln euro. Kwota ta odzwierciedla znaczenie gospodarcze Polski w kontekście ESA i może posłużyć do planowania przyszłych inwestycji. Inwestowanie w programy ESA ma nie tylko sens ekonomiczny - pozycjonuje również Polskę na przyszłość w kontekście europejskim, zwłaszcza, jeśli priorytetem są bezpieczeństwo i obronność.

Czy istnieje szansa na kolejny lot kosmiczny z udziałem Polaka w ciągu dekady?
- Obecnie w naszym korpusie astronautów znajduje się jeden rezerwowy astronauta z Polski, który odbył lot w tym roku, co jest już imponującym osiągnięciem. Spośród 17 utalentowanych osób wybranych w 2022 roku, dwie osoby już odbyły lot: Sławosz Uznański-Wiśniewski z Polski i Marcus Wandt ze Szwecji. Obecnie przygotowujemy się do nadchodzących misji, w tym do lotu Sophie Adenot.
- Co dalej? Nie umiem dziś powiedzieć. Systematycznie rozwijamy nasz program astronautów, a w nadchodzących latach czeka nas wiele nowych możliwości.
Rozmawiała Paulina Błaziak















