Upadek gabinetu Diaba zapowiadały wcześniej w poniedziałek media, po złożeniu rezygnacji z urzędu przez czterech szefów resortów w związku z fala protestów, która ogarnęła Bejrut po wybuchu w tamtejszym porcie.Gdy Diab informował o dymisji rządu w wystąpieniu telewizyjnym, w centrum stolicy Libanu trwały nadal zamieszki; demonstracji rzucali kamieniami i petardami w siły bezpieczeństwa, które odpowiedziały gazem łzawiącym.Protestujący domagają się wymiany całej klasy politycznej Libanu, włącznie z parlamentarzystami.Gabinet Diaba powstał 21 stycznia, po dymisji poprzedniego rządu, do której doprowadziła również fala protestów. Do jej zamarcia na pewien czas przyczyniła się pandemia koronawirusa, ale po wybuchu w Bejrucie demonstranci wyszli ponownie na ulice. Libańczycy oskarżają bowiem władze zarówno o to, że ich nieudolność i korupcja doprowadziły do tej tragedii, jak i o to, że nie potrafiły właściwie zareagować na katastrofę.AFP przypomina, że sześć dni po eksplozji rząd nadal nie zdołał wyjaśnić, dlaczego 2750 ton saletry amonowej (azotanu amonu), które eksplodowały, przechowywano od sześciu lat w centrum miasta.61-letni Diab, który jest profesorem inżynierii komputerowej na Uniwersytecie Amerykańskim w Bejrucie i miał być niezależnym premierem technokratą, ogłosił w sobotę, że gotów jest pozostać tymczasowym szefem rządu w razie dymisji jego gabinetu do czasu zorganizowania przedterminowych wyborów.W skład rządu Diaba wchodzili reprezentanci chrześcijańskich i muzułmańskich środowisk Libanu; uważa się jednak, że był on w rzeczywistości politycznie wspierany przez szyicką radykalną partię i organizację bojową Hezbollah oraz patronujący jej Iran.Nadim Gemajel, jeden z dziewięciu libańskich deputowanych, którzy podali się w poniedziałek do dymisji, powiedział w wywiadzie dla AFP: "Jedyna osobą, która kontroluje ten kraj jest (przywódca Hezbollahu) Hasan Nasrallah (...). Aby wybrać prezydenta, wyznaczyć premiera, potrzebne jest zielone światło i akceptacja Hasana Nasrallaha".Poprzedni rząd podał się do dymisji pod koniec października 2019 roku. Liban to jedno z najbardziej zadłużonych państw na świecie - dług przekracza 150 proc. PKB. Kraj zmaga się z trudnościami finansowymi. Bezrobocie wśród osób poniżej 35. roku życia wynosi 37 proc., a według Banku Światowego około 30 proc. mieszkańców Libanu żyje poniżej granicy ubóstwa.Sytuację Libańczyków pogorszyła znacznie epidemia koronawirusa, a teraz, gdy na skutek eksplozji blisko 300 tys. osób znalazło się bez dachu nad głową, w kraju może też zabraknąć żywności.Wspólnota międzynarodowa ogłosiła po telekonferencji na temat sytuacji Libanu, zorganizowanej w niedzielę przez Francję i ONZ, że nie ma zaufania do władz tego kraju i jej pomoc finansowa warta 252,7 mln euro zostanie przekazana bezpośrednio mieszkańcom Libanu.