RPP o krok od trzeciego błędu? Były członek rady ostrzega
Jeśli Rada Polityki Pieniężnej popełni w środę trzeci kardynalny błąd, wysoka inflacja może drenować kieszenie Polaków przez lata – twierdzi emerytowany profesor Uniwersytetu Gdańskiego i były członek RPP Dariusz Filar. Oceania on, że RPP w przeszłości popełniła już dwa wielkie błędy, którym zawdzięczamy trwające szaleństwo cen.
Dzień prawdy nadejdzie w środę, bo RPP ogłosi wtedy decyzję o stopach procentowych. Czy pozostawi je bez zmian pozwalając uciekać w górę inflacji, która dzięki jej bezczynności może pozostać w Polsce na długie lata? Czy też uzna, że kto, jak kto, ale bank centralny ma obowiązek zapanować nad wzrostem cen. Podobnie zresztą, jak robią to inne banki centralne na świecie.
- (...) w gruncie rzeczy to RRP ponosi ogromną odpowiedzialność za dzisiejszą inflację. Polityka antyinflacyjna prowadzona była w sposób - łagodnie mówiąc - nietrafny - powiedział Dariusz Filar na konferencji prasowej zorganizowanej przez Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Co pozwala tak stwierdzić? Wzrost inflacji konsumenckiej, czyli indeksu CPI oraz inflacji bazowej. Ta druga to przeciętny wzrost cen konsumpcyjnych ale bez uwzględnienia cen energii i żywności. O ile szaleńczy wzrost cen energii i żywności "przyszedł" do nas z zewnątrz, spowodowany został głównie napaścią Rosji na Ukrainę i wojną, to inflacja bazowa odzwierciedla procesy, które dokonują się w kraju. I właśnie to jest najbardziej niepokojące.
Bo oto wskaźnik CPI, czyli wszystkich cen, jakie płacą konsumenci, spadł z 17,9 proc. w październiku do 17,5 proc. w listopadzie i do 16,6 proc. w grudniu. Pokazuje on to, że potaniały gaz, ropa, węgiel czy pszenica na światowych rynkach. Z inflacją bazową jest inaczej. W październiku ustanowiła rekord wszech czasów na poziomie 11 proc. Pobiła go w listopadzie wynikiem 11,4 proc. A w grudniu jeszcze raz - skacząc do 11,5 proc.
- W IV kwartale 2022 roku inflacja CPI zaczęła spadać, natomiast w tym samym czasie inflacja bazowa szła nadal w górę (...) To znaczy, że z naszą własną nierównowagą coś dzieje się złego - mówił Dariusz Filar.
Czego obraz daje inflacja bazowa? To właśnie ją z największą uwagą śledzą bankierzy centralni na całym świecie, i kiedy za bardzo rośnie dochodzą do wniosku, że dzieje się coś złego, a bank centralny powinien reagować w ramach dostępnych mu środków. Generalnie odzwierciedla ona popyt konsumentów, którego nie jest w stanie zaspokoić podaż towarów i usług przy stabilnych cenach. A kiedy tak się dzieje, ceny musza rosnąć. I tak właśnie dzieje się teraz w Polsce.
Zdaniem Dariusza Filara RPP, która decyduje o stopach naszego banku centralnego, czyli NBP, popełniła dwa kardynalne błędy i to jej właśnie zawdzięczamy szalejącą obecnie inflację. Jeszcze w lutym 2019 roku inflacja bazowa była zbliżona do 1 proc., ale od marca zaczęła uciekać w górę. W 2019 roku inflacja bazowa rosła wyraźnie z miesiąca na miesiąc, z 0,8 proc. w styczniu do 3,1 proc. w grudniu. W ślad za nią ruszył podstawowy wskaźnik cen konsumpcyjnych.
- W tamtym czasie należało przyjąć restrykcyjne nastawienie w polityce pieniężnej, a być może dokonać podwyżki stopy procentowej (...) Na razie nie mówię o błędzie, ale ten sygnał należało brać pod uwagę - powiedział Dariusz Filar.
Inflacja (i bazowa, i CPI) nabierają tempa na początku roku 2020 roku. Potem wybucha pandemia. To był szok. Inflacja nagle spada, bo ludzie nie wychodzą z domów i mniej kupują. Na świecie na łeb na szyję tanieją surowce. Ale spadek inflacji "przychodzi" do nas z międzynarodowych rynków. Impulsy zewnętrzne spychają w dół inflację CPI, a tymczasem bazowa stabilizuje się w okolicach 4 proc.
Co na to RPP? Pomiędzy marcem a majem 2020 roku obniża trzy razy stopy procentowe z 1,5 do 0,1 proc. Ludzie - gdy tylko zelżały lockdowny - zaczynają masowo zaciągać hipoteki, bo aż żal nie brać tak taniego kredytu. Kiedy stopy solidnie wzrosły - biorą z kolei wakacje kredytowe. Ale prezes NBP zapewniał ich, że pieniądz będzie tani jeszcze bardzo, bardzo długo.
Dariusz Filar uważa, że obniżki stóp na wiosnę 2020 roku to pierwszy z serii największych błędów w polskiej polityce pieniężnej.
- Od marca do maja nastąpił zjazd stóp z 1,5 proc. do 0,1 proc. przy całkowitym zignorowaniu tego, co się dzieje z inflacją bazową (...) Nie potrafię tego nazwać inaczej jak kardynalnym błędem polityki pieniężnej - powiedział ekonomista.
Kto nie pamięta co było potem? Ludzie zaczęli się stopniowo oswajać z pandemią. Popyt zaczął się stopniowo budzić. Na początku 2021 roku ustąpił sprzyjający wpływ zewnętrzny na inflację. Na globalnych rynkach zaczęła znowu drożeć ropa, surowce i towary rolne.
- To był sygnał alarmowy, że trzeba zacząć działać, ale jakiekolwiek działanie nie zostało podjęte. Słyszeliśmy od prezesa (NBP), że nie ma potrzeby podwyżek, bo inflacja spadnie. Przeciągnięto ten okres mniej więcej o pół roku i to określam drugim kardynalnym błędem - powiedział Dariusz Filar.
Kiedy inflacja CPI i inflacja bazowa przez całą drugą połowę 2021 roku wspinały się zgodnie, RPP zdecydowała się podnieść nieśmiało stopy dopiero w październiku. Efekty tego spóźnienia było widać już na przełomie 2021 i 2022 roku. Pomiędzy sierpniem 2021 a marcem 2022 indeks cen konsumpcyjnych wzrósł z 5,5 do 11 proc., a inflacja bazowa z 3,9 do 6,9 proc.
Teraz RPP stoi u progu trzeciego kardynalnego błędu. Bo wprawdzie indeks CPI obniżył się przez dwa miesiące z rzędu (dane za styczeń poznamy 15 lutego), ale wciąż rośnie inflacja bazowa. Tymczasem RPP we wrześniu 2022 roku, po jedenastu podwyżkach stopy głównej do 6,75 proc., zdecydowała się na "pauzę". Czy dalej będzie zwlekać z podwyżkami na zaczynającym się we wtorek, a kończącym w środę posiedzeniu?
Zdaniem profesora, RPP w obliczu narastającej inflacji bazowej powinna podnieść stopę główną o 50, a może nawet o 75 pb.
- Dochodzimy do błędu numer trzy. Stopa procentowa została zatrzymana (...) stopa staje a inflacja rośnie. Wchodzimy coraz mocniej w trzeci błąd i jego konsekwencje - powiedział Dariusz Filar.
- Błędem było zatrzymanie cyklu podwyżek we wrześniu ubiegłego roku. Było to niczym nieuzasadnione. W perspektywie powinniśmy widzieć realnie dodatnią stopę w porównaniu z inflacją bazową - mówił.
- Może okazać się, że inflacja w najbliższych miesiącach będzie trochę niższa, ale celem jest przecież osiągnięcie CPI na poziomie 2,5 proc. z odchyleniami +/- 1 proc. i utrzymanie takiego poziomu. Stajemy w obliczu tego, że zostanie popełniony trzeci błąd. Będziemy żyli w kraju z nieustabilizowanym pieniądzem - dodał.
Zdaniem profesora odmienność reakcji NBP i Europejskiego Banku Centralnego jest rażąca, choć EBC był także krytykowany za to, że spóźnił się z reakcją w 2021 roku, w czasie popandemicznego odbicia, kiedy inflacja bazowa w strefie euro wzrosła do 3 proc. Teraz jednak EBC zdecydowanie reaguje na inflację, a widać to już w danych o skutkach transmisji polityki monetarnej.
- Wszystko wskazuje na to, że EBC zmierza do tego, żeby w relacji stopa procentowa do inflacji bazowej zlikwidować ujemną realność (...) To jest prawdziwa polityka pieniężna - powiedział.
W grudniu i w styczniu inflacja bazowa w strefie euro była na poziomie 5,2 proc. - ponad dwa razy niższym niż w Polsce.
- Widać, jak źle prowadzona polityka pieniężna doprowadziła do tego, że sytuacja w Polsce jest inna niż w Europie (...) Gdyby nie błędy moglibyśmy mieć inflację ok. 10 proc. - powiedział Dariusz Filar.
Jego zdaniem EBC dąży do tego, żeby w okolicach połowy tego roku główna stopa procentowa osiągnęła pułap, na jakim znajdzie się wtedy inflacja bazowa. A to znaczy, że stopa procentowa będzie realnie dodatnia.
- Moim zdaniem banki centralne zmierzają do realnie dodatniej stopy procentowej. Przynajmniej w odniesieniu do inflacji bazowej chcą ujemną stopę procentową wykluczyć - powiedział Dariusz Filar.
Jakie są perspektywy dla inflacji w Polsce? Wraz ze spadkiem cen towarów, surowców i żywności na świecie, co teraz widać, tempo wzrostu cen konsumpcyjnych może się nieco obniżyć. Ale inflacja bazowa pozostanie bardzo wysoka, póki luźne będą - jak obecnie - i polityka fiskalna i polityka pieniężna. Poprzez źle "skalibrowane" tarcze "antyinflacyjne" do gospodarki wtłaczane są wciąż ogromne ilości pieniądza. A to tylko będzie nakręcać inflację.
Jacek Ramotowski