Splot niekorzystnych czynników
Dane na temat sprzedaży detalicznej, które poznamy jutro, mogą okazać się najgorszymi informacjami makroekonomicznymi w tym roku - wynika z prognoz analityków bankowych.
W kwietniu konsumenci kupili towary o wartości 13,9% mniejszej niż przed rokiem - taka jest średnia oczekiwań analityków. Są i tacy ekonomiści, którzy spodziewają się, że spadek sprzedaży detalicznej przekroczy 20%. Niekorzystne dane dotyczące jednego miesiąca nie będą jednak odebrane jako sygnał pojawienia się problemów w gospodarce. Znaczne pogorszenie to efekt splotu kilku niekorzystnych czynników o charakterze jednorazowym.
Najważniejszy to "efekt bazy". Przed rokiem w kwietniu mieliśmy do czynienia z prawdziwą gorączką zakupów, zanim Polska stała się członkiem Unii Europejskiej. Z akcesją wiązały się zmiany podatkowe, w wyniku których drożała duża grupa towarów. W tym samochody i materiały budowlane. To właśnie auta były motorem sprzedaży w ub.r. W kwietniu ub.r. wartość sprzedaży była w ich wypadku o blisko 60% większa niż rok wcześniej. Teraz można się spodziewać kilkudziesięcioprocentowego spadku.
- Prawie wszystkie segmenty rosły w dwucyfrowym tempie - przypomina Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. - Trudno się spodziewać, by te dobre wyniki były do powtórzenia.
Nieznany jest wpływ na popyt, jaki miała żałoba po śmierci Jana Pawła II. W dniu pogrzebu sklepy były pozamykane i konsumenci nie mieli możliwości dokonania zakupów. Z drugiej strony - ludzie mieli wolne i mogli kupić więcej niż zwykle, zaznaczają analitycy.
Z pewnością negatywny wpływ na kwietniowy wynik sprzedaży detalicznej będzie mieć to, że w tym roku Wielkanoc była wcześniej niż zwykle. Przedświąteczne zakupy zostały zrobione w marcu. W ubiegłym roku sezon przedświąteczny miał miejsce w kwietniu.
Łukasz Wilkowicz