Skandal w brytyjskim "Daily Telegraph"
Media podają, że ten poczytny, opiniotwórczy dziennik łamał zasady dziennikarskiej rzetelności w pogoni za zyskiem. Brytyjskie gazety twierdzą, że pismo, uchodzące za czołowego obrońcę wolności słowa, naginało linię redakcyjną do wymogów wielkich korporacji płacących mu za reklamę.
Burzę rozpętał znany felietonista "Telegrapha" Peter Oborne, wymawiając posadę i żądając dymisji szefa zarządu. Powodem było traktowanie w rękawiczkach banku HSBC, przyłapanego na ułatwianiu klientom unikania podatków. W wywiadzie dla brytyjskiej telewizji dziennikarz zarzuca swemu pismu, że ignorowało tę sprawę, albo zamieszczało na jej temat maleńkie wzmianki na dalszych stronach.
Brytyjskie gazety wytykają "Telegraphowi", że redakcja tak samo łagodnie traktowała Royal Bank of Scotland oraz innego wielkiego klienta reklamowego, koncern Sony. Według "Timesa", "Telegraph" naciągał nawet recenzje filmów "Furia" z Bradem, Pittem i kreskówki "Jak ukraść Księżyc" produkcji Sony. Dziennikarze "Telegrapha" mówili telewizji BBC, że podobne redakcyjno-reklamowe umowy zawarto też z Rosją i Chinami.