Sobota zdetronizowana. Już nie jest ulubionym dniem zakupów Polaków

Polacy najczęściej robią zakupy w piątki. Wybierają do nich dyskonty, supermarkety i sieci convenience. W soboty zaś chętnie odwiedzają dalej położone hipermarkety - wynika z badania firmy technologicznej Proxi.cloud i platformy analityczno-badawczej UCE RESEARCH.

W ciągu dnia najwięcej kupujących odwiedza placówki convenience - sklepy położone w często odwiedzanych punktach i handlujące towarami na bieżące potrzeby. To one wtedy mają największy udział w ruchu - 44,2 proc. w tym roku i 45,7 proc. w zeszłym. W convenience tłoczno jest przede wszystkim rano, od 6.00 do 9.30. – Przewaga sklepów convenience w godzinach porannych może wskazywać na to, że konsumenci wstępują do tych sklepów, np. w drodze do pracy lub szkoły, zaspokajając pilne potrzeby, takie jak chociażby drugie śniadanie – komentuje Mateusz Chołuj, współautor badania z Proxi.cloud.

Reklama

Tłok między 16.00 a 18.00

Pozostałe analizowane typy sklepów spożywczych są najbardziej oblegane od 16.00 do 18.00. W supermarketach i w placówkach convenience najwięcej klientów przychodzi o 16.00. W dyskontach szczyt panuje o 17.00, a w hipermarketach - o 18.00. Autorzy badania zwracają uwagę, że hipermarkety mieszczą się zwykle w galeriach i wizyty w nich są częścią większych zakupów.

Najpopularniejszym dniem robienia zakupów okazał się piątek. W tym dniu najchętniej oblegane są dyskonty, supermarkety i sklepy convenience. Zdaniem ekspertów, wynik badań nie jest zaskoczeniem. Dla dużej części kupujących sobota jest dniem wolnym. Takim osobom zdecydowanie łatwiej jest zrobić zakupy w piątek i nie stracić czasu na dojazd czy stanie w kolejkach następnego dnia. Wybór piątku ma też znaczenie psychologiczne. - Konsumenci wychodzą z założenia, że skoro sklepy są zamknięte w niedziele, to w soboty mogą być oblegane przez osoby uzupełniające zapasy na ostatnią chwilę – tłumaczy Mateusz Chołuj. 

Soboty w hipermarketach

Tak jednak nie jest, bo w tym dniu zakupy są robione najchętniej w hipermarketach. W pozostałych typach sklepów zwykle nie panuje tłok. – To specyficzny format sklepu, w którym na zakupy trzeba poświęcić najwięcej czasu. I właśnie w soboty najczęściej możliwe jest poruszanie się bez pośpiechu między alejkami sklepowymi w poszukiwaniu najlepszych produktów – zaznacza ekspert z Proxi.cloud.

Udział klientów sklepów w hipermarketach wynosi ponad 7 proc. Tam największy ruch panuje po południu i wieczorem - od godz. 16.30 do 21.30. Zdaniem autorów badania, przewaga hipermarketów w godzinach popołudniowych i wieczornych może wynikać z tego, że są to sklepy wielkopowierzchniowe, w których zakupy trwają dłużej niż w mniejszych placówkach. – Wybór produktów spośród szerokiego asortymentu wymaga też wcześniejszego zaplanowania. Takie zakupy zajmują znacznie więcej czasu. Z tego wynika wzmożony ruch w godzinach popołudniowo-wieczornych – wyjaśnia Mateusz Chołuj. 

Zmianę zachowań przyniosła pandemia

Autorzy zwracają uwagę, że po wprowadzeniu niehandlowych niedziel największy ruch zaczął być obserwowany w soboty. Potem nadeszła pandemia, w czasie której Polacy starali się szukać dni, w których w sklepach jest najmniej osób. Wówczas najczęściej robili zakupy we wtorki bądź czwartki. Po zakończeniu pandemii to się zmieniło i konsumenci definitywnie przerzucili się na piątki oraz soboty, jednak z większym wskazaniem na piątki. 

Autorzy badania przeanalizowali zachowanie ponad 1,1 mln konsumentów w przeszło 33 tys. sklepach. Analiza trwała od stycznia do połowy maja tego roku i w analogicznym okresie 2022 r. 

ew

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakupy | codzienne zakupy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »