Poziom inflacji pozostaje w trendzie horyzontalnym

Czy liczona w skali ostatnich 12 miesięcy inflacja na poziomie 6,9 proc., to dużo czy mało? To więcej niż przewidywali analitycy - to pewne. Ale przewidywania analityków nie są wyrocznią tylko prognozą i dosyć często odbiegają od poziomu rzeczywistego.

Czy liczona w skali ostatnich 12 miesięcy inflacja na poziomie 6,9 proc., to dużo czy mało? To więcej niż przewidywali analitycy - to pewne. Ale przewidywania analityków nie są  wyrocznią tylko prognozą i dosyć często odbiegają od poziomu rzeczywistego.

Więcej: dbającej przecież o poziom inflacji Radzie Polityki Pieniężnej ani razu od momentu jej powołania, nawet przy widełkowym określaniu celu inflacyjnego, nie udało się w niego trafić. Prognozami więc nie musimy się przejmować.

Na poziom inflacji, tak jak na każdy wskaźnik ekonomiczny, należy patrzeć w ujęciu dynamicznym i historycznym. Nie od rzeczy jest też porównanie go z innymi towarzyszącymi mu parametrami i spojrzenie geograficzne, czyli porównanie ze wskaźnikami osiąganymi przez partnerów w interesach. Analizując poziom inflacji w ujęciu dynamicznym wydaje się, że znajdujemy się w trendzie horyzontalnym będącym jednocześnie pewnym odreagowaniem silnej tendencji spadkowej. Bo przypomnijmy fakty. W styczniu tego roku inflacja, pozostając w silnym trendzie spadkowym, wyniosła 7,4 proc, a po dwóch miesiącach, w marcu, osiągnęła najniższy poziom w tym roku - 6,2 proc. Ruch powrotny, trwający również dwa miesiące, miał mniejszy zasięg - do 6,9 proc. Jeśli przyjęlibyśmy, że zasięg tego ruchu już się wyczerpał czeka nas nawet dosyć płaski trend horyzontalny.

Reklama

W ubiegłym roku o tej porze inflacja wynosiła równo 10 proc. i znajdowała się w rocznym trendzie wzrostowym (od poziomu 6,4 proc. w maju roku 1999). Zasięg tego ubiegłorocznego wzrostu to przesilenie lipcowe na poziomie 11,6 proc. Gdybyśmy przyjęli, że sytuacja może się powtórzyć czekałby nas wzrost inflacji w ciągu najbliższych dwóch miesięcy nawet w okolice około 8 proc. Zaistnienie takiej sytuacji jest jednak bardzo mało prawdopodobne jeżeli uwzględnimy inne czynniki. Inflacja po maju jest o 3,1 punktu procentowego niższa niż roku temu. Jednocześnie ustalane przez NBP stopa redyskonta weksli i kredyt lombardowy są na poziomie jedynie o 0,5 punktu procentowego niższe. Kredyty na cele gospodarcze czy dla ludności są na tym samym poziomie, bądź wręcz droższe niż rok temu. Czyli po uwzględnieniu różnicy w poziomie inflacji są o około 4 proc. droższe. Te zależności mają zasadnicze znaczenie dla koniunktury gospodarczej, tempa wzrostu produktu narodowego.

Nie przez przypadek warto wziąć pod uwagę inne podstawowe wskaźniki ekonomiczne sprzed roku. Bo wbrew pozorom i twierdzeniu niektórych ekonomistów (szczególnie bankowych) zależność: inflacja - stopy procentowe - deficyt w handlu zagranicznym - deficyt budżetowy - wreszcie również stopa bezrobocia (i można wymienić jeszcze kilka) - musi pozostawać w kruchej równowadze. Określenie tych proporcji, akceptowalnych poziomów jest niekiedy niezwykle trudne. Ale czy ktoś obiecywał, że będzie łatwo?

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: zasięg | inflacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »