Prezydencka mania odznaczania
"Orderowa karuzela" kręci się w zawrotnym tempie. Prezydent najwyraźniej traci czasami rachubę, kogo i czym odznacza, bo ordery trafiają do osób, które nigdy dostać ich nie powinny.
W przyszłym roku Kancelaria Prezydenta zamierza wydać na ordery ponad 5 milionów złotych. Co roku prezydent przyznaje aż kilkadziesiąt tysięcy różnych odznaczeń. Niestety, trafiają one także do osób, którym IPN stawia zarzut popełnienia zbrodni komunistycznych.
Oto przykład. W październiku 1999 roku Stanisław S. otrzymał Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski m.in. za wybitne zasługi na rzecz niepodległości kraju. Takie uzasadnienie orderu to okrutna ironia, gdyż odznaczony zaraz po wojnie był szefem jednego z powiatowych Urzędów Bezpieczeństwa. Szefem słynącym z okrucieństwa.
Jak wynika z ustaleń Instytutu Pamięci Narodowej, osoby przesłuchiwane S. raził prądem elektrycznym, kłuł szpadą albo bił kablem lub łańcuchem. Przez to piekło przechodzili ludzie związani z różnymi organizacjami niepodległościowymi.
Po jakimś czasie prezydent wprawdzie zreflektował się i order odebrał, ale faktem jest, że przez 2 lata Krzyż Komandorski nosił człowiek, któremu IPN stawia zarzut popełnienia zbrodni 67 komunistycznych.