Słowacy boją się naszych zbiorów
W dzienniku "Hospodarske noviny" ukazała się obszerna informacja o sytuacji polskiego rolnictwa. Wywołana ona została wiadomościami z Polski mówiącymi o wysokich zbiorach oczekiwanych w tym roku.
Podany fakt został natychmiast wykorzystany przez słowackich producentów rolnych w ich walce o maksymalny możliwy pułap dofinansowania bezpośredniego rolnictwa. Rząd słowacki dotychczas nie wykorzystywał dopuszczalnego limitu budżetowego dofinansowania ?oszczędzając? na własnych rolnikach w roku 2004 z 55 - 1,9 proc., w 2005 r. z 60 - 6 proc., a w roku 2006 z 65 już 11 proc.
Odnalezienie się w UE polskiego rolnictwa, jego rozwój i dobre wyniki, ekspansja eksportowa, zagrożenia stąd wynikające dla mniej konkurencyjnego słowackiego sektora rolnego objaśniane są tutaj głównie ?maksymalnie preferencyjnymi warunkami, jakie polski rząd tworzy dla swego rolnictwa?. Aktualnie na Słowacji rozpoczęły się powyborcze konsultacje o możliwych koalicjach i programie, który miałby zostać opracowany dla przyszłej koalicji rządowej.
Słowackie zrzeszenia producentów rolnych starają się nie dać o sobie zapomnieć, licząc zapewne na to, że nowy rząd nie będzie tak ?doktrynalnie reformatorski?, jak poprzedni i uda się coś zyskać dla słowackiego rolnictwa, np. zapewnić maksymalne dopłaty bezpośrednie jak w innych krajach ?10?, lub chociażby je zbliżyć do maksymalnego dopuszczalnego poziomu. Posługują się przy tym straszakiem osiągnięć rolnictwa polskiego, które mogą doprowadzić wielu słowackich rolników do bankructwa.