Prezydent jest i za, i przeciw, ale zawsze dwuznacznie

Miłościwie nam panujący prezydent Aleksander Kwaśniewski coraz częściej zachowuje się jak przechodzień, który przyłapuje na gorącym uczynku sprawcę kradzieży i krzyczy: łapać złodzieja. A sam, miast pierwszy puścić się w pogoń, rusza co sił w nogach, ale... w przeciwnym kierunku, albo kryje się za rogiem - by nikt go z tym okrzykiem nie kojarzył, najlepiej nie widział.

Miłościwie nam panujący prezydent Aleksander Kwaśniewski coraz częściej zachowuje się jak przechodzień, który przyłapuje na gorącym uczynku sprawcę kradzieży i krzyczy: łapać złodzieja. A sam, miast pierwszy puścić się w pogoń, rusza co sił w nogach, ale... w przeciwnym kierunku, albo kryje się za rogiem - by nikt go z tym okrzykiem nie kojarzył, najlepiej nie widział.

Tak, między innymi, zachował się w sprawie ostatniego kryzysu politycznego związanego z rządem Leszka Millera - ale to "sprawa polityczna", więc, przynajmniej na razie, zostawmy ją w spokoju. Gorzej, że podobnie zachowuje się w sprawach jak najbardziej żywotnych dla nas wszystkich, ot, choćby w sprawie podatków.

Niby jest za uproszczeniem systemu podatkowego, ba, wręcz podatkiem liniowym, ale jest również przeciw - tyle że zawsze trzeba go rozumieć dwuznacznie. Upodabnia się w tej swojej postawie do poprzednika, autora tej oryginalnej koncepcji, czy wręcz do rebe, który każdemu z dwóch uczestników sporu przyznał rację, a na zwróconą przez trzeciego uwagę, że przecież obaj racji mieć nie mogą, przyznał z rozbrajającą szczerością: wiesz, ty też masz rację.

Reklama

Zgodnie z zasadą: dla każdego coś miłego, prezydent znowu zapewnia wszystkich o swoim wsparciu dla starań o podatek liniowy. Tyle że cztery lata temu miał okazję przekonać nas wszystkich o wsparciu rzeczywistym, nie werbalnym - ale z niej nie skorzystał. Zawetował wtedy ustawę (efekt kompromisu koalicji AWS-UW), która wcale nie wprowadzała "rewolucyjnego" podatku liniowego, ale łagodziła fiskalizm państwa, upraszczała system podatkowy, wprowadzała kroczące obniżanie i PIT, i CIT. W efekcie tego weta, do tej pory mamy stawki podatkowe PIT z 1999 roku (progi podatkowe praktycznie też), stawki CIT - podobnie, poza "obniżką Kołodki", który tak obniżył, że CIT wzrósł z planowanych 24 do rzeczywistych 27 proc.

Panie prezydencie, jeżeli chce pan być rzeczywistym prezydentem, a nie tylko od przecinania wstęg i reprezentacji, to - wbrew pozorom - ma pan instrumenty. Ot, choćby weto, czy jego zapowiedź, z którego już pan korzystał.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Aleksander Kwaśniewski | prezydent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »