Rybacy w szarej strefie

Choć w dwa lata zlikwidowano jedną trzecią polskich kutrów, to efekty reformy są mizerne Polscy rybacy wciąż poławiają w Bałtyku dwukrotnie więcej ryb niż powinni Zablokowanie reformy i zaostrzone kontrole na morzu grożą bankructwami rybaków

Choć w dwa lata zlikwidowano jedną trzecią polskich kutrów, to efekty reformy są mizerne Polscy rybacy wciąż poławiają w Bałtyku dwukrotnie więcej ryb niż powinni Zablokowanie reformy i zaostrzone kontrole na morzu grożą bankructwami rybaków

Jeśli sprawdzi się czarny scenariusz, Rafał Wiechecki, minister gospodarki morskiej i rybołówstwa, będzie musiał stawić czoła blokadzie portów. Rybacy nie mogą już korzystać z rekompensat za złomowanie kutrów. Wypłaty zostały przerwane, choć pierwszy etap unijnego programu restrukturyzacji polskiej floty rybackiej powinien zakończyć się w grudniu. Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, która w imieniu Ministerstwa Rolnictwa prowadzi proces likwidacji floty, zaprzestała podpisywania umów z rybakami, choć ci masowo zgłaszają się do agencji, chcąc złomować kutry.

Nieproporcjonalna redukcja

Oficjalnym powodem zatrzymania likwidacji floty jest wypełnienie założeń programu. Tyle tylko, że przeczy temu statystyka. Oficjalnie ARiMR ujawnia, że zaakceptowała 422 wnioski o likwidację, a do tej pory zlikwidowano tylko 355 sztuk. Ci, których wnioski zostały zaakceptowane, ale jeszcze nie dostali pieniędzy, mogą ich już nie otrzymać.

- Bruksela dostrzegła, że program nie spowodował zmniejszenia połowów dorsza przez polskich rybaków - mówi jeden z urzędników Ministerstwa Rolnictwa.

Głównym powodem jest fakt, że wycofywano z eksploatacji jednostki o słabszym potencjale. Oficjalnie podawany przez resort rolnictwa ponad 30 proc. wskaźnik redukcji stanu floty nie przełożył się na równie wysoki odsetek redukcji jej mocy (tylko 20 proc.). Niezadowolona jest nie tylko Komisja Europejska, ale i polski rząd.

- Rybacy stracili miejsca pracy, a pozyskane z likwidacji kutrów środki najzwyczajniej w świecie przejedli - dodaje urzędnik Ministerstwa Rolnictwa.

Fortuna rybacka

W morzu utopione zostało więc 293,7 mln zł, które wypłacono właścicielom kutrów za likwidację kutrów, oraz ponad 43,3 mln zł, które dostali z tytułu wcześniejszych emerytur i jednorazowych premii za utratę miejsca na statku. Łącznie 337 mln zł. Z tej puli za jeden kuter wypłacano średnio po ok. 800 tys. zł, a rybakom po ok. 40 tys. zł.

- Krążą legendy o pieniądzach, jakie otrzymywali rybacy. Było kilku, którzy otrzymali po 1 mln zł, ale w większości w grę wchodziły dziesiątki, może setki tysięcy złotych - ocenia Bogdan Waniewski, rybak z Dziwnówka i szef Stowarzyszenia Armatorów Rybackich.

- Były pieniądze, z których po zebraniu w jedną całość można było podźwignąć niejeden biedny region. Zabrakło wsparcia ze strony samorządów, które mogłyby np. sprzedać ziemię po preferencyjnych cenach - mówi Waniewski.

W większości rybacy, po okresie wydawania pieniędzy na dobra konsumpcyjne, budzą się z pustymi rękami. Wrócić na morze nie mogą, bo takie zobowiązanie było warunkiem skorzystania z osłon.

Choć rybaków jest mniej, to i tak poławiają oni dwukrotnie więcej ryb niż im wolno.

- Mam 32-metrowy kuter, a mogę złowić w ciągu roku zaledwie 20 ton dorsza. Moja działalność byłaby rentowna, gdybym łowił 100 ton rocznie - mówi Bogdan Waniewski.
Legalnie Waniewski byłby na plusie, gdyby polska flota zmniejszyła się jeszcze pięciokrotnie albo gdyby Międzynarodowa Rada Badań Morza (ICES) zwiększyła mu limity połowowe.

Skazani na szarą strefę

Przedstawiciele Morskiego Instytut Rybackiego przyznają, że do rentowności działalności rybackiej jeszcze daleko. Żeby poprawić efektywność kutrów pływających po morzu, trzeba zredukować flotę. Na większe limity nie ma szans.
W takiej sytuacji rybakom pozostaje odliczać czas do zakończenia działalności albo dalej brnąć w szarą strefę.

- Bankructwa są bardziej prawdopodobne. W przyszłym roku na Bałtyk mają wejść unijni inspektorzy rybaccy, którzy karać będą wysokimi grzywnami tych, którzy odławiają ponad limity. To oznacza koniec polskich rybaków - alarmuje Waniewski.

Komisja Europejska obniża limit połowów

KE przyjęła w poniedziałek wieloletni plan redukcji połowów dorsza z Morza Bałtyckiego. Komisja zamierza stopniowo obniżać połowy o ok. 10 proc. każdego roku, aż do osiągnięcia pełnej zdolności do reprodukcji tej ryby. Według Międzynarodowej Rady Badań Morza (ICES) będzie to możliwe, gdy w Bałtyku będzie 160 tys. ton ryb trzyletnich. Obecnie stado tych najbardziej płodnych osobników liczy 70 tys. ton. Oficjalnie rybacy 10 państw bałtyckich odławiają rocznie 55 tys. ton, z czego Polacy 12 tys. ton.

Reklama

Cezary Pytlos

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: reformy | rybacy | limity | ministerstwa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »