Stocznie czekają na Komisję

Komisja Europejska poinformowała w poniedziałek, że wciąż analizuje nadesłane przez Polskę w ubiegłym tygodniu poprawki do planów restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.

Komisja Europejska poinformowała w poniedziałek, że wciąż analizuje nadesłane przez Polskę w ubiegłym tygodniu poprawki do planów restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie.

-Nasza analiza dodatkowych informacji, które dostaliśmy w czwartek wieczorem, jeszcze trwa. Mam nadzieję, że szybko ją zakończymy - powiedział na konferencji prasowej rzecznik unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes, Jonathan Todd.

Główny rzecznik KE Johannes Laitenberger dodał, że wciąż "analizowany" jest też list premiera Donalda Tuska do przewodniczącego KE Jose Barroso z prośbą o wykazanie zrozumienia i elastyczności w sprawie zatwierdzenia pomocy dla polskich stoczni.

-Cała sprawa (stoczni) jest analizowana - podkreślił rzecznik, dodając, że proces ten zakończy się "tak szybko, jak będzie to możliwe".

Reklama

Dopytywany przez zagranicznych dziennikarzy, Laitenberger oświadczył, że "nie jest świadomy związku" między sprawą stoczni a szybką ratyfikacją przez Polskę Traktatu z Lizbony. Według spekulacji w Warszawie i Brukseli, złożenie podpisu przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego miałoby się stać kartą przetargową w dyskusjach Polski z parterami w UE o zatwierdzeniu pomocy dla stoczni.

Dotąd KE bardzo szybko - i negatywnie - oceniała kolejne nadsyłane przez Polskę dokumenty w sprawie stoczni, odrzucając je jako niespełniające stawianych warunków. Nieoficjalnie źródła w KE informowały, że komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes nie wierzy, by polski rząd, który jest pod presją inwestorów, w zadowalający sposób był w stanie uzupełnić programy dla stoczni, nawet jeśli dostanie na to więcej czasu.

W poniedziałek po południu szefowie gabinetów unijnych komisarzy ostatecznie zadecydują, czy sprawa stoczni zostanie wpisana do porządku obrad środowego posiedzenia Komisji Europejskiej. Źródła zbliżone do Neelie Kroes zapewniają, że jest to przesądzone, i że pani komisarz cieszy się pełnym poparciem przewodniczącego Barroso.

Jednocześnie źródła nie chcą przesądzić, czy "decyzja w sprawie stoczni" będzie negatywna i nakazująca zwrot pomocy, czy też Polska dostanie więcej czasu na przekonanie KE o wiarygodności planów restrukturyzacji i prywatyzacji stoczni w Gdyni i Szczecinie (w sprawie sprywatyzowanej już stoczni w Gdańsku Polska dostała czas do września).

Nakaz zwrotu pomocy, którą KE szacuje łącznie dla trzech zakładów na ponad 7 mld złotych, przesądza o upadłości zakładów, choć nie musi oznaczać zakończenia przez nie działalności gospodarczej.

*

Jeśli Polska skorzysta z możliwości przekazania sprawy polskich stoczni do decyzji rządów krajów Unii Europejskiej, przewodnicząca UE Francja, zwróci się w tej sprawie do Komisji Europejskiej.

-Francja nie dostała w tej sprawie jeszcze z Polski żadnych informacji, ale jeśli to nastąpi, skonsultujmy się z partnerami i Komisją Europejską, która jest strażniczką traktatów - powiedziały PAP źródła we francuskim przewodnictwie.

W sobotę rzecznik resortu skarbu Maciej Wewiór powiedział PAP, że wniosek ministra Aleksandra Grada o przekazaniu sprawy Radzie UE (czyli ministrom 27 krajów członkowskich) pozytywnie zarekomendował w piątek Komitet Europejski Rady Ministrów. -W najbliższy wtorek rząd podejmie decyzję w tej sprawie - powiedział rzecznik.

Na razie także Komisja Europejska nie wie nic o tych planach.

-Nie dostaliśmy żadnej informacji o tym, że polski rząd zwraca się do Rady - powiedział w poniedziałek rzecznik KE Jonathan Todd. Dopytywany, czy w związku z taką możliwością KE rozważa przyznanie Polsce więcej czasu na rozmowy z inwestorami stoczni, odparł: "ocenimy sprawę jutro (we wtorek) w świetle tego, co polski rząd zrobi".

Odpowiadający za konkurencję rzecznik Rady UE Victor Flavian podkreślił w rozmowie z PAP, że Rada bardzo rzadko podejmuje decyzje w zakresie konkurencji, gdzie kompetencje są zastrzeżone dla Komisji Europejskiej. Przypomniał decyzje Rady z maja 2002 roku, zatwierdzające pomoc dla sektora transportu drogowego we Francji, Włoszech i Holandii (zwrot akcyzy za paliwo w ramach wsparcia dla przewoźników).

Chodzi o procedurę przewidzianą w art. 88 ust. 2 Traktatu, który stanowi, że na wniosek kraju członkowskiego Rada UE może jednomyślnie zatwierdzić pomoc państwa, na zasadzie odstępstwa od surowych unijnych reguł. Nawet jeśli Polska nie zdoła przekonać pozostałych 26 krajów członkowskich do swojego stanowiska, traktatowe zapisy pozwalają odsunąć wydanie negatywnej decyzji KE - o trzy miesiące.

-Jeśli w odniesieniu do danej pomocy Komisja wszczęła procedurę (...), wystąpienie zainteresowanego Państwa z wnioskiem skierowanym do Rady powoduje zawieszenie tej procedury do czasu zajęcia stanowiska przez Radę. Jednakże jeśli Rada nie zajmie stanowiska w terminie trzech miesięcy od wystąpienia z wnioskiem, Komisja wydaje decyzję w sprawie - czytamy w Traktacie.

Eksperci podkreślają, że ten polityczny mechanizm, który oznaczałby pójście na otwartą wojnę z Komisją Europejską, jest obwarowany surowymi warunkami. Przede wszystkim Rada musi uznać, że zachodzą "wyjątkowe okoliczności" uzasadniające decyzję o uznaniu pomocy za "zgodną z rynkiem wewnętrznym", wbrew stanowisku KE. Po drugie zaś, liczy się czas - decyzja Rady musi nastąpić przed rozstrzygnięciem KE (którego w przypadku polskich stoczni jeszcze nie ma).

Niektóre próby skorzystania z art. 88 ust. 2 zakończyły się fiaskiem. W czerwcu 2003 roku Rada UE na wniosek Belgii zaakceptowała system zwolnień podatkowych dla tzw. centrów koordynacji (założonych w Belgii firm należących do międzynarodowych koncernów i świadczących im usługi w zakresie doradztwa, księgowości etc.). Ta sprawa była wiele lat kością niezgody pomiędzy rządem Belgii a KE.

KE uznała, że Rada się spóźniła, bowiem wypowiedziała się już po jej ostatecznej negatywnej decyzji z lutego i zaskarżyła decyzję Rady do Trybunału Sprawiedliwości UE. We wniosku zarzuciła Radzie przekroczenie kompetencji. W 2006 roku Trybunał przyznał rację Komisji Europejskiej, potwierdzając, że "co do zasady" to KE ma wyłączne prawo podejmowania decyzji w zakresie konkurencji.

Analogiczny przypadek dotyczył pomocy dla portugalskich hodowców świń w latach 90. KE nakazała zwrot większości udzielonego wsparcia, jednak Rada UE wsparła Portugalię swoimi decyzjami w roku 2002. Dwa lata później Trybunał - na wniosek KE - unieważnił tę decyzję.

W rozstrzygnięciu dotyczącym Portugalii Trybunał podkreślił, że korzystanie z art. 88 ust. 2 nie może prowadzić do tego, że ta sama pomoc publiczna stanie się przedmiotem sprzecznych decyzji Rady UE i KE. Dodał, że nadanie decyzjom KE ostatecznego charakteru jest gwarantem "pewności prawnej".

W UE pomoc publiczna jest co do zasady zakazana, bowiem wsparcie danego przedsiębiorstwa, grupy przedsiębiorstw albo branży zakłóca konkurencję na jednolitym unijnym rynku. W wyjątkowych, opisanych w Traktacie i szeregu aktów prawnych sytuacjach KE może się zgodzić na pomoc (czyli w unijnym żargonie ją "zatwierdzić"), ale pod pewnymi warunkami. W przypadku polskich stoczni jest to m.in. zapewnienie długoterminowej rentowności oraz redukcja mocy produkcyjnych, które mają "zrekompensować" przyznaną pomoc, szacowaną przez KE łącznie na ponad 7 mld zł.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »