Polskie hutnictwo czeka na rządowe wsparcie
Niektóre kraje europejskie już realizują plan na rzecz ożywienia w sektorze stalowym, co wkrótce zacznie rzutować na unijną konkurencję i kondycję polskiego hutnictwa.
Niepostrzeżenie minęły dwa lata od czasu, gdy Antonio Tajani, wówczas unijny komisarz ds. przemysłu, zapowiedział przedstawienie planu wsparcia przemysłu stalowego. Założenia poznaliśmy w czerwcu 2013 roku - jako element szerszej unijnej strategii reindustrializacji: przywracania przemysłowi miejsca w europejskiej gospodarce.
- Europejski przemysł stalowy jest sektorem przyszłości. Utrzymując wiodącą pozycję w zakresie innowacyjnych produktów, które zawsze były jego mocną stroną, może on osiągnąć przewagę konkurencyjną w skali globalnej - przekonywał wówczas Tajani. - Plan działania na rzecz ożywienia w sektorze stalowym wyraźnie pokazuje, że jest to dla Europy sektor o znaczeniu strategicznym i siła napędowa rozwoju gospodarczego. Aby nastąpiło ożywienie gospodarcze, UE potrzebuje dziś bardziej niż kiedykolwiek gospodarki realnej. Naszym celem jest to, by do 2020 r. udział przemysłu w PKB osiągnął 20 proc.
Tajani zobowiązał się wówczas do monitorowania sytuacji tak, by można adaptować podejmowane działania do zmieniających się warunków. Po roku zamierzano ocenić pierwsze skutki. W niektórych krajach można już o nich mówić.
W Polsce zespół, który miałby wypracować konkretne formy wsparcia hutnictwa... jeszcze nawet nie zdążył powstać. U nas skutkiem jest zatem dalsza utrata konkurencyjności. Tym razem już nie tylko wobec firm spoza Unii Europejskiej, ale nawet wobec firm unijnych, działających w teoretycznie takich samych warunkach jak w Polsce.
Teoretycznie, bo niemała część państw członkowskich podjęła szybkie działania w celu ulżenia własnemu przemysłowi metalurgicznemu.
- Słowacja w kwietniu 2014 roku przyjęła plan uwzględniający obszary działań zawarte w planie dla przemysłu stalowego w Europie. Niemcy już w II połowie 2013 roku uzyskały zgodę na wsparcie rodzimego przemysłu ciężkiego. Następnie należy wymienić Włochy i Hiszpanię, które powołały rządowe zespoły na rzecz poprawy konkurencyjności i podniesienia efektywności energetycznej własnych przemysłów stalowych - wylicza Kazimierz Poznański, prezes Izby Gospodarczej Metali Nieżelaznych i Recyklingu.
Dla branży metali nieżelaznych szczególnie bliskie są zamierzenia Francji, która w swoich działaniach - szczególnie jeżeli chodzi o finansowanie projektów badawczo-rozwojowych - koncentruje się na sytuacji całej branży metalurgicznej (zarówno przemysłu stalowego, jak i hutnictwa metali nieżelaznych).
W połowie 2013 roku rząd Wielkiej Brytanii podjął działania zmierzające do wspomożenia przemysłu dotkniętego negatywnymi skutkami procesu handlu emisjami. Metalurgia metali nieżelaznych to jedna z najbardziej energochłonnych gałęzi przemysłu, choćby ze względu na procesy elektrolizy wykorzystywane przy produkcji miedzi i cynku.
W Polsce starania o powołanie zespołu wsparcia hutnictwa podjęto w połowie ubiegłego roku, przy aktywnym wsparciu przedstawicieli branży metalurgicznej.
- Wraz z Ministerstwem Gospodarki, które było przychylne naszym potrzebom i oczekiwaniom, przygotowaliśmy założenia, dokumenty. Dokument przeszedł przez wewnętrzne konsultacje w Ministerstwie Gospodarki i w październiku ub.r. trafił do konsultacji międzyresortowych. Do tej pory nie ujrzał światła dziennego. Jesteśmy zaniepokojeni tym, że ucieka nam czas - mówi Stefan Dzienniak, prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej. - W połowie stycznia, podczas spotkania przedstawicieli przemysłu z komisarz Elżbietą Bieńkowską, która przejęła obszar zadań Antonio Tajaniego, wicepremier Janusz Piechociński powiedział, że sprawa ma się ku końcowi i trwają ostatnie ustalenia z Rządowym Centrum Legislacyjnym. To jednak oznacza, że dopiero zaczynamy się zbliżać do postawienia pierwszego kroku na drodze wsparcia przemysłu, którą inne kraje już od dawna starają się podążać.
Zespół miał wypracować strategię - co i w jakim czasie można zrobić dla poprawy konkurencyjności. W dokumencie przedstawiciele Izby wskazali kilka obszarów, na których branży zależy, oraz resorty potencjalnie odpowiedzialne za te działania. Obszary te, jak zapewnia Stefan Dzienniak, zostały wprost przeniesione z planu Tajaniego do naszej rzeczywistości.
W dokumencie wyodrębniono sześć zakresów tematycznych, których mają dotyczyć rozmowy - właściwe regulacje dla zrównoważonego wzrostu i umocnienia się pozycji polskiej metalurgii, zwiększenie popytu na wyroby metalurgiczne, dostęp do rynków zagranicznych, konkurencyjne ceny energii oraz racjonalna polityka energetyczna i klimatyczna, a także zatrudnienie i rozwój pracownika.
Dla branży najważniejsze są problemy związane z polityką energetyczną i klimatyczną, a więc z cenami energii dla przemysłu. Stefan Dzienniak przypomina, że jesteśmy jednym z pięciu krajów Unii Europejskiej, w których akcyza na energię elektryczną dla metalurgii istnieje i u nas jest ona najwyższa (obowiązuje też na Litwie, Malcie, Cyprze i na Łotwie). Wymienione kraje nie należą do dużych producentów stali, a Cypr, Malta i Portugalia... praktycznie nie mają żadnych dużych przedsiębiorstw metalurgicznych.
Jednym z najważniejszych punktów planu Tajaniego było zapewnienie przemysłowi taniej energii. Podstawowa cena tzw. czarnej energii jest porównywalna w większości krajów europejskich. Różnice wynikają z dopłat do OZE, akcyzy i kogeneracji, które podnoszą ją w sumie o około 30 proc.
- Inne kraje zwalniają metalurgię z opłat związanych ze wsparciem OZE czy zakupów kolorowych certyfikatów. W myśl europejskich przepisów przemysły energochłonne mogą być w 85 proc. zwolnione z tych opłat i wiele krajów to robi - rekompensuje koszty emisji pośrednich zawartych w cenach energii elektrycznej. Dotyczy to Niemiec, Anglii, Belgii, Norwegii, Hiszpanii, Holandii. Nie ma tego we Francji, bo tam energetyka w mniejszym stopniu opiera się na węglu i nie ma tak wysokich opłat pośrednich - mówi Stefan Dzienniak.
Poza tym Polska ma jeden z najwyższych w Europie kosztów przesyłu energii. Więcej płacą tylko Włosi. To wszystko powoduje, że konkurencyjność energochłonnych gałęzi przemysłu, w tym hutnictwa, wciąż się pogarsza. Pojawia się jednak szansa na zmianę sytuacji. Ten najważniejszy dla metalurgii aspekt planu Tajaniego pojawił się bowiem w zapowiedziach wsparcia gospodarki przedstawionych przez premier Ewę Kopacz.
Podsumowując 100 dni swoich rządów i przedstawiając plany na resztę kadencji, premier zapowiedziała wsparcie dla przemysłu, dla Śląska. Przy tej okazji padła też deklaracja obniżenia cen energii dla hut, które muszą płacić za nią więcej niż ich konkurenci w Niemczech czy Hiszpanii. Choć to tylko jeden z zakresów tematycznych, jakimi miał zająć się zespół ds. planu Tajaniego, hutnictwo przyjęło go z dużymi nadziejami. Przede wszystkim dlatego, że oprócz zapowiedzi zmian, premier wskazała termin, w jakim powinny zostać przedstawione konkretne decyzje. W obliczu ślamazarnych przymiarek do wdrożenia planu Tajaniego to szczególnie ważne.
Ze względu na to, że wstępnie określone ramy czasowe stały się w zasadzie publiczną obietnicą, deklaracja Ewy Kopacz może okazać się ważniejsza niż działanie polskiego zespołu ds. planu Tajaniego, który może pracować nawet przez kilka lat. Plan dla Śląska, przy którym pojawiły się zapewnienia pani premier, ma inny charakter.
- Określony temat i termin są dla ludzi z przemysłu, przyzwyczajonych do osadzania swoich planów w czasie, bardzo dobrym sygnałem - mówi Stefan Dzienniak.
Piotr Myszor
Więcej informacji w portalu "Wirtualny Nowy Przemysł"
Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT