Ropa rekordowo droga
Ceny ropy na największym na świecie rynku amerykańskim skoczyly w czwartek w górę o 4 procent i w elektronicznych transakcjach posesyjnych przekroczyły wieczorem 62 dolary za baryłkę.
U podłoża wzrostu cen kryją się niepokoje rynku, związane z ograniczeniami po stronie podaży u progu samochodowego sezonu wiosenno - letniego, spowodowanymi m.in. przestojami w rafineriach.
Analitycy podkreślają też, że wprowadzone jesienią i zimą przez OPEC cięcia produkcyjne o w sumie 1,7 mln baryłek dziennie przynoszą już skutki i oddziaływują na rynek. Sprzyja temu poprawa dyscypliny wydobywczej w krajach OPEC, a także nieco mniejsze dostawy z krajów naftowych nie należących do Organizacji Panstw Eksportujących Ropę Naftową, np z Rosji.
Dodatkowe obciążenie rynku ropy przyniosła środowa decyzja Rezerwy Federalnej (Fed), czyli banku centralnego USA, pozostawiająca na niezmienionym poziomie stopę procentową w USA, co odczytano jako sygnał nakręcający koniunkturę, a co za tym idzie popyt na paliwa.
Na New York Mercantile Exchange wskaźnikowa dla rynku amerykańskiego cena "lekkiej słodkiej ropy surowej" pochodzenia krajowego wzrosła w czasie czwartkowej sesji w przypadku kontraktów na maj o 2,08 dol. i zamknęła się na poziomie 61,69 dol. za baryłkę. Później w transakcjach elektronicznych w końcu dnia poszła jeszcze wyżej, do 62,05 dol. za baryłkę, o 2,44 dol. powyżej środowego zamknięcia.
W Londynie na giełdzie ICE Futures wskaźnikowa dla rynku europejskiego cena ropy Brent z Morza Północnego zamknęła się w czwartek w kontraktach na maj na poziomie 62,51 dol. za baryłkę, wyższym o 1,74 dol. niż w środę.
Czwartkowa cena zamknięcia na giełdzie NYMEX była najwyższa od 2 tygodni. Przy tej okazji eksperci przypominają, że przedział 58-62 dol. za baryłkę, w którym wahały się ceny nowojorskie od lutego, jest w pełni do przyjęcia dla OPEC.