"Dzień wyzwolenia" "dniem inflacji"? Niemcy i Francja mocno o cłach Trumpa

Prezydent Donald Trump mówił w środę o "dniu wyzwolenia", jednak minister gospodarki Niemiec ostrzegł, że ten dzień stanie się raczej "dniem inflacji". Krytycznych głosów z Europy jest więcej. Francja zapowiedziała gotowość do wojny handlowej, a rzeczniczka rządu w Paryżu stwierdziła, że "Trump uważa się za pana świata", oraz zapowiedziała "dwie fale reakcji". Z kolei premier Wielkiej Brytanii wskazał na potrzebę "zachowania zimnej krwi".

Cła, które Donald Trump zapowiedział w środę wobec wielu państw, w tym Wielkiej Brytanii, wpłyną na brytyjską gospodarkę - przyznał w czwartek premier Keir Starmer, który spotkał się tego dnia z przedstawicielami czołowych przedsiębiorstw, takich jak Unilever, Shell czy Airbus oraz z sektorem motoryzacyjnym. 

Jak przekazał Starmer, wpływ będzie zarówno na poziomie krajowym, jak i światowym. "Jesteśmy gotowi, ponieważ jedną z zalet naszego państwa jest umiejętność zachowania zimnej krwi" - oznajmił szef brytyjskiego rządu. 

"Dzień wyzwolenia" stanie się "dniem inflacji"? Minister finansów Niemiec nie gryzł się w język

Minister gospodarki Niemiec Robert Habeck ostrzegł, że "amerykańska mania ceł" może spowodować ogromne szkody na całym świecie. Prezydent Donald Trump mówił o środzie jako o "dniu wyzwolenia", jednak Habeck ostrzegł, że "dla konsumentów w USA ten dzień nie będzie dniem wyzwolenia, ale dniem inflacji".

Reklama

"Amerykańska mania taryfowa może uruchomić spiralę, która może również wciągnąć kraje w recesję i spowodować ogromne szkody na całym świecie" - oświadczył w czwartek Habeck, cytowany przez portal dziennika "Bild". Jego zdaniem będzie to miało "złe konsekwencje dla wielu ludzi". 

Jak podkreślił, Niemcy i UE zawsze "naciskały na negocjacje, a nie na konfrontację". Gdyby jednak USA nie chciały negocjowanego rozwiązania, UE udzieli "wyważonej, jasnej i zdecydowanej odpowiedzi" - zapewnił Habeck. Dodał, że w tym celu konieczne jest jednolite działanie państw UE.

Przeczytaj również: Gwałtowne reakcje rynków na cła Trumpa. Dolar i bitcoin tracą, złoto bije rekordy

Stanowczy głos z Francji: Donald Trump myśli, że jest "panem świata"

Z Paryża również płynie stanowczy głos. "Donald Trump myśli, że jest panem świata" - oświadczyła rzeczniczka francuskiego rządu Sophie Primas w rozmowie z nadawcą RTL.

Wyjaśniła, że należy spodziewać się dwóch fal reakcji na amerykańskie cła - pierwsza, stanowiąca odpowiedź na taryfy nałożone na stal i aluminium, pojawi się w połowie kwietnia, a druga nastąpi najprawdopodobniej w końcu miesiąca i będzie dotyczyć szerszego zakresu dóbr i usług. Możliwy jest "atak na amerykańskie usługi cyfrowe" - powiedziała Primas.

Głos zabrał także sam premier francuskiego rządu. Francois Bayrou powiedział w czwartek, że ogłoszone przez prezydenta USA Donalda Trumpa cła są "ogromną trudnością" dla Europy i "katastrofą" dla Stanów Zjednoczonych. "Ta decyzja jest katastrofą dla świata gospodarki" - ocenił. 

Bayrou zarzucił Trumpowi, że "zwrócił się przeciwko swoim sojusznikom". Przyznał, że następuje "czas niepewności", który kwestionuje to, co zostało do tej pory zbudowane. "Idea, że każdy z wielkich regionów świata zamknie się w sobie i regułą będzie odtąd wojna handlowa, to są ryzyka, które mogą się urzeczywistnić" - powiedział Bayrou. 

Pałac Elizejski poinformował wcześniej, że prezydent Emmanuel Macron spotka się w czwartek z przedstawicielami wszystkich krajowych sektorów, które ucierpią przez zapowiedziane cła amerykańskie. Francuska federacja eksporterów wina i napojów alkoholowych (FEVS) oszacowała, że po wejściu nowych taryf w życie, sprzedaż francuskiego wina i napojów spirytusowych w USA spadnie o co najmniej 20 proc. Poważnych strat obawia się także branża mleczarska, która w ciągu ostatnich 15 lat podwoiła eksport mleka do USA.

USA. Donald Trump nałożył cła na sojuszników w UE

Prezydent USA Donald Trump podpisał w środę rozporządzenie o "cłach wzajemnych" na towary sprowadzane do USA. Stawki różnią się w zależności od kraju. Dla towarów z państw UE wynoszą 20 proc., dla Chin - 34 proc., dla Japonii - 24 proc., natomiast Wielka Brytania i Australia zostały objęte minimalną, 10-procentową stawką. 

Nowe cła nie będą dotyczyć Kanady i Meksyku, na które cła nałożono już wcześniej. Nowe taryfy nie uderzą również w Rosję oraz Białoruś. Wyłączone z tych taryf mają być stal, aluminium, samochody i części samochodowe, będące również przedmiotem osobnych 25-procentowych ceł, miedź, leki, półprzewodniki i drewno (te mają zostać dodatkowo oclone w przyszłości), a także nośniki energii i minerały niedostępne w USA.

Przeczytaj również: Dlaczego Trump oszczędził Rosję? Nie tylko tego kraju zabrakło na liście

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Niemcy | Francja | Donald Trump | USA | cła
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »
Przejdź na