Przedsiębiorca wyłudził pieniądze z ZUS! Trafi do więzienia?
ZUS sprawdza zasadność wypłat i wykorzystanie antykryzysowej pomocy przeznaczonej dla przedsiębiorców. Za oszustwa można trafić do więzienia!
Przedsiębiorcy z Ostrowa Wielkopolskiego grozi osiem lat za kratami za wyłudzanie świadczeń antykryzysowych z ZUS. To początek weryfikacji potężnych wypłat, jakie ostatnio trafiły do biznesu - wskazuje środowa "Rzeczpospolita".
"To pierwsza, choć nie jedyna, sprawa, w której ZUS złożył do prokuratury zawiadomienie o wyłudzeniu świadczeń z przepisów antykryzysowych" - nieoficjalnie ustaliła "Rzeczpospolita".
Wszystko wskazuje, że to dopiero początek sprawdzania miliardowych wypłat, które popłynęły do firm szerokim strumieniem w ostatnich miesiącach - podkreśla gazeta. Jak wynika z informacji "Rz", w tym przypadku mechanizm wyłudzania świadczeń był stosunkowo prosty. "Przedsiębiorca na lokalnym forum zamieścił ogłoszenie skierowane do studentów szukających pracy" - tłumaczy dziennik. Następnie fikcyjnie zatrudnił na zleceniach kilkaset osób i złożył za wszystkich wnioski o wypłatę po 2080 zł świadczenia postojowego - wskazuje.
Gazeta zwraca uwagę, że przepisy antykryzysowe pozwalały nawet na trzykrotną wypłatę tego wsparcia. Od każdego przelewu z ZUS na rzecz zleceniobiorców przedsiębiorca miał pobierać swój udział - czytamy. "Kwota bezprawnie uzyskanych świadczeń przekracza milion złotych" - zaznacza gazeta.
"Prokuratura Rejonowa w Ostrowie Wielkopolskim prowadzi śledztwo dotyczące zachowań 30-letniego mężczyzny, lokalnego przedsiębiorcy, który na podstawie zawieranych umów zlecenia doprowadził do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi przez ZUS" - potwierdza cytowany przez dziennik prokurator Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim.
Według dziennika postępowanie jest jeszcze na wstępnym etapie, ale toczy się w błyskawicznym tempie. 3 września, jak pisze gazeta, przedsiębiorcy zostały postawione zarzuty, za które grozi kara do ośmiu lat więzienia. "Zarzuty dotyczą podrabiania dokumentów, w tym wniosków o świadczenie postojowe. W sprawie zastosowano dozór policyjny i 20 tys. zł poręczenia" - wyjaśnia "Rz".
Jak mówi dziennikowi Paweł Żebrowski z centrali ZUS w Warszawie, wnioski o postojowe to oświadczenia, które w założeniu opierają się na dużym zaufaniu do obywateli, co "nie oznacza, że informacje podane w tych wnioskach nie będą analizowane".