Rząd o budżetach

Rada Ministrów rozpoczęła w piątek dyskusję nad nowelizacją tegorocznego budżetu. Najbardziej prawdopodobna jest redukcja wydatków połączona ze wzrostem deficytu.

Rada Ministrów rozpoczęła w piątek dyskusję nad nowelizacją tegorocznego budżetu. Najbardziej prawdopodobna jest redukcja wydatków połączona ze wzrostem deficytu.

Wkrótce też rząd zajmie się budżetem na rok przyszły. Według jego wstępnych założeń, przyjętych przez KERM, wzrost gospodarczy w 2002 r. ma wynieść 3,9%, a inflacja średnioroczna - 5,5%. Według wyliczeń resortu finansów, w tegorocznym budżecie, m.in. wskutek wolniejszego tempa wzrostu gospodarczego (MF szacuje go obecnie na 4,8%, gdy w budżecie jest mowa o 4,5% PKB), zabraknie ok. 7-7,5 mld zł.

Już po pięciu miesiącach deficyt budżetowy, zaplanowany na cały rok w wysokości 20,5 mld zł, wynosił 20,4 mld zł.

- Będziemy przedstawiać cztery propozycje. Jedna z nich sprowadza się tylko do cięcia wydatków - powiedział wiceminister finansów Rafał Zagórny. - Jednak w budżecie jest znacząca kwota wydatków sztywnych, więc obcięcie z wydatków 7-7,5 mld zł jest mało prawdopodobne. Dlatego przedstawiamy też propozycje nowelizacji budżetu.

Reklama

Tymczasem Jerzy Kropiwnicki, minister rozwoju regionalnego, opowiada się za innym rozwiązaniem.

- Ani grosza nie zdejmować z wydatków - mówił. - Należy zwiększyć deficyt o tyle, ile brakuje na wydatki bardzo oszczędnie przeznaczone na ten rok.

Według niego, winę za kłopoty gospodarki oraz budżetu ponosi Rada Polityki Pieniężnej.

Dzień wcześniej, w czwartek wieczorem, KERM przyjął podstawowe wskaźniki do budżetu na 2002 r. - wzrost PKB ma wynieść 3,9%, a inflacja średnioroczna - 5,5%.

Przyjęcie tych wskaźników jest pierwszym krokiem w konstrukcji budżetu na przyszły rok. Na ich podstawie, a także na podstawie wskaźnika wzrostu płac, który resort finansów proponuje ustalić na poziomie 6,5%, liczona jest znaczna część przychodów i wydatków budżetu.

Analitycy dość pozytywnie oceniają przyjęte wskaźniki. Ich zdaniem, zarówno wzrost, jak i inflacja średnioroczna są do zrealizowania.

- W przypadku inflacji dużo zależy od tego, czy wystąpi silna dewaluacja złotego - powiedział Krzysztof Rybiński. - Gdyby do niej doszło, inflacja może być nieco wyższa.

Jego zdaniem, resort finansów uznał, iż Rada Polityki Pieniężnej na przyszły rok wyznaczy sobie cel w granicach między 4 a 6% inflacji, po to, by sprowadzić ją do poziomu ok. 5%.

- Jeśli na koniec tego roku inflacja spadnie do nieco ponad 6%, a na koniec przyszłego - do 5%, to dosyć racjonalne jest przyjęcie inflacji średniorocznej w okolicach 5,5% - stwierdził.

Resort finansów przyjął dosyć ostrożną prognozę wzrostu gospodarczego na przyszły rok - ma on być bowiem wyższy tylko o 0,1 pkt. proc. niż przewidywany przez resort finansów na ten rok (3,8% PKB). Większość analityków spodziewa się, iż w tym roku gospodarka będzie się rozwijała wolniej niż wynika z założeń resortu finansów, a wzrost gospodarczy szacowany jest na między ok. 2% a 3,5%. Mają oni jednak nadzieję, że gospodarka pod koniec tego roku mocno przyspieszy. W tej sytuacji prognozy wzrostu dla Polski na rok przyszły są znacznie wyższe niż na ten i sięgają nawet ponad 4%.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: Rada Ministrów | PKB | inflacja | rzad | resort finansów | resort | budżet | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »