Reforma finansów: decydujący tydzień

Reforma finansów publicznych to najważniejsze zadanie, które rząd Leszka Millera odkładał na okres po referendum. Decyzja w sprawie ostatecznego kształtu reformy powinna zapaść jutro.

Reforma finansów publicznych to najważniejsze zadanie, które rząd Leszka Millera odkładał na okres po referendum. Decyzja w sprawie ostatecznego kształtu reformy powinna zapaść jutro.

Powinna...

Jutrzejsze posiedzenie rząd zdominuje problematyka reform w sektorze finansów publicznych. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami premiera Leszka Millera, jego gabinet przyjmie ostateczną wersję ăProgramu Naprawy Finansów RzeczpospolitejÓ autorstwa Grzegorza Kołodki, ministra finansów. Dokument ten będzie jednak znacznie różnił się od pierwotnej wersji, zaprezentowanej przez resort finansów w marcu. Obecnie można go nazwać ăwspólnym dzieckiemÓ ministra finansów i ministra gospodarki, pracy i polityki społecznej, Jerzego Hausnera.

Reklama

Współpraca możliwa

Na początku był chaos - dwaj ministrowie resortów gospodarczych w jednym tygodniu zorganizowali konferencje prasowe, na których zaprezentowali bardzo różne programy reform. Grzegorz Kołodko i Jerzy Hausner różnili się w zasadniczych kwestiach, dodatkowo iskrzyło ze względu na ambicje obydwu ministrów. W ciągu dwóch miesięcy debat wiele kwestii zostało rozstrzygniętych i wypracowano kompromisowe rozwiązania. Minister finansów zgodził się na redukcję podatku CIT do 19 proc., utrzymał wspólne rozliczenie PIT-u dla małżeństw i osób samotnie wychowujących dzieci.

Pozostanie też automatyczna waloryzacja rent i emerytur, choć na jej zamrożenie zgodził się minister gospodarki. Wreszcie na równych prawach z pozostałymi podatnikami będą rozliczani przedsiębiorcy rolni, a reforma KRUS zostanie włączona do zadań MGPiPS. Mimo lekkiego sprzeciwu Jerzego Hausnera wprowadzone zastanie 17-proc. stawka PIT dla najuboższych oraz podatek od zysków giełdowych. Uważam, że prostsze niż wprowadzenie kolejnej stawki podatkowej jest podwyższenie kwoty wolnej od podatku do 4 tys. zł. Dałoby to znacznie szybszy impuls popytowy gospodarce. Zastrzegam jednak, że nie zamierzam zostać ministrem finansów. Proponuję pewne rozwiązania, ale nie będę się upierał przy swoim stanowisku - deklaruje Jerzy Hausner.

Różnice jednak są

Mimo znacznego zbliżenia stanowisk obu ministrów, nadal pozostało wiele rozbieżności, i to w bardzo kluczowych kwestiach - jak deficyt budżetowy czy termin wejścia Polski do strefy euro. Celem Grzegorza Kołodki jest spełnienie w 2006 r. tzw. kryteriów z Maastricht i wejście do strefy euro rok później. Najtrudniejsze będzie wypełnienie kryterium fiskalnego (redukcja deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB), ale wdrożenie i pomyślna realizacja PNFR ma pozwolić ograniczyć deficyt budżetowy do 2,9 proc. PKB w 2006 r.

Minister finansów zdecydowanie odrzucił postulaty Jerzego Hausnera, aby dzięki zwiększeniu deficytu budżetowego ożywić gospodarkę kosztem opóźnienia akcesji do strefy euro. Taka polityka jest nierealna, błędna i nie trzyma się kupy. Będę ją oraz jej pomysłodawców zwalczał, bo z takimi ekonomistami nie jest mi po drodze - grzmi Grzegorz Kołodko. Wynika z tego, że najważniejszym problemem, przed którym staną jutro ministrowie gabinetu Leszka Millera, będzie wybór ścieżki wejścia Polski do strefy euro. Kwestie podatkowe wydają się bowiem uzgodnione, podobnie jak proces likwidacji części agencji rządowych.

Mało, mało, mało

W opinii premiera, PNFR jest jednak na tyle istotny, iż nie można stracić żadnej szansy porozumienia się z partnerami społecznymi i opozycją. Nie mówi jednak nic o możliwości wypracowania jednego wspólnego stanowiska w łonie rządu. Ostrożność premiera jest w pełni uzasadniona. Tym razem Leszek Miller stanął pod ścianą i wreszcie będzie musiał jednoznacznie opowiedzieć się po stronie Grzegorza Kołodki lub Jerzego Hausnera. Eksperci naciskają - premier powinien zdecydować się na jeden kierunek polityki gospodarczej i jej architekta. Jednak, ich zdaniem, taka decyzja niewiele zmieni w obrazie i perspektywach polskiej gospodarki. Oba programy zmierzają jedynie do pobudzania popytu poprzez luzowanie polityki fiskalnej, nie są natomiast programami gruntownie reformującymi sferę wydatkową finansów publicznych. Nadal nierozstrzygnięta pozostanie bowiem kwestia ogromnej ăsztywnościÓ wydatków budżetowych - głównie za sprawą systemu opieki społecznej. Tymczasem racjonalizacja tych wydatków jest najpilniejszą potrzebą w kontekście naszej akcesji do UE - Polska będzie musiała wpłacać regularnie składkę do unijnej kasy oraz współfinansować inwestycje z funduszy pomocowych. Trzeba bowiem pamiętać, że nasz kraj otrzyma pewną pule pieniędzy z UE do wykorzystania, ale tylko w wypadku znalezienia środków własnych. Inaczej pozostaniemy płatnikami netto.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: minister | rząd | reforma | strefy | najważniejsze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »