Rośnie liczba wypadków w pracy. Województwo śląskie i opolskie na czele
Do połowy roku niemal 2 osoby na 1000 uległy wypadkowi przy pracy - podaje GUS. Tylko pozornie to niewiele, bo przecież dane oznaczają dramat ponad 28 tys. Polaków. Najbardziej ryzykownym zawodem pozostaje górnik, najmniej - informatyk i... rolnik.
- W I półroczu w Polsce zanotowano 28,4 tys. wypadków w pracy (+ 1,8 proc. r/r)
- Zginęło w nich 57 osób (- 19,7 proc. r/r)
- Ciężkie obrażenia w pracy odniosło 127 osób (- 4,5 proc. r/r)
- Liczba wypadków rośnie wraz z powrotem Polaków z pracy zdalnej
- Przyczyną 4 na 10 wypadków przy pracy jest nieprawidłowe zachowanie pracownika.
Rośnie liczba wypadków przy pracy. W pierwszych sześciu miesiącach br. poszkodowanych zostało 28,4 tys. osób (1,99 na każdy 1000 pracujących) czyli o 1,8 proc. więcej niż w tym samym okresie rok temu - wynika z danych GUS. Na szczęście spada liczba zdarzeń o najpoważniejszych konsekwencjach - liczba śmiertelnych ofiar wypadków w pracy wyniosła 57 (spadek o 19,7 proc. r/r), a osób z ciężkimi obrażeniami - 127 (spadek o 4,5 proc. r/r).
Ostatni spadek liczby wypadków w pracy odnotowano w pandemii - w 2020 r. było ich 62,7 tys., a więc 24,6 proc. mniej niż rok wcześniej. Gdy tylko pracownicy zaczęli wracać do biur pojawił się trend wzrostowy i w 2021 liczba ta wzrosła o 9,6 proc.
- W pandemii pracownicy deklarowali wyższy poziom stresu w pracy. Mimo to pracując zdalnie mogli czuć się bezpieczniej, przynajmniej w obszarze zdrowia fizycznego, co potwierdzają dane GUS, wg których liczba urazów zdrowotnych w tym okresie spadła. Odkąd zaczęli wracać do biur statystyki ruszyły w górę i nadal rosną. Choć zagrożenie wypadkiem przy pracy kojarzy się przede wszystkim z zawodami, które nie mają możliwości pracy zdalnej, jak górnictwo czy budownictwo, wzrost liczby zdarzeń po pandemii pokazuje, że narażeni są też wykonujący obowiązki w biurach. W pierwszym półroczu 2023 roku odnotowano więcej wypadków w administracji niż w budownictwie - zauważa Krzysztof Inglot, ekspert ds. rynku pracy, założyciel Personnel Service S.A.
Najbardziej niebezpiecznym zawodem pozostał górnik. W sekcji górnictwo i wydobycie wskaźnik wypadkowości wyniósł 6,32 na 1000 osób. Na kolejnym miejscu były gospodarowanie ściekami i odpadami (5,23) oraz opieka zdrowotna i pomoc społeczna (3,49). Najmniej zdarzeń miało miejsce wśród pracowników sektora "informacja i komunikacja" (0,39), "działalność profesjonalna, naukowa i techniczna" (0,50) oraz - tu zaskoczenie - "rolnictwo, leśnictwo, łowiectwo i rybactwo" (0,43).
- Poziom bezpieczeństwa w opiece zdrowotnej okazuje się niższy od przetwórstwa przemysłowego, które przed pandemią zazwyczaj znajdowało się w czołówce. Obecnie wskaźnik wypadkowości w przemyśle wynosi ok. 3,1. Choć jego spadek to bardzo dobra informacja, to utrzymujące się wysokie ryzyko w opiece zdrowotnej może niepokoić - wskazuje Krzysztof Inglot.
Najczęstszą (40 proc.) przyczyną wypadków przy pracy jest nieprawidłowe zachowanie pracownika. Na kolejnych miejscach, z udziałem po niecałe 10 proc. każda, znajdują się niewłaściwe posługiwanie się narzędziem przez zatrudnionego oraz zdarzenie niezależne od pracownika i pracodawcy.
Co ciekawe, najwięcej wypadków w Polsce jest wcale nie tam gdzie pracują górnicy. Jeszcze przed pandemią z najtrudniejszymi warunkami pracy i najwyższą statystyką wypadków wg GUS mieli do czynienia mieszkańcy właśnie województwa śląskiego. W pierwszej połowie 2023 r. najwyższe i zarazem podobne wskaźniki wypadkowości odnotowano w województwach: opolskim (2,61), śląskim (2,56) oraz warmińsko-mazurskim (2,54), a najniższe w województwach: małopolskim (1,47), mazowieckim (1,48) oraz podkarpackim (1,68).
Wojciech Szeląg