Rosja, Ukraina: Realia kryzysu..

Ukraina Krajobraz gospodarczy Ukrainy nie napawa optymizmem. Przeżywa ona jeden z najtrudniejszych okresów w powojennej historii. To efekt nie tylko światowego załamania gospodarczego, ale także wewnętrznych kryzysów trawiących Ukrainę: gospodarczego, politycznego i w stosunkach z Rosją.

Ukraina

Krajobraz gospodarczy Ukrainy nie napawa optymizmem. Przeżywa ona jeden z najtrudniejszych okresów w powojennej historii. To efekt nie tylko światowego załamania gospodarczego, ale także wewnętrznych kryzysów trawiących Ukrainę: gospodarczego, politycznego i w stosunkach z Rosją.

Posłużę się najbardziej aktualnymi danymi Państwowego Komitetu Statystyki Ukrainy (PKS) za okres 5 miesięcy br. Co z nich wynika? W zasadzie wszędzie występują tendencje spadkowe, w tym najbardziej widoczne - w przemyśle, transporcie, budownictwie i w handlu zagranicznym. A w efekcie - w skumulowanej postaci - w produkcie krajowym brutto (PKB).

Zapaść nie tylko w przemyśle

Dla ilustracji - produkcja globalna przemysłu spadła w omawianym okresie w porównaniu z analogicznym w roku ubiegłym o 31,9 proc., w tym przemysłu przetwórczego - o 37,6 proc. W strukturze branżowej - produkcja przemysłu maszynowego spadła aż o 53,6 proc., a metalurgicznego o 43,7 proc. W innych branżach też nie jest lepiej, bo produkcja przemysłu chemicznego i petrochemicznego zmniejszyła się o 35,8 proc., przetwórstwa drewna - o 38,7 proc., a lekkiego - o 35,3 proc. W okresie 5 miesięcy br. wydobycie gazu ziemnego wyniosło 8,7 mld m sześc., a ropy naftowej - 1,2 mln ton. W budownictwie wartość globalnej produkcji była o 54,8 proc. niższa niż przed rokiem. I co charakterystyczne, spadek ten objął wszystkie regiony i rodzaje działalności budownictwa. W najbardziej uprzemysłowionych regionach i obwodach, tj. donieckim, charkowskim i dniepropietrowskim - wykonano tylko 30 proc. planowanych robót. Nie lepiej jest w obwodzie lwowskim, a w Kijowie - wskaźnik ten był nawet niższy, bo na poziomie 25,7 proc. Taki stan rzeczy przyczynił się także do obniżki o 22,3 proc. globalnych przewozów w transporcie. Przewozy ropy i produktów naftowych były niższe o 32,4 proc., a złomu i żelaza o około 40 proc.

Reklama

Rolnictwo też kuleje

Jeśli chodzi o sytuację w ukraińskim rolnictwie, to nawet po ubiegłorocznych rekordowych zbiorach zbóż na poziomie powyżej 53 mln ton - prognozy na obecny rok są i ostrożne i mało obiecujące. Nadal podstawową słabością jest brak reform o charakterze rynkowym, trwająca zapaść w produkcji zwierzęcej, zacofanie cywilizacyjne wsi i miejscowości zamieszkałych przez ludność wiejską, nie mówiąc już o niedoinwestowaniu. Tu największym hamulcem jest przedłużane z roku na rok moratorium na sprzedaż i kupno ziemi, co sprawia, że nie ma prawowitych właścicieli. A jak ich nie ma, to i nie ma chętnych do inwestowania.

Powyższe stwierdzenia ilustrują m.in. dane za 5 miesięcy br. dotyczące produkcji i hodowli, a w efekcie - wzrostu cen artykułów żywnościowych, w warunkach niedoboru podaży. Produkcja globalna rolnictwa wzrosła co prawda o 2,3 proc., ale w stosunku do 17,5-procentowego wzrostu w całym 2008 roku - jest to zdecydowane obniżenie dynamiki, a sam wzrost - minimalny. Co prawda, produkcja w przedsiębiorstwach rolnych wzrosła o 7,1 proc., ale już w gospodarstwach indywidualnych spadła o 1 proc. W hodowli sytuacja jest zróżnicowana i daleka od oczekiwanej. Dotyczy to zwłaszcza pogłowia bydła rogatego, gdzie trwa dalszy spadek, (o 4,4 proc. w okresie minionych 5 miesięcy br.). Stado tego bydła 1 czerwca br. wynosiło 5,8 mln sztuk. Jest to poziom ponad 3-krotnie niższy niż w 1991 r. Podobnie jest z pogłowiem trzody chlewnej, chociaż w okresie minionych 5 miesięcy br. wzrosło ono o 6,1 proc. do 7,1 mln sztuk (też ponad 3-krotnie mniej niż w 1991 r.). Dla pełnego obrazu - stado owiec wzrosło o 3,3 proc. (do 2,2 mln sztuk), a drobiu o 6,8 proc. (do 196 mln sztuk). Nadal występuje deficyt w podaży mięsa na zaopatrzenie rynku konsumpcyjnego, co winduje ceny żywności i generuje popyt na dostawy importowe, w tym z Polski. Wzrostowi cen sprzyjają też poczynania władz ukraińskich ograniczające import pod pozorem jego rzekomo negatywnego wpływu na "rodzimą produkcję".

Brak reguł rynkowych i konkurencji na rynku rolno-spożywczym, rządzonym przez kilka grup dominujących w handlu produktami żywnościowymi, jest także czynnikiem wzrostu cen detalicznych. Do maja br. ceny sprzedaży produktów pochodzenia rolniczego wzrosły w porównaniu z tym samym okresem 2008 r. o 56 proc., w tym produktów roślinnych 2,5 raza, a zwierzęcych 2,9 raza.

Spada eksport, spada import

Trudne realia gospodarcze mają także swoje odzwierciedlenie w handlu zagranicznym. Skutki kryzysu są dotkliwe. W okresie 4 miesięcy br. w stosunku do analogicznego okresu ub. roku ukraiński eksport towarów spadł o 41,1 proc., do poziomu 11431,6 mln USD, a import - o 50,1 proc., do poziomu 13370,1 mln

USD. Ujemne saldo obrotów towarowych wynosi około 1940 mln USD. W strukturze geograficznej ukraińskiego handlu zagranicznego nastąpiły pewne zmiany, lecz nie o zasadniczym charakterze. Nadal w eksporcie i w imporcie dominują kraje Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP), z Rosją na czele. Na kraje WNP przypada 33,7 proc. ukraińskiego eksportu (35,9 proc. w ub. roku) i 45,7 proc. importu. Na kraje Unii Europejskiej - odpowiednio: 23,2 proc. eksportu ( 27,4 proc. w ub. roku) i 31,2 proc. importu. Udział Rosji w ukraińskim eksporcie wynosi 19,1 proc., a w imporcie - 21,7 proc.

Polski eksport na Ukrainę w 2008 r. wynosił 6,4 mld USD i wzrósł o 17 proc. w stosunku o roku 2007, natomiast import - 2,3 mld USD, co oznacza wzrost o 38 proc. Jednak już od IV kwartału ub. roku sytuacja zaczęła się pogarszać. Polski eksport w IV kwartale ub. roku w porównaniu do analogicznego okresu 2007 roku spadł o 33,2 proc., a w okresie I kwartału br. o 55 proc. Import z Ukrainy też spadł o ponad 58 proc.

Eksport, jak na razie nie ciągnie ukraińskiej gospodarki do przodu. Inwestycje też nie są satysfakcjonujące.

Rosną ceny

Natomiast popyt ludności potencjalnie nie słabnie, choć jest ograniczany przez wzrost cen i inflację, a nadto drożejące usługi komunalno-bytowe. Poziom płac wzrósł od początku roku o 7 proc. Średniomiesięczna płaca nominalna pracowników etatowych wynosi aktualnie 1762 UAH, czyli około 230 USD. Jest ona 2,8 razy wyższa od poziomu płacy minimalnej. Najniższe płace są w rolnictwie, gospodarce rybnej i w przemyśle lekkim. Najwyższe w sektorze bankowym. Przy inflacji rzędu 7,4 proc. w okresie styczeń - maj br. i wzroście cen żywności średnio o 7,7 proc. - ceny cukru wzrosły o 31,5 proc., a ceny masła, napojów bezalkoholowych, ryb, warzyw, mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego od 7,8 do 18,7 proc. Tylko ceny jaj i mleka spadły odpowiednio o 36,3 proc. i o 2,7 proc. Czynsze mieszkaniowe wzrosły o 9,4 proc., opłaty za gaz, energię elektryczną i wodę - o 3,1 proc. Znacznie wzrosły ceny usług lekarskich, bo o 21 proc. oraz farmaceutyków - o 32,1 proc. Reszta cen też nie stoi w miejscu. Ceny wyrobów przemysłowych wzrosły o 2,8 proc., a wyrobów przemysłu przetwórczego o 5,2 proc. Jest też spora liczba bezrobotnych. W okresie pierwszych 5 miesięcy br. wynosiła ona 752 tys. osób, co jest liczbą bardzo zaniżoną. Liczba mieszkańców Ukrainy na dzień 1 maja br. wynosiła 46061,4 tys. osób.

Jedna z ukraińskich prognoz makroekonomicznych przewiduje na koniec 2009 spadek PKB o 12,8 proc., produkcji przemysłowej o 18 proc., budownictwa o 35,5 proc., handlu o 17,5 proc., produkcji rolnej o 5,1 proc. Prognozy rządowe są bardziej optymistyczne. A jak będzie? Zobaczymy za pół roku. Nie widzę jednak powodów do defetyzmu czy braku wiary w poprawę na lepsze. Ukraina, podobnie jak inne kraje, podejmuje wysiłki antykryzysowe, które mogą przynieść korzystne rezultaty.

Rosja

Gospodarka rosyjska jest w fazie głębokiego kryzysu. Potwierdzają to rosyjscy ekonomiści i analitycy oraz różne instytucje międzynarodowe.

Zaniepokojenie stanem gospodarki wyrażają niemal codziennie politycy, z prezydentem D. Miedwiediewem i premierem W. Putinem na czele. Podejmowane są środki zaradcze, ale ich skutków oczekiwać można dopiero w dłuższym okresie.

Nieciekawe perspektywy

Nas, sąsiadów i partnerów gospodarczych, stan i perspektywy rozwoju sytuacji na rynku rosyjskim interesuje przede wszystkim z punktu widzenia możliwości eksportowych i kooperacyjno-inwestycyjnych. Dla eksporterów ważne jest czy Rosja będzie zainteresowana importem i w jakiej skali? Czy jej zdolności importowe nie będą ograniczane do możliwości płatniczych? Czy nie pojawią się tendencje do administracyjnego regulowania dostaw z zagranicy, a więc przejawy autarkizmu? Czy względy polityczne nie zaczną wpływać na geografię importu? Takich i podobnych pytań może być więcej. Spróbujmy więc poszukać na niektóre z nich odpowiedzi, bazując na aktualnych analizach i danych, przede wszystkim rosyjskich.

Spójrzmy najpierw na obecny stan gospodarki i jej krótkookresowe perspektywy. Tylko w okresie czterech miesięcy br. (styczeń - kwiecień) - produkt krajowy brutto (PKB) spadł o 9,8 proc., produkcja przemysłowa o 14,9 proc.,

w tym w przemyśle przetwórczym o 22,0 proc., inwestycje zmniejszyły się o 15,8 proc., a dochody i płace realne o 1-2 proc. Wynika z tego, że mamy do czynienia z załamaniem popytu wewnętrznego. Na to nakłada się rosnący deficyt budżetu, sięgający 8-10 proc. PKB. W efekcie, rząd rosyjski podjął i podejmuje nadal działania ograniczające wydatki budżetowe. Dotyczy to przede wszystkim inwestycji finansowanych ze środków budżetowych oraz dyscyplinowania wydatków w sferze płac i dochodów realnych. Rysuje się więc wyraźnie tendencja zmniejszonego popytu wewnętrznego.

Nie nastraja optymizmem perspektywa lat 2010 - 2012. Według prognoz Ministerstwa Rozwoju Gospodarczego FR (MRG) na ten okres, PKB w 2010 r. ma wzrosnąć tylko o 0,5 proc., w 2011 r. - o 3,4 proc., a w 2012 r. - o 4,4 proc.

Przewiduje się, że w 2009 r. PKB spadnie o 6-8 proc., choć są i analitycy, którzy szacują, że o 8-10 proc. Bank Światowy prognozuje bezrobocie w Rosji w bieżącym roku na poziomie 12 proc., a w 2010 r. - na poziomie 10 proc. Inflacja - według stanu na 20 maja br. wynosiła 6,6 proc., ale na koniec roku na pewno przekroczy poziom 10 proc., a nawet 13 proc. Obecnie trwają prace nad programem rozwoju do 2020 roku. To dość odległy horyzont.

Chory handel zagraniczny

Istotną sprawą jest wpływ kryzysu gospodarczego na rosyjski import. Nie od dziś wiadomo, ale warto to przypomnieć, że handel zagraniczny jest zwierciadłem gospodarki. Według danych za I kwartał br., globalny import rosyjski spadł o 39 proc. I co charakterystyczne - spadek importu z Polski był wyższy, bo wyniósł aż 40,1 proc. Jakie czynniki miały na to wpływ? Jest ich co najmniej kilka, w tym spadek inwestycji, płac i dochodów realnych, dewaluacja rubla, zmniejszona aktywność inwestycyjna państwa i jego zwiększona aktywność w zakresie ochrony rynku wewnętrznego oraz brak dostępu podmiotów gospodarczych do kredytów. Jak z tego wynika, spadkowi popytu wewnętrznego towarzyszą silnie działające bodźce antyimportowe, kreowane przez wysoką i szybką dewaluację kursu rubla. Według stanu na koniec I kwartału br. - nominalny kurs rubla w porównaniu ze stanem na koniec grudnia ub. roku osłabł w stosunku do dolara o około 16 proc., a w porównaniu z lipcem 2008 roku - o ponad 45 proc. Barierą ograniczającą import, stał się także utrudniony dostęp do kredytów.

Banki rosyjskie w odczuwalny sposób ograniczyły finansowanie tzw. realnej sfery gospodarki, (tj. w formie kredytów inwestycyjnych i obrotowych). To - w prostej linii - zmniejsza również możliwości realizacji zamówień przez rosyjskich importerów. Kumulacja tych wszystkich czynników nie napawa więc optymizmem.

Jest pytanie, jak w tej sytuacji może się kształtować polski eksport do Rosji? Na razie - o czym już wspomniałem - spadek aktywności gospodarczej w Rosji, poprzez ograniczenia importowe, negatywnie odbija się na polskim eksporcie i na możliwościach współpracy polskich podmiotów gospodarczych z rynkiem rosyjskim.

Jeżeli przewiduje się, że wartość globalnego importu rosyjskiego w tym roku zmniejszy się o około 20-30 proc., to spadek polskiego eksportu do Rosji może ukształtować się na zbliżonym poziomie, tj. 20-25 proc. To oznaczałoby, że spadnie on z poziomu 8932,6 mln USD w 2008 r. do 6700 - 7150 mln USD na koniec obecnego roku. Taka wizja nikogo nie cieszy, bo przecież Rosja jest największym, zaliczanym do priorytetowych, rynkiem zbytu na Wschodzie.

Szanse dla polskich producentów

Potrzebna jest więc szczególna i wzmożona aktywność ze strony nie tylko samych producentów, eksporterów czy inwestorów, ale i administracji rządowej, polityków i organów samorządowych. Konkretne propozycje współpracy zgłaszane były m.in. na czerwcowej konferencji Stowarzyszenia Eksporterów Polskich w Warszawie, z udziałem przedstawicieli administracji rządowej i resortowej oraz eksporterów i producentów. Nasza obecność na rynku rosyjskim, jest nie tylko nakazem chwili, lecz także warunkiem przełamywania istniejących barier. Polska oferta współpracy musi być nie tylko atrakcyjna jakościowo czy cenowo, ale bardziej odpowiadać priorytetowym potrzebom gospodarki rosyjskiej. Jest ich bardzo dużo, a wśród nich zapotrzebowanie na nowe techniki i technologie, urządzenia dla ochrony środowiska naturalnego, sprzęt dla przetwórstwa rolno-spożywczego, wyposażenie dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz dostawy mięsa, serów czy warzyw. Z ocen analityków rynku rosyjskiego wynika, że np. własną produkcją Rosjanie zaspokajają popyt wewnętrzny na mięso - w 60%, a na sery jedynie w 40%. To tylko przykłady.

Szerzej powinny być wykorzystywane kontakty biznesowe w ramach współpracy międzyregionalnej. Realiów gospodarczych w Rosji nie zmienimy, ale nasze atuty gospodarcze i eksportowe możemy lepiej wykorzystać, oczywiście na zasadach dobrze pojmowanego partnerstwa.

Mikołaj Oniszczuk

Nowe Życie Gospodarcze
Dowiedz się więcej na temat: import | Rosja | Rosji | Ukraina | Ukraine | popyt | eksport | handel | PKB
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »