Skutki pandemii będziemy odczuwać długie lata

- Skutki pandemii będą odczuwalne przez dziesięciolecia - twierdzi dyrektor generalny Światowej Organizacji Zdrowia Tedros Adhanom Ghebreyesus. Zgadza się z tym agencja ratingowa Fitch, która uważa, że szok wywołany koronawirusem spowodował trwałe szkody dla wzrostu światowej gospodarki. Te także będziemy odczuwać przez lata.

Na razie światowa gospodarka ucierpiała z powodu ograniczeń wprowadzonych w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się wirusa. Liczba zachorowań rośnie na całym świecie, także w Polsce, i wiele krajów obawia się "drugiej fali". Ale nawet bez "drugiej fali" potencjał wzrostu światowej gospodarki jest już teraz sporo słabszy niż był wtedy, zanim zaczął się kryzys zdrowotny. I będzie tak przez wiele lat. 

Trudno odrobić straty 

Agencja Fitch uważa, że wzrost bezrobocia będzie długotrwały, spadnie liczba przepracowanych na całym świecie godzin, inwestycje spowolnią, podobnie jak akumulacja kapitału. To powody, dla których światowy PKB bezie rósł wolniej niż można było tego oczekiwać jeszcze na początku roku. Choć niektórzy marzyciele na podstawie pojawiających się w ostatnich miesiącach dobrych danych mówią o odbiciu w kształcie litery "V", nie ma szans, żeby gospodarka szybko nadrobiła straty. 

Reklama

Bo spowodowane zostały one nie tylko kilkutygodniowym "zamrożeniem" gospodarki, ale trwałą utratą gospodarczego potencjału. Agencja uważa, że w 10 krajach rozwiniętych, stale monitorowanych w "Global Economic Outlook", obniżył się on w latach 2020-25 średnio o 0,6 punktu procentowego. Ma na to wpływ podaż. Czyli skurczenie się produkcji, zmniejszenie się wydajności pracy, brak nowych inwestycji. 

Dlatego potencjalny wzrost PKB USA na lata 2020-2025 został skorygowany przez agencję Fitch do 1,4 proc. z 1,9 proc. Według tych prognoz w latach 2023-25 gospodarka amerykańska będzie rosnąć średnio o nieco ponad 2 proc. rocznie zamiast o 3 proc., gdyby pandemia nie była takim szokiem dla podaży. Potencjalny wzrost Wielkiej Brytanii agencja obniżyła do 0,9 proc. z 1,6 proc., a czterech państw strefy euro (Niemiec, Francji, Włoch i Hiszpanii) średnio do 0,7 proc. z 1,2 proc. 

- Poziom zdolności produkcyjnej po stronie podaży do 2025 roku będzie o około 3 do 4 punktów procentowych niższy od sugerowanego przez nasze prognozy potencjalnego PKB sprzed wirusa - powiedział cytowany w komunikacie główny ekonomista agencji Fitch Brian Coulton. 

Dlaczego podaż tak mocno się skurczy? 

Pierwszym powodem takiej sytuacji będzie wzrost bezrobocia. I będzie to bezrobocie długotrwałe. Wielu pracowników, zwłaszcza z najbardziej poszkodowanych przez pandemię sektorów, takich jak podróże, turystyka i wypoczynek, będzie miało trudności z szybkim znalezieniem ponownego zatrudnienia. Może to spowodować, że na dłuższy okres pozostaną poza rynkiem pracy, zmniejszy się czas wykonywanej przez nich pracy albo też osłabnie ich aktywność zawodowa. W sumie skutkiem tego będzie fakt, że nakłady pracy w gospodarce będą mniejsze. 

Agencja zwraca jednak uwagę, że rozwinięte państwa Europy Zachodniej wprowadziły  programy dopłat do zatrudnienia, które - przynajmniej na razie - ograniczają wzrost bezrobocia i mogą wpłynąć na jego ograniczenie w ciągu najbliższego roku. "Mogą okazać się skuteczniejsze, niż się spodziewaliśmy" - napisali analitycy Fitch. 

Załamanie inwestycji 

Według agencji, w najbliższych latach nastąpi gwałtowny spadek inwestycji. To drugi najważniejszy powód utraty przez gospodarkę jej potencjału. Doprowadzi on do niższego wzrostu zasobów kapitałowych przedsiębiorstw. Może okazać się, że niektóre z nich w panice lub na skutek pogorszenia się perspektyw gospodarczych będą wyzbywać się posiadanych środków trwałych. 

Popyt natomiast w gospodarce będzie stosunkowo silny i szybciej odbuduje się niż po poprzednim wielkim kryzysie finansowym z lat 2007-2009. Stanie się tak głównie z powodu nie znanego dotąd w historii rozluźnienia polityki makroekonomicznej, jakie nastąpiło w marcu, po wybuchu pandemii w Europie i USA. System bankowy jest też znacznie silniejszy niż przed dekadą, nie ma w nim nierównowagi, a zatem będzie dodatkowym sprzymierzeńcem popytu. 

Dopiero około 2025 roku całkowity popyt i całkowita podaż w gospodarce spotkają się znowu (domknięta zostanie tzw. luka popytowa). I dopiero wtedy wzrost gospodarczy powróci do równowagi.    

Prognoza agencji zakłada, że nie dojdzie do "drugiej fali" pandemii, a więc kryzys zdrowotny będzie z czasem stopniowo ustępował. Nie będzie też ogólnokrajowych lockdownów. Natomiast oprócz tego, jak będzie przebiegać pandemia niewiadomą pozostaje jak i kiedy rządy zareagują na narosłe już obecnie zadłużenie. Kiedy przestaną pompować do gospodarki pieniądze i zaczną naprawiać finanse publiczne.  

Jacek Ramotowski

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recesja | Polska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »