Śladem dolara

Czy był to wczesny prezent świąteczny dla grających na umocnienie dolara? Czy pozytywne dane z rynku pracy były dobrą okazją do zrealizowania zysków? Czy była to klasyczna sytuacja reakcji rynku na układ wcześniejszych plotek i późniejszych faktów? Czy też mamy przejaw zakończenia braku ekonomicznej logiki, jaka obowiązuje w ostatnich miesiącach? Niezależnie od tego, co było przyczyną wzrostu wartości dolara, publikacja raportu o stanie rynku pracy stała się okazją do zmiany kierunku ruchu na trzech ważnych rynkach.

Raport dotyczący amerykańskiego rynku pracy dostarczył nieoczekiwanie dobrych danych. Liczba etatów w listopadzie spadła o 11 tys., a więc znacznie mniej niż 125 tys., jak oczekiwała znaczna większość analityków. Był to najlepszy odczyt od ponad dwóch lat. Poprawiła się także stopa bezrobocia, gdyż spadła ona do 10.0 proc. z 10.2 proc. w październiku. Spadek o 11 tys. jest na tyle mały, że Biuro Statystyki Rynku Pracy oficjalnie rozważa, czy aby liczba etatów pozostała niezmieniona w tym miesiącu. Gdy pojawią się rewizje, równie dobrze może się okazać, że amerykańska gospodarka zwiększyła liczbę etatów.

Reklama

Indeks dolara tego dnia zyskał 1,7 proc., jen spadł względem dolara najmocniej od 1999 roku., euro spadło o ponad dwie figury. Cena złota mocno spadła z poziomu swojego rekordu, obligacje straciły na wartości tego dnia najmocniej od końca lata, a Dow cofnął się o 150 pkt. tuż po tym, jak zanotował najwyższy w tym roku poziom.

Dla wielu graczy taka reakcja była oczywistym przejawem realizacji zysków, z dodatkową dozą intensywności wynikającą z faktu kończącego się roku. Jeśli amerykańska gospodarka faktycznie się podnosi, to akcje nie będą wyprzedawane, a będzie złoto oraz będą obligacje, co wywoła spadek ich cen.

Anomalią jest sam dolar. Od marca rynki walutowe karały dolara gdy tylko spadało ryzyko inwestycyjne, a nagradzały, gdy to ryzyko wzrastało. To tworzyło dziwną i nielogiczną sytuację, gdy słabe publikacje gospodarcze wspierały dolara, a dobre go osłabiały.

W kontekście ostatniego załamania na rynkach finansowych oraz niemal ogólnego strachu o kapitał, takie zachowanie wydaje się być logicznym. W obecnych czasach już takie nie jest. Jednak z wielu przyczyn jest to trudne do przyjęcia dla traderów. Po pierwsze, nadal w ich głowach, a być może i w rzeczywistości, tkwi obawa powtórki ostatniej paniki. Po drugie, w sytuacji braku wyraźnych sygnałów potwierdzających poprawę amerykańskiej gospodarki, nie ma powodów, by kupować dolara, a sytuacja budżetu federalnego jest raczej dobrym powodem, by tego dolara sprzedawać. I ostatecznie, gra związana z "uczuciem ryzyka w tle" nadal przynosi zyski.

Na rynku cały czas widać wiele strachu. Istnieją przesłanki za tym, by oczekiwać poprawy sytuacji makroekonomicznej i im więcej czasu upłynie od krachu, tym szanse na wzrost gospodarczy będą większe. Euro nie było w stanie pokonać poziomu 1,5140, gdyż to gospodarka amerykańska nadal ma większe szanse na wyraźniejszą poprawę niż gospodarka europejska. W normalnych czasach wpływ wzrostu gospodarczego na rynki walutowe odbywa się za pośrednictwem Rezerwy Federalnej. Pojawia się wzrost, który z czasem podnosi inflację, co zmusza Fed do podnoszenia stóp procentowych, a to umacnia dolara.

Jednak od ostatniego krachu Fed celowo i nieśpiesznie przerwał tą zależność między wzrostem gospodarczym, a inflacją. Ben Bernanke obawia się deflacji i efektu trudnego pieniądza oraz wyższych stóp procentowych, które uderzą we wzrost gospodarczy. Szef Fed powtarzał tak często, że stopy procentowe pozostaną tak nisko przez trudny do zaplanowania czas, że rynki przyjęły to za fakt - Fed stóp nie podniesie.

To przeświadczenie stępiło zwyczajowe oczekiwanie na poprawę sytuacji ekonomicznej, a dobre wieści uderzały w dolara - przynajmniej do piątku. Bernanke nie zmienił swojego przesłania, ale być może rynki faktycznie zaczęły go słuchać. Rynki walutowe kilkukrotnie w ostatnich sześciu miesiącach zachowały się podobnie na pozytywne wieści z USA, lecz za każdym razem traderzy powracali do gry związanej z "czynnikiem ryzyka". Jednak w piątek nie tylko rynek walutowy odpowiedział na dane normalnie i logicznie. Uczynił to także rynek złota, a co najważniejsze, także rynek amerykańskiego długu. Jeśli traderzy rynku obligacji spokojnie sprzedają obligacje, to nie ma lepszej wskazówki, że Fed te stopy faktycznie podniesie.

Zamieszanie w Dubaju mogło wpłynąć na rozważenie całego scenariusza możliwości załamania rynku kredytowego. Rynki finansowe od marca były nastawione na kolejną ewentualną falę załamania. Jednak wstrzymanie się Dubaju z płatnościami zobowiązań nie unicestwiło świata. Było to największe wydarzenie finansowe od czasu upadku Lehman Brothers, a jedyną faktyczną reakcją był jeden dzień spadków cen akcji. Nie było paniki, nie było ucieczki do dolara i amerykańskich obligacji. Być może nieuzasadniony strach przestał istnieć. Po wydarzeniach w Dubaju po rynkach rozproszyło się zaufanie.

W ciągu najbliższych tygodni będziemy mogli przekonać się, czy ten pozytywny objaw się utrzyma. Amerykańskie wskaźniki ISM były zaskakująco słabe. Wyniki sprzedaży detalicznej oraz sezonu świątecznych zakupów nie zapowiadają, by były czynnikami, które mogą wpłynąć generalnie na polepszenie nastrojów biznesu. Nadal jest o co się martwić jeśli chodzi o rynek nieruchomości. Nie jest wielkim odkryciem uwaga, że zmianę w gospodarce wywołały olbrzymie programy rządowe.

Rynki nie są z gumy. To, że gospodarka globalna przestała się kurczyć nie oznacza, że już rośnie. Jednak w tym wypadku dolar może być jednym z czynników wyprzedzających. Jeśli rynki faktycznie będą zakładać, że Fed wkrótce przystąpi do podnoszenia stóp procentowych, to Ben Bernanke nie będzie musiał podejmować decyzji. Rynki zrobią to za niego.

Joseph Trevisiani, City Index FX Sol

Przygotowanie KJ

Niniejszy materiał, w żadnym przypadku nie może być traktowany jako wydana przez City Index Limited oraz City Index Limited Spółka z Ograniczoną Odpowiedzialnością Oddział w Polsce (razem zwane "City Index") rekomendacja lub oferta sprzedaży lub jako rekomendacja lub też zachęcenie do kupna jakiekolwiek papieru wartościowego lub innego instrumentu finansowego. Ponadto fakt dystrybucji niniejszego materiału lub opieranie swojej aktywności na niniejszym materiale nie mogą być rozumiane jako zawarcie jakiejkolwiek umowy czy wejście w jakąkolwiek inną relację. Niniejszy materiał nie jest osobistą rekomendacją. Powinieneś zasięgnąć niezależnej porady, czy spekulowanie na jakimkolwiek z wymienionych w materiale rynku jest dla Ciebie odpowiednie oraz czy Twoja zdolność do oszacowania związanego ryzyka w tym zakresie jest właściwa. Ponadto w przypadku wątpliwości należy zasięgnąć niezależnej porady w zakresie Twojej sytuacji podatkowej oraz podatkowych i księgowych charakterystyk lub konsekwencji każdej z transakcji. City Index nie gwarantuje oraz nie stanowi, iż niniejszy materiał jest właściwy, kompletny, nie wprowadza w błąd lub iż odpowiada celowi, do którego był przeznaczony. City Index nie gwarantuje również oraz nie stanowi, iż na zapisach niniejszego materiału powinno się opierać jakiekolwiek działania. City Index może z uwagi na zwykły rodzaj prowadzenia swojej działalności utrzymywać pozycje w aktywach wskazanych w niniejszym materiale. Kontrakty na różnicę ("CFD") są wysoce ryzykowne dla Twojego kapitału, ponieważ straty mogą przewyższyć początkowe nakłady. Dlatego też, CFD mogą nie być odpowiednie dla wszystkich inwestorów. Upewnij się, że rozumiesz związane z nimi ryzyka i jeżeli jest to konieczne zasięgnij niezależnej porady. Informacje o produktach City Index znajdują się na stronie www.cityindex.eu/pl. City Index świadczy usługi w zakresie CFD. Jest uprawniony i nadzorowany przez Urząd Nadzoru Finansowego (FSA). Nr rejestru FSA: 113942. City Index Limited jest podmiotem zarejestrowanym w Anglii i Walii pod numerem: 1761813 z siedzibą w Park House, 16 Finsbury Circus, Londyn, EC2M 6XB.

City Index / o. w Polsce
Dowiedz się więcej na temat: city | obligacje | Fed | Ben Bernanke | porady | gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »