Spóźniona Poczta

Czy nasz narodowy operator pocztowy - Poczta Polska - będzie w stanie zmierzyć się z wyzwaniami przyszłości i obronić przed coraz większą konkurencją na polskim rynku? Tego dzisiaj nie wie nawet samo kierownictwo Poczty. Jedno wydaje się pewne: dotychczasowy monopolista nie przygotował się do szybko zmieniających się realiów. Czy te zaniedbania uda się jeszcze nadrobić?

Rok 2014 zaczął się niezbyt dobrze dla Poczty Polskiej. Stało się tak z jednego powodu. Zakończył się bowiem okres jej dotychczasowego monopolu na świadczenie usług pocztowych. Do końca zeszłego roku sądy doręczały swoją korespondencję (wezwania dla stron i świadków, odpisy wyroków, apelacje i inne sądowe dokumenty) za pośrednictwem Poczty Polskiej. Jednak od początku tego roku dostarczaniem tej korespondencji zajmuje się już Polska Grupa Pocztowa (PGP), a nie Poczta Polska.

Zawyżona oferta?

Jesienią 2013 r. PGP wygrała przetarg na dwuletni kontrakt (2014-2015) na pocztową obsługę sądów i prokuratur. Kontrakt ten wart jest prawie pół miliarda złotych. Oferta, jaką złożyła PGP, okazała się tańsza od tej Poczty Polskiej o około 80 milionów złotych. Tak naprawdę PGP nie była w stanie samodzielnie wywiązać się z zadania bieżącej obsługi sadów i prokuratur. Aby podołać temu zadaniu, podpisała więc umowy z Ruchem oraz InPostem, które udostępniły swoje kioski, punkty awizacyjne oraz dotychczasowe systemy dystrybucyjne.

Reklama

Jednak po kilku tygodniach funkcjonowania nowego system dystrybucji sądowych przesyłek wzbudza on coraz więcej kontrowersji. Zdarza się bowiem, że przesyłki z sądów i prokuratur adresaci odbierają w miejscach budzących ich wątpliwości, np. w sklepach spożywczych, które zajmują się m.in. sprzedażą alkoholu. Ale wątpliwości wzbudza również sposób, w jaki się to odbywa.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Bolesne przebudzenie

Sam kilka dni temu odebrałem przesyłkę z sądu w trudnym do zlokalizowania osiedlowym kiosku. Pokwitowanie odbioru znajdowało się w niechlujnie prowadzonym zeszycie brulionowym, w którym, obok danych identyfikujących przesyłki i nazw nadawców, znajdowały się także adresy wszystkich ich odbiorców. Takie sytuacje na pewno obniżają powagę korespondencji, jaką polscy obywatele otrzymują od jednostek wymiaru sprawiedliwości. Przez dziesiątki lat taka korespondencja trafiała do nich za pośrednictwem Poczty Polskiej i miała wówczas jakąś urzędową oprawę.

Jednak Poczta przegrała ten przetarg. A być może jedyną przyczyną tego była zbyt wysoka cena, jaką zawarła w swojej przetargowej ofercie. Już po fakcie władze poczty ocknęły się i zauważyły, że operator poniósł bolesną porażkę nie tylko wizerunkową, lecz przede wszystkim w walce o rynek usług pocztowych. Dopiero wtedy ze strony jej przedstawicieli zaczęły padać istotne argumenty, jakich nie słyszeliśmy wcześniej, zanim rozstrzygnięto przetarg. I dopiero wtedy Poczta Polska złożyła w sprawie przetargu skargę do Krajowej Izby Odwoławczej.

Nawyki monopolisty

Po roku 1989, gdy zaczęliśmy budować wolny rynek, Poczta Polska nadal spokojnie funkcjonowała jako monopolista, zapewne mając nadzieję, że tak będzie zawsze. Tymczasem rynek usług kurierskich z upływem czasu dynamicznie się w Polsce rozwijał. W ostatnich latach w tym obszarze obserwowaliśmy prawdziwy boom.

Rynek usług kurierskich zanotował bowiem wzrost o prawie 60 procent. Można było założyć, że kwestią czasu będzie to, jak działające w naszym kraju firmy kurierskie przystąpią do bezpardonowej walki z pocztą, chcąc wypchnąć ją z pozostałych segmentów runku. Ale monopolistyczna pewność Poczty Polskiej mogła ulec wzmocnieniu, gdy 2 września 2013 r. wygrała przetarg na doręczanie świadczeń z ubezpieczeń społecznych nadawanych przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

A był to bardzo intratny kontrakt. ZUS obsługuje bowiem przeszło siedem milionów polskich emerytów i rencistów, z których co najmniej połowa korzysta z usług listonoszy. Chodziło więc o co najmniej trzy miliony przekazów miesięcznie, wartych kilka miliardów złotych.

Kliknij i pobierz darmowy program PIT 2013

Zgubna pewność siebie

Poczta Polska zdobyła ten atrakcyjny kawałek rynkowego "tortu", pokonując m.in. bardzo dynamicznie rozwijający się InPost. Tak naprawdę to właśnie ta wygrana w znacznym stopniu uśpiła czujność operatora i konieczność bieżącego reagowania na kolejne zagrożenia ze strony konkurentów. I właśnie to spowodowało, że Poczta Polska straciła inny, równie atrakcyjny kawałek owego "tortu", jakim mogła być obsługa polskich sądów i prokuratur.

Spóźnione reakcje w związku z tym faktem, jakie obserwowaliśmy w pierwszych tygodniach bieżącego roku, potwierdziły jedynie, że pewność siebie monopolisty bywa zazwyczaj zgubna. Ale nie tylko monopolistyczne nawyki były przyczyną zeszłorocznej porażki w walce o obsługę polskiego wymiaru sprawiedliwości. Tak naprawdę Poczta Polska nie przygotowała się do nowych czasów, w których coraz mocniej musi walczyć z konkurencją. Musi dysponować nowoczesną, atrakcyjną i korzystną cenowo ofertą.

Koniec ze złym zarządzaniem

Poczta Polska zmarnotrawiła sporo czasu, a powinna była przygotować się do wyzwań przyszłości. Przez wiele lat była źle zarządzana, generując coraz większe straty w swojej operacyjnej działalności. Lata 2005-2009 były wyjątkowo złe. Punkt krytyczny Poczta osiągnęła w latach 2008-2009, kiedy odnotowała starty wynoszące kolejno: 215 i 190 mln złotych. Tak naprawdę dopiero w latach 2010-2011 tendencja ta uległa zahamowaniu.

W 2011 r. poprawie uległa już większość parametrów finansowych spółki. Wynik brutto w 2011 r. wzrósł o 154 proc. w porównaniu z rokiem 2010 i sięgnął 159 mln zł. Rentowność obrotu brutto Poczty Polskiej w 2011 r. wyniosła 2,5 proc. Oznaczało to wzrost o 1,5 punktu procentowego w porównaniu z rokiem 2010. W 2009 r. wskaźnik ten był ujemny i wyniósł -2,3 proc.

Odwrócenie złych tendencji było przede wszystkim wynikiem wymiany zarządu oraz skupieniem się na działaniach restrukturyzacyjnych. Te mają być wdrażane etapami. Obok projektu poważnych zmian organizacyjnych poczta zamierza zrealizować do roku 2017 plan potężnych inwestycji, na które chce przeznaczyć 1,2 mld złotych.

Inwestycje te mają przede wszystkim przyczynić się do rozwoju usług paczkowo-kurierskich, bankowo-ubezpieczeniowych, logistyki, a także rozwinąć ofertę tzw. e-usług, łączących tradycyjne sposoby komunikacji z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Pierwsze efekty tych działań wydają się obiecujące. W 2013 r. wolumen usług Poczty Polskiej na rynku paczkowym był wyższy o 12 proc. Wolumen krajowych przesyłek kurierskich w porównaniu z rokiem 2012 wzrósł nawet o 60 proc.

Co przyniesie przyszłość?

Czy te działania nadrobią stracony przez Pocztę Polską czas? I czy wszystkie restrukturyzacyjne plany zdoła ona zrealizować w zakładanym czasie i stać się rzeczywiście konkurencyjną na polskim rynku pocztowym? Tego dzisiaj nie wiemy. Tego nie wie nawet sama Poczta Polska.

Pewne jest jedno - władze poczty nie mogą już myśleć kategoriami monopolisty, nawet jeśli operator będzie miał szansę nim pozostać. Poczta musi przede wszystkim być firmą dobrze zarządzaną, dokonać potężnej restrukturyzacji, dostosować swoją strukturę i zatrudnienie oraz ofertę do warunków rynku. A ten zmienia się błyskawicznie.

Dokonuje się bowiem prawdziwa rewolucja w komunikacji, polegająca na wypieraniu korespondencji papierowej przez komunikację elektroniczną. Już dzisiaj analitycy przewidują, że w 2025 r. wysłany zostanie ostatni list za pomocą tradycyjnej poczty. Ta perspektywa będzie zatem największym wyzwaniem.

Unikalna wartość dodana

W tym wszystkim jest jeszcze aspekt pozarynkowy i trochę poza sferą zmieniającej się rzeczywistości. To marka Poczty Polskiej, wynikająca z kilkudziesięciu lat działalności i pełnienia swoistej "misji cywilizacyjnej" w naszym kraju. Poczta zawsze miała renomę instytucji odpowiedzialnej za dostarczanie urzędowych przesyłek obywatelom. Ci zawsze wiedzieli, gdzie znajduje się ich najbliższa placówka pocztowa i znali jej przedstawiciela, z którym na co dzień często mieli do czynienia. Była to swoista nić zaufania pomiędzy obywatelem a instytucją. I dlatego warto pomyśleć, jak to uratować.

To trochę jak zakup towaru u zaufanego sprzedawcy, gdzie może być nieco drożej, ale jest zawsze pewność dobrej obsługi i jakości towaru. Tego nie da się w jakikolwiek sposób przełożyć na wolnorynkowy prymat niższej ceny. To coś, o co dba się w wielu krajach, nierzadko starając się wbrew rynkowym prawom utrzymać monopol tam, gdzie wymaga tego nie tylko zaufanie konsumentów, lecz przede wszystkim prestiż państwa i jego instytucji. Tak jest m.in. w Niemczech i w wielu innych krajach, gdzie wolny rynek istnieje znacznie dłużej niż w Polsce.

Tam nie miałaby prawa zdarzyć się sytuacja, że obywatel wezwany przez sąd szuka miejsca, w którym mógłby odebrać to wezwanie, a gdy już je znajdzie, nie jest to miejsce, które może wzbudzać zaufanie. I na pewno takimi przesyłkami nie zajmują się firmy założone przez byłych niemieckich gastarbeiterów, zarejestrowane na Seszelach i zatrudniające obywateli Wspólnoty Niepodległych Państw.

dr Leszek Pietrzak

Autor jest historykiem, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI

Gazeta Finansowa
Dowiedz się więcej na temat: PGP | Poczta Polska | poczta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »