"Śmieciowe bezhołowie". Szara strefa w gospodarce odpadami w Polsce jest warta miliardy

Pożar odpadów w Zielonej Górze to efekt dysfunkcji całego systemu. Do takiego wniosku można dojść po analizie dostępnych danych o skali niezgodnych z prawem działań w obrębie sektora gospodarki odpadami. Jak wynika z szacunków nawet 30-40 proc. branży funkcjonuje w szarej strefie.

Sprawa pożaru odpadów chemicznych w Zielonej Górze wstrząsnęła całą Polską. W hali w Przylepie, w której od 2012 roku składowano niebezpieczne substancje, wybuchł pożar. Od soboty do niedzieli wieczora walczyło z nim paruset strażaków. 

Teraz służby wyjaśniają okoliczności zajścia, a politycy przerzucają się odpowiedzialnością. Ale problem z odpadami ma cała Polska, pożary na nielegalnych składowiskach i wysypiskach wybuchają dużo częściej, a szara strefa w branży to nie tylko nielegalne składowanie niebezpiecznych substancji. W Interii sprawdzamy, jak duża - z perspektywy gospodarczej - może być skala problemu.

Reklama

"Śmieciowe bezhołowie"

Wartość sektora gospodarki odpadami w Polsce w 2019 roku sięgała 15,3 mld złotych. W 2024 roku branża będzie warta nawet 20,9 mld złotych - szacował w 2020 roku Instytut Jagielloński. Gospodarowanie odpadami jest poddawane coraz bardziej szczegółowym unijnym regulacjom, które stawiają sobie za cel dojście do tzw. gospodarki obiegu zamkniętego. Czyli takiej, w której właściwie nie powstają śmieci, bo każdy odpad jest w jakiś sposób przywracany do użytku.

Zgodnie z tymi regulacjami Polska do 2025 roku powinna poddawać recyklingowi 55 proc. wszystkich wytworzonych odpadów komunalnych. Powinniśmy także odzyskiwać surowce z odpadów elektronicznych, w bezpieczny sposób spalać odpady nadające się spalania, a to, co można, naprawiać i używać ponownie, zamiast wyrzucać.

Tyle jeśli chodzi o unijne regulacje. Rzeczywistość wygląda dużo gorzej. "Dane GUS, w świetle założeń określonych dla odzysku, w tym recyklingu odpadów komunalnych, wskazują na nieosiągnięcie przez Polskę zakładanych celów (...). System gospodarki odpadami poużytkowymi, opakowaniowymi, komunalnymi oraz transgraniczne przemieszczanie odpadów nie funkcjonowały prawidłowo" - stwierdza Najwyższa Izba Kontroli w raporcie po przeprowadzonej w 2021 roku kontroli. Opublikowany w internecie komunikat dotyczący wyników kontroli NIK zatytułowała w wymowny sposób - "śmieciowe bezhołowie". 

System nie działa

Jak wynika z raportu NIK, problem z gospodarką odpadami zaczyna się już w momencie definiowania tego, co jest odpadem. Nie ma takich kryteriów np. w odniesieniu do pojazdów. 

Odpady są także niezgodnie z prawem odbierane, składowane i utylizowane - zwraca uwagę instytucja. Np. w wypadku prawie 70 proc. spółek komunalnych prowadzących punkty selektywnego zbierania odpadów komunalnych (PSZOK) stwierdzono nieprawidłowości. W żadnej ze skontrolowanych gmin nie utworzono punktu napraw i ponownego użycia produktów. Do tego brak jest właściwego nadzoru nad całym procesem, a odpowiednim służbom brakuje ludzi, przeszkolenia, funduszy i uprawnień.

Problemem jest na przykład nielegalne odbieranie i składowanie odpadów niebezpiecznych - czyli to, co prawdopodobnie doprowadziło do pożaru w Zielonej Górze. Zgodna z prawem i bezpieczna ich utylizacja jest kosztowna, więc składuje się je nielegalnie. Kiedy składowiska są w końcu wykrywane, usuwanie takich odpadów potrafi kosztować gminy miliony złotych, za co z reguły płacą podatnicy. 

Jeszcze większym problemem jest to, jeśli niezabezpieczone odpady pozostają nieodkryte i zatruwają środowisko, np. wydzielając do gleby toksyczne substancje, które potem wraz z wodami gruntowymi spływają do rzek. Koszty likwidacji takiego zatrucia mogą być dużo większe i rozłożone na lata, jeśli w ogóle są odwracalne.

Polska wysypiskiem Europy

Narastającym problemem polskiej gospodarki odpadami jest też nielegalne sprowadzanie śmieci zza granicy. Generalny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ) jeszcze w 2016 roku ujawnił próbę nielegalnego przemieszczenia do naszego kraju zaledwie 300 ton odpadów. W 2017 roku było to już 4,5 tysiąca ton, w 2018 roku 14 tys. ton w 2020 roku - 15 tysięcy ton śmieci. W 2021 roku służby wykryły próbę przemytu aż 130 tysięcy ton odpadów - nawet wyłączając jednak z tego dwa największe transporty odpadów budowlanych, było to ok. 20 tysięcy ton, nadal więcej niż w 2020 roku.  

To, co wykrywa GIOŚ, to jednak prawdopodobnie jedynie część tego, co nielegalnie trafia do Polski. Agencja Unii Europejskiej ds. Współpracy Organów Ścigania szacuje, że nawet jedna piąta transgranicznego transportu odpadów to przemyt. A w latach 2020-2021 roku do Polski przyjechało (przede wszystkim z UE) około 1400 tysięcy ton śmieci. Najwięcej śmieci od lat eksportują do nas Niemcy.

Inny problem, na który wskazuje branża, jest związany z recyklingiem. Zgodnie z wymogami prawa, firmy zajmujące się odpadami muszą określoną część z nich poddawać recyklingowi. Tyle, że to wymaga odpowiedniej technologii, więc jest droższe i nie wszędzie możliwe do przeprowadzenia - zwłaszcza, jeśli brakuje zdatnych do przetworzenia odpadów. 

"Musimy zebrać z rynku określoną ilość tych odpadów i je przetworzyć. Jeśli okazuje się, że ktoś zapłacił za ich przetworzenie i raportujemy, że ono miało miejsce, ale w praktyce nie doszło do zbiórki i te odpady wcale nie zostały przekazane do recyklingu, to mamy ewidentny przykład szarej strefy" - opisuje Jakub Tyczkowski, prezes Organizacji Odzysku Opakowań Rekopol. 

Miliardy w szarej strefie

W efekcie szara strefa w gospodarce odpadami stanowi nawet 30-40 proc. wartości całej branży - szacuje Główny Inspektorat Ochrony Środowiska (GIOŚ). Zgodnie z obliczeniami inspektoratu może chodzić nawet o 6 miliardów złotych rocznie, przy założeniu wartości branży na poziomie kilkunastu miliardów złotych. 

Na problem zwracają uwagę także autorzy raportu UN Global Compact (czyli nieformalnej inicjatywy ONZ promującej zrównoważony biznes) "Przeciwdziałanie szarej strefie w latach 2014-2022".

Jak dodają, m. in. zwalczaniem szarej strefy na polu gospodarki odpadami miał się zająć powołany w 2020 roku Departament Zwalczania Przestępczości Środowiskowej GIOŚ. Jednak autorzy raportu UN Global Compact mają wątpliwości co do sposobu działań tej instytucji. 

"W poprzednim raporcie, w którym pochylaliśmy się nad problematyką branży hazardowej i odpadowej, chwaliliśmy rząd za koncentrowanie swojej uwagi na problemach, które obciążają tę instytucję. Dlatego też pozytywnie ocenialiśmy dofinansowanie GIOŚ oraz zrozumienie konieczności wsparcia jej przez specjalistów i ekspertów. Jednak niemożność poradzenia sobie ze sprawą zatrucia Odry, niewykrycie setek nielegalnych zrzutów ścieków do rzeki (co ma znamiona działania nawet nie w szarej, a czarnej strefie gospodarki), a być może nawet przymykanie oka na tę sytuację, każe wątpić w sprawczość tej instytucji" - piszą autorzy raportu.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odpady | śmieci | szara strefa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »