Rząd przyjął projekt noweli budżetu na 2024. Wiadomo, o ile wzrośnie deficyt
Rząd przyjął projekt noweli budżetu na 2024 rok. Maksymalny poziom deficytu wzrośnie ze 184 mld zł do 240,3 mld zł - poinformowano w komunikacie. - Mam nadzieję, że jeszcze dziś lub jutro projekt nowelizacji budżetu wpłynie do Sejmu – powiedział minister finansów Andrzej Domański.
Ekonomiści spodziewali się mniejszej skali wzrostu tegorocznego deficytu budżetowego. W opublikowanym we wtorek rano raporcie ekonomiści ING spodziewali się, że nowelizacja tegorocznego budżetu podniesie planowany deficyt budżetu o 20-30 mld zł. Z kolei dyrektor Biura Analiz Makroekonomicznych PKO BP Marta Petka-Zagajewska spodziewała się, że zmiana deficytu w tegorocznym budżecie sięgnie 15-20 mld zł.
"Nowelizacja budżetu na 2024 rok wynika z potrzeby zapewnienia samorządom wsparcia finansowego oraz aktualizacji prognozy dochodów budżetu państwa" - wskazano w komunikacie na stronach Kancelarii Premiera.
Jak dodano, "w efekcie zmieni się poziom maksymalnego deficytu. W ramach nowelizacji, rząd nie przewiduje zmiany łącznej kwoty wydatków na 2024 rok".
Maksymalny poziom deficytu budżetowego zostanie zwiększony ze 184 mld zł do 240,3 mld zł. Jak tłumaczy rząd, związane jest to z sytuacją makroekonomiczną, która "wpływa negatywnie na prognozowane dochody budżetu państwa na 2024 rok".
"Według obecnej prognozy, tempo wzrostu PKB w ujęciu nominalnym w 2024 roku wyniesie 6,8 proc., wobec planowanego wcześniej wzrostu PKB w wysokości 9,5 proc." - napisano.
Kolejnym powodem, dla którego konieczna była nowelizacja budżetu, jest inflacja. Mówił o tym minister finansów Andrzej Domański.
- Inflacja kształtuje się wyraźnie poniżej prognozy, jaka była przyjęta w budżecie na rok 2024. Prognozowana w budżecie inflacja była 6,6 proc., a obecnie widzimy (...) inflację średnioroczna na poziomie 3,7 proc. - powiedział. Dodał, że to jest dobra informacja dla gospodarstw domowych, ale przekłada się na niższe wpływy z VAT od zakładanych.
Jak wskazał, w efekcie wpływy z VAT będą niższe o prawie 23 mld zł od założonych w budżecie. Do tego dochodzi jeszcze brak wpłaty z zysku NBP, a także prawie o 9 mld zł niższe wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2, wynikające z ich niższej ceny. Dodatkowo o 11 mld zł niższe będą wpływy z CIT, które - jak ocenił minister - wynikają z gorszej koniunktury za granicą.
Podkreślił, że w stosunku do PKB deficyt finansów publicznych wyniesie ok. 5,7 proc., jak to zostało zaplanowane m.in. w planie budżetowo-strukturalnym, przesłanym do UE. W rezultacie, mimo wzrostu deficytu, rząd nie zamierza dokonywać zmian w dokumencie, jaki został przesłany do Brukseli.
- Nie zmieniamy też prognoz wzrostu gospodarczego na 2025 r., dalej spodziewamy się wzrostu PKB o 3,1 proc. - powiedział Domański.
Wyjaśnił także, że w tegorocznym budżecie zostały przesunięte 1,2 mld zł na potrzeby NFZ, a także 600 mln zł do KRUS.
Podkreślił, że samorządy otrzymają dodatkowe środki jako "kroplówkę". - Samorządy otrzymają 8,2 mld zł z PIT, które miały trafić do budżetu. Jednak ze względu na fakt, że nowelizacja musi zostać uchwalona i podpisana, co zajmie trochę czasu, przyspieszymy wypłatę listopadowej części subwencji ogólnej - powiedziała wiceminister finansów Hanna Majszczyk.
Poza środkami z PIT samorządy otrzymają jeszcze 1,8 mld zł.
Wcześniej o kwestii deficytu wypowiedział się na konferencji prasowej premier Donald Tusk. - Minister finansów zaproponował nowelę dla budżetu tegorocznego. Deficyt będzie większy i trzeba to uczciwie zapisać w ustawie budżetowej - mówił.
Podczas konferencji nie sprecyzował jednak, o ile wzrośnie deficyt w budżecie na 2024 rok.
Ustawa budżetowa na 2024 rok przewidywała dochody budżetu państwa w kwocie 682,38 mld zł, z limitem wydatków na poziomie 866,38 mld zł i deficytem budżetowym nie większym niż 184 mld zł.