Premier skraca rok szkolny
Trwający rok szkolny skończy się w połowie czerwca - zapowiedział premier Kazimierz Marcinkiewicz. Po spotkaniu w Ministerstwie Edukacji i Nauki zdecydowano, że ostatnim dniem szkoły będzie 23 czerwca.
Zgodnie z obecnymi przepisami trwający rok szkolny skończyłby się 30 czerwca.
Anna Zawisza, dyrektor Departamentu Kształcenia Ogólnego i Specjalnego w Ministerstwie Edukacji i Nauki, przyznaje, że w ministerstwie trwają prace nad zmianą dnia zakończenia nauki.
Rodzice chcieli zmiany daty
Zgodnie z rozporządzeniem ministra edukacji narodowej i sportu z dnia 18 kwietnia 2002 roku w sprawie organizacji roku szkolnego (Dz.U. nr 46, poz. 432) do 2003 roku zajęcia dydaktyczno-wychowacze kończyły się w najbliższy piątek po dniu 18 czerwca. Zwykle wypadało to między 24 a 26 czerwca. Trzy lata temu minister Krystyna Łybacka zarządziła, że świadectwa będą rozdawane w ostatni piątek czerwca. - Chciałam zwiększyć liczbę dni nauki ze względu na egzaminy zewnętrzne, w tym inną organizację matury - tłumaczy K. Łybacka, obecnie poseł SLD.
Uczniowie muszą spędzić na lekcjach minimum 178 dni.
Dwa lata temu zakończenie roku szkolnego wypadło 25, rok temu 24, a w tym roku 30 czerwca. - Uczniowie i rodzice przysłali do nas bardzo dużo listów z prośbą o zmianę tej daty - wyjaśnia Anna Zawisza. Tłumaczyli, że w czerwcu młodzież nie myśli o nauce, ponieważ są wtedy najdłuższe dni, najładniejsza pogoda, a wiele osób planuje już wakacyjne wyjazdy. Dlatego ministerstwo postanowiło przywrócić poprzednie przepisy. Dzięki temu trwający rok szkolny skończyłby się 23 czerwca, czyli o tydzień wcześniej. Premier nie chcąc przetrzymywać bezproduktywnie uczniów i nauczycieli w szkole proponował pierwotnie, by wakacje zaczęły się ok. 15 czerwca. Wówczas jednak musiałby również zmienić minimalną liczbę dni nauki.
Ile godzin w szkole
Zgodnie z par. 7 wspomnianego rozporządzenia, w uzasadnionych przypadkach zajęcia dydaktyczno-wychowawcze oraz ferie zimowe i ferie letnie mogą być rozpoczęte lub zakończone w innych terminach niż określone w rozporządzeniu, z tym że zajęcia dydaktyczno-wychowawcze powinny trwać co najmniej 178 dni. Jeśli rok szkolny kończyłby się w połowie czerwca, to po odjęciu dni wolnych w szkole podstawowej trwałby 177 dni, a w gimnazjum - 176. By to zmienić, należałoby skrócić ferie. Tymczasem premier zapowiedział, że ferie będą krótsze, ale dopiero w następnym roku szkolnym. Rząd zapowiada też, że liczba dni nauki w szkole będzie wynosić około 180. Obecnie uczniowie muszą spędzić na lekcjach minimum 178 dni, ale faktycznie do szkoły chodzą o tydzień dłużej.
- Premier nie wie, co obiecuje. Już teraz mam kłopoty z zapewnieniem mojej córce opieki w wakacje - tłumaczy Bożena Wręga z Krakowa, mama 8-letniej Ani.
- Taka drastyczna zmiana przyniosłaby więcej szkody niż pożytku, ponieważ uniemożliwiłaby zrealizowanie całego programu - uważa Zdzisław Kusztal, dyrektor VIII Liceum Ogólnokształcącego w Krakowie. Z drugiej strony, byłoby to dobre rozwiązanie dla szkół ponadgimnazjalnych, które zyskałyby czas na przeprowadzenie rekrutacji. Opinie uczniów są różne.
- To nie jest zły pomysł - uważa Tomasz Małek, uczeń szkoły podstawowej w Poznaniu. W czerwcu nikt już nie myśli o nauce.
- Nie zgadzam się - protestuje Monika Rymek, licealistka z Gdańska. Obecnie mamy mniej zajęć z powodu matury i nauczyciele nie wyrabiają się z programem.
Jolanta Góra
OPINIA
Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego
Nauka w szkole nie może kończyć się 15 czerwca, to za wcześnie. Po pierwsze, uniemożliwi to pełną realizację programu, a po drugie, znowu pojawią się zarzuty, że nauczyciele pracują za krótko. Wydłużenie roku szkolnego aż do ostatniego piątku czerwca też nie było dobrą zmianą.
Tak naprawdę nauczyciele pracują przynajmniej dwa tygodnie dłużej. W minionym roku szkolnym wielu z nich skończyło pracę w lipcu i wówczas okazywało się, że mieli krótszy urlop niż przewiduje Karta Nauczyciela. Z tego powodu zakończenie roku szkolnego powinno nastąpić między 22 a 24 czerwca. Ostatnim dniem zajęć wychowawczo-dydaktycznych powinien być, tak jak wcześniej, najbliższy piątek po 18 czerwca.
Przede wszystkim jednak dziwi mnie fakt, że to premier jako pierwszy wypowiedział się na temat organizacji roku szkolnego. Taka szczegółowa kwestia należy do kompetencji ministra edukacji.