Rynek surowców. Nieunikniony wzrost cen benzyny
Na polskich stacjach paliw ceny nieubłaganie zbliżają się do 6 zł za litr benzyny 95. Taką prognozę przedstawia Paweł Majtkowski, analityk eToro. Duży wpływ na ceny paliw wytwarzanych z importowanej ropy ma słabnący złoty - dolar jest dziś najdroższy od marca tego roku.
Wychodzenie gospodarki światowej z ograniczeń pandemicznych skutkuje zwiększonym popytem na surowce energetyczne. Wzrost produkcji przemysłowej zwiększa popyt na ropę, gaz ziemny i węgiel. W dodatku, ludzie znów są bardziej mobilni i w związku z tym rośnie zapotrzebowanie na ropę naftową służącą do produkcji benzyn i paliw lotniczych.
Od początku roku cena baryłki ropy brent wzrosła o prawie 50 proc. W tej chwili płaci się za nią 75 dolarów, podczas gdy miesiąc temu kosztowała 68 dolarów. Ceny "czarnego złota" w ostatnim czasie były podbijane doniesieniami o najniższym od ponad dwóch lat poziomie zapasów surowca w USA, co pokazuje, że popyt na ropę rośnie wraz ze znoszeniem kolejnych ograniczeń pandemicznych.
Tegoroczny wzrost ceny gazu ziemnego jest obliczany na około 110 proc., a węgiel w tym samym czasie podrożał o 120 proc. Jak podkreśla Paweł Majtkowski z eToro, te wzrosty przekładają się na ceny benzyny, oleju opałowego czy węgla dla odbiorców indywidualnych i przemysłu. W przypadku rynków regulowanych, takich jak rynek gazu, wzrosty cen następują z opóźnieniem, jednak nie da się ich uniknąć.
Skoro tak bardzo drożeją surowce, to odbiorcy muszą płacić też coraz więcej za energię elektryczną. W Polsce składane obecnie do Urzędu Regulacji Energetyki projekty taryf na 2022 rok zakładają wzrost ceny prądu nawet o 40 proc., co przełożyłoby się na ogólny wzrost rachunków o 20-25 proc.
Analitycy eToro twierdzą, że ceny paliw na polskich stacjach nieubłaganie zbliżają się do 6 zł za litr benzyny 95. Cotygodniowe prognozy cenowe przedstawia firma e-petrol. Dla tygodnia od 20 do 26 września przyjęła ona cenę Pb95 w granicach 5,73 - 5,85 zł, dla Pb98 - 5,94 - 6,05 zł, dla oleju napędowego - 5,49 - 5,61 zł, a dla LPG - 2,76 - 2,82 zł.
To, ile płacimy na krajowych stacjach jest wypadkową kilku elementów: cen surowca, kursu dolara i stawek podatkowych. Podatki w cenie litra polskiej benzyny stanowią 60 proc. Ministerstwo Finansów mogłoby ulżyć kierowcom obniżając stawkę VAT, ale takie posunięcie wymagałoby akceptacji Komisji Europejskiej. Inne rozwiązanie to zmniejszenie akcyzy. Jednak można przypuszczać, że cała operacja nie spowodowałaby obniżki cen detalicznych, gdyż producenci i dystrybutorzy paliw silnikowych zyski zostawiliby dla siebie.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
W Polsce za importowane surowce płacimy więcej, im bardziej osłabiony jest złoty. Nasza waluta w tych dniach znalazła się w "dołku". Dziś rano za euro płacono 4,62 zł, a za dolara 3,94 zł. Obie waluty są teraz najdroższe od marca tego roku. Frank szwajcarski wspiął się na poziom najwyższy od miesiąca i kosztuje 4,26 zł, a funt brytyjski z ceną 5,38 zł jest najdroższy od początku sierpnia.
Na rynki walutowe i surowcowe duży wpływ mogą mieć decyzje podejmowane dziś (wieczorem polskiego czasu) przez amerykańską Rezerwę Federalną. Jeśli Fed wyśle sygnał, że szykuje się do ograniczania skali skupu aktywów, to może to wpłynąć na osłabienie dynamiki wzrostu gospodarczego, a tym samym wywołać mniejsze zapotrzebowanie na surowce.
Paweł Majtkowski z eToro jest przekonany, że na złotego, oprócz decyzji Fed, mogą wpłynąć skutki ewentualnego bankructwa drugiego co do wielkości chińskiego dewelopera - spółki Evergrande. W ostatnich dniach niepokoje dotyczące kondycji chińskiego giganta zaszkodziły notowaniom naszej waluty.
Wiele wskazuje na to, że złotego najbardziej osłabia stanowisko Narodowego Banku Polskiego, które od kilkunastu miesięcy utrzymuje główną stopę procentową na poziomie 0,1 proc. i nie ma zamiaru zaostrzać polityki pieniężnej, choć borykamy się z inflacją najwyższą od 20 lat (5,5 proc.).
Tymczasem Narodowy Bank Węgier po raz czwarty z rzędu podniósł stopy procentowe, bo uważa, ze to najlepszy sposób walki ze wzrostem cen (4,9 proc.). U naszych "bratanków" stopa referencyjna poszła w górę z 1,5 proc. do 1,65 proc. i jest już wyższa, niż w Polsce przed pandemią. Stopy zwiększa także Narodowy Bank Czech w obliczu inflacji wynoszącej 4,1 proc. Spekuluje się, że jeszcze w tym miesiącu czeskie władze monetarne podniosą główną stopę do poziomu 1,25 proc.
Nasza Rada Polityki Pieniężnej zbiera się 6 października. Niektórzy ekonomiści prognozują, że decydenci z NBP poczują się zmuszeni do podniesienia stóp jeszcze w tym roku, po zapoznaniu się z projekcją inflacji i PKB, która ma być ogłoszona 8 listopada. Jednak zdaniem ekonomistów PKO BP, najbardziej prawdopodobny jest scenariusz przeprowadzenia podwyżek stóp dopiero w połowie przyszłego roku przez RPP w nowym składzie.
Jacek Brzeski