Problemy z liberalizacją rynku energii

W latach 90. elektrownie zawierały z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi kontrakty długoterminowe, zwane przez ludzi z branży "kadetami". Teraz trzeba je rozwiązać, gdyż Komisja Europejska uznała je za niedozwoloną pomoc publiczną, a ponadto bez tej operacji niemożliwa jest liberalizacja rynku energii.

Już od 1 lipca polscy klienci powinni mieć prawo wyboru dostawcy energii. Dlatego tak ważna jest uchwalona przez Sejm (24 maja) ustawa o zasadach pokrywania kosztów powstałych u wytwórców w związku z przedterminowym rozwiązaniem umów długoterminowych sprzedaży mocy i energii elektrycznej. Podczas debaty nad projektem oceniono, że "kadety" jako takie zdały egzamin. Dzięki nim doinwestowano tzw. trucicieli, stworzono warunki umożliwiające dokapitalizowanie i inwestowanie w działalność związaną z ochroną środowiska, na którą wytwórcy energii nie mieli środków (pos. Andrzej Czerwiński).

Reklama

Jednak dzisiaj "kadety" stały się barierą w prowadzeniu normalnego rynku energii, wiążą bowiem ok. 50 proc. całego wolumenu sprzedaży. Część wytwórców energii mających kredyty długoterminowe otrzymywało specjalnie wyższe ceny za swoją produkcję. Płatności były rozliczane w ramach tzw. opłaty przesyłowej, to znaczy, że część ceny za energię elektryczną została wliczona w usługę dostarczania tej energii do odbiorcy. "Kadety" stanowiły więc swoisty parasol ochronny dla niektórych elektrowni i pomogły zrealizować ważne i potrzebne inwestycje. Ich likwidacja pozbawi wytwórców tego parasola.

Projekt pierwotnej wersji ustawy przedłożonej przez rząd nie zapewnia pokrycia wszystkich kosztów, które powstawały przy rozwiązywaniu "kadetów". Poprawki zgłoszone w czasie prac legislacyjnych znacznie zniwelowały te mankamenty. Wprowadzono również mechanizmy umożliwiające zabezpieczenie wytwórcom zdobycie środków na spłatę rat kredytu (pos. Bolesław Borysiuk). Nie wdając się w szczegóły skomplikowanych zapisów ustawowych warto jedynie podkreślić, że po rozwiązaniu KDT ("kadetów") wytwórcy otrzymują prawo do pokrywania tzw. kosztów osieroconych, których maksymalna wysokość dla wszystkich wytwórców - stron KDT może sięgnąć ok. 12,5 mld zł. Środki na sfinansowanie tej operacji pozyskiwane będą z opłaty przejściowej.

Wokół całej sprawy trwały wielomiesięczne dyskusje m.in., ze związkowcami. Po zmianach wprowadzonych w Sejmie (w Komisji Gospodarki) został zaakceptowany - co bardzo ważne - przez Zespół Trójstronny ds. Branży Energetycznej skupiający związkowców, pracodawców i przedstawicieli strony rządowej. Zarówno rządowy projekt jak i poselskie poprawki zostały w trybie roboczym akceptowane przez przedstawicieli Komisji Europejskiej. Niemniej, poinformował posłów podczas debaty wiceminister gospodarki Krzysztof Tchórzewski, jesteśmy na etapie pewnego sporu z Komisją Europejską.

Polski rząd w swoim wystąpieniu do komisji stał na stanowisku, że rozwiązania wprowadzane ustawą jest dozwolona pomoc publiczna. Jednak KE tę formę pomocy może (choć nie musi) uznać za nielegalną, co mogłoby wywołać duże problemy na polskim rynku energetycznym. Ustawa jest jednym z bardzo ważnych elementów wdrażania programu dla energetyki, którego realizacja - podkreślił wiceminister - jest największą reformą sektorową w naszym kraju.

Nowe Życie Gospodarcze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »